Właