Zwiedzanie "Żywego Muzeum Porcelany" AS Ćmielów nie jest warte tej ceny. Wybraliśmy się tam z rodziną 2+2. Wybraliśmy pakiet "żywe muzeum" oraz warsztaty, bez zwiedzania wystawy. Zapłaciliśmy 132zł. 33zł od osoby dorosłej i 29zł od dziecka. Za możliwość robienia zdjęć płaci się dodatkowo 8zł (co ważne, bez możliwości publikacji, otrzymuje się naklejkę) ale tak naprawdę nie ma gdzie tych zdjęć robić. "Żywe muzeum" to tak na prawdę obejrzenie trzech filmów o historii i procesie produkcji z właścicielem w roli głównej (fakt że jeden wyświetlany jest wewnątrz nieczynnego pieca) oraz 3-4 stoliki przy których pani opowiada. Nie wiem skąd słowo "żywe" w nazwie, skoro tylko pani przewodnik jest tam żywa. Szczególnie dzieci robią się tam śpiące. Zrobiliśmy trzy zdjęcia stercie ceramiki i wszystkie trzy usunęliśmy. Jest wielki piec, trzy telewizory i kilka stolików zapełnionych nieudanymi bądź udanymi egzemplarzami. Później zwiedzającego czeka przerwa - posiadacze złotych pakietów przez kolejne 20 minut zwiedzają wystawę. Na koniec warsztaty - to właściwie jedyna sensowna propozycja. Samemu lepi się przedmiot z porcelanowej masy wg wskazówek przewodniczki, następnie zabiera się go do domu w celu wypalenia w piekarniku. Ale i tu pojawia się problem, bo zwyczajnie naciągnięto nas na dodatkowe pieniądze. Za zwiedzanie i warsztaty płaci się gotówką u przewodniczki lub kartą w sklepie. Chcieliśmy kupić bilety na warsztaty dla dzieci, a my wejść jako opiekunowie (5-latka nie poradzi sobie sama). Pani w sklepie - wyjątkowo niesympatyczna i niezadowolona z tego, że musi udzielać informacji - poinformowała nas, że nie ma takiej możliwości. Albo kupujemy wszyscy, albo będziemy, cytuję, oglądać dzieci zza szyby! Jako kontrast dla fabryki AS Ćmielów podam hutę kryształu w Szklarskiej Porębie, gdzie za 1/3 tej ceny ogląda się prawdziwy proces produkcji, pokaz dmuchania szkła, spaceruje się po hali produkcyjnej, a na warsztaty można wejść z dzieckiem i pomagać mu. Całości goryczy dopełnia fakt, że zapłaciłem za bilety kartą, otrzymałem paragon i bilety i niespiesznie udaliśmy się czekać na rozpoczęcie wycieczki. Po 10 minutach podeszła do nas wcześniej wspomniana pani z pretensjami, że przecież transakcja się nie udała i to nasza wina, jakim prawem w ogóle odeszliśmy od kasy bez potwierdzenia (dodam, że pani wydała paragon i zaczęła obsługiwać kolejne osoby). Nie jesteśmy osobami, które nie chcą płacić za coś co kupują, podeszliśmy do kasy i tym razem karta została zaakceptowana, ale sugestia do pracowników firmy: troszkę grzeczniej do klientów, którzy zostawiają u was niemałe pieniądze. Ceny w sklepie są kosmicznie wysokie, chyba tylko kolekcjonerzy mogą się skusić na malutkiego aniołka za kilkaset złotych, albo wazę za kilka tysięcy. Na pocieszenie posiadacz biletu może kupić filiżankę lub kubek za 25zł (normalna cena 79zł). Do kawiarni nawet nie wstępowaliśmy, z opinii innych gości można było wywnioskować, że i kawa należy tam do...
Read moreTo nie jest muzeum, a prezentacja firmy i jej właściciela z elementami muzealnymi. Pozytywne opinie są mocno przesadzone. Opis zwiedzania poniżej.
Na początku trafiamy do wnętrza pieca. I to jest fajny, budzący wyobraźnię zabieg - piec jest oryginalny. Niestety przewodniczka mówi za szybko i z widoczną rutyną i chociaż przekazuje garść do ciekawych informacji, bardzo szybko włącza na ekranie trwający 10 min film sprzed ponad 20 lat na temat produkcji w AS Ćmielów. Sama wychodzi. Film jest zrozumiały, ale jest filmem. Nie po to płacę prawie 50 zł za bilet za osobę (sic!) - chciałbym coś usłyszeć ciekawego i coś ciekawego zobaczyć. Przestarzały film mogę zobaczyć w domu. Po projekcji idziemy do niewielkiej sali typu pracownia. Tu jest nieco ciekawiej, ale mamy powtórkę; przewodniczka jeszcze raz pokazuje proces ręcznego tworzenia porcelany, powtarza informacje z filmu. Jest w miarę interesująco, ale szybko i po łebkach. Sala jest mała, grupy duże, więc większość zwiedzających nie może zobaczyć szczegółów prezentacji. Po pracowni idziemy na korytarz, gdzie wisi kuriozalna wystawa porcelanowych tablic. Każda reprezentuje jeden kraj Europy i na każdej namalowana jest małpa. Tu słuchamy peanów na temat tego wybitnego dzieła oraz jego symboliki. Najważniejsze: autorem jest szef firmy AS Ćmielów. Po obejrzeniu małp trafiamy do skromnego pomieszczenia, gdzie przejmuje nas druga przewodniczka. Mówi z jeszcze większą rutyną i jeszcze szybciej. Sala ma klasyczne gabloty niby-muzealne, gdzie zgromadzono trochę porcelanowych artefaktów, przede wszystkim z Ćmielowa. Średnio ciekawe, ale da się przeżyć. Po obejrzeniu całości zasadnicza wycieczka się kończy (czas: nie więcej niż 40 min) i trafiamy na drugie pietro, gdzie znajduje się wystawa sztuki współczesnej w zasadzie niezwiązana z Ćmielowem. Potem jeszcze wizyta w sklepiku i do widzenia.
Od razu podkreślam, że bardzo cenię porcelanowe figurki z Ćmielowa. Linia, styl, pomysłowość, wykonanie - wszystko jest najwyższej jakości i warte poznania. Z tego powodu pojechałem do “muzeum” w AS Ćmielów z dobrym nastawieniem. Wyszedłem po bodaj godzinie przede wszystkim rozczarowany. Niewykorzystany potencjał, nieprofesjonalna ekspozycja, bardzo średnie oprowadzanie i zdecydowanie za drogie bilety (brak biletów rodzinnych). Jeśli ktoś lubi poznawanie starych technik produkcji, znacznie lepiej zajrzeć do Huty Szkła Julia w Jeleniej Górze. Pamiętajmy, że słowo “muzeum” może nadać sobie każda firma, a ja mogę za 5 minut założyć Muzeum Zbyt Długich Recenzji i wrzucić tam co mi się...
Read morePodzielam w 100 % pojawiające się opinie,że muzeum kompletnie nie ma nic wspólnego ze słowem "żywa". W części muzealnej ogląda się dwa filmy, wchodzi do starego pieca a Pani przewodnik w wersji skróconej pokazuje proces produkcji figurki. Nawet Pani, która maluje ( jedyny żywy element oprowadzania) ma słuchawki na uszach więc właściwie nie ma jakiejkolwiek możliwości interakcji z nią. CZARĘ GORYCZY i złych wspomnień z tego miejsca przelały warsztaty. Byłam z 5-letnim synem. Początkowo mówił że nie chce brać udziału w zajęciach,więc zakupiłam na nie jeden bilet. Jednak jak to dziecko-rozkrecil się,oswoił z przestrzenią i doszedł do wniosku że chętnie ulepi róże. Myślę sobie-super,będzie miał możliwość zrobić coś twórczego. Siada więc przy jednym ze stolików, Pani daje mu kawałek masy ceramicznej i mówi do mnie "proszę wyjść", a przerażony sytuacją syn zaczyna płakać. Tu następuje dyskusja z bardzo niemiłą Panią, że chyba widzi że dziecko nie chce zostać samo,że jesteśmy jako jedyni na tych warsztatach i że chyba nie zabieram jej cennego powietrza ani przestrzeni. Ona, że regulamin i że warsztaty są od 6 lat,bo 5-latki są niewystarczająco dojrzałe emocjonalnie 5(sic!) Scena staje się komiczna kiedy slyszę, że stojąc dosłownie metr dalej,za progiem otwartych drzwi, już nikomu nie przeszkadzam. Wyszlismy. Naprawdę dawno nie spotkałam się z tak irracjonalnym,nieprzyjaznym zachowaniem jakiegokolwiek obiektu turystycznego i ludzi w nim pracujących. Radzę menadżerowi/właścicielowi tego miejsca pomyśleć nad wymianą personelu (na taki, który potrafi i chce rozmawiać z ludźmi) oraz zweryfikowaniem kompletnie...
Read more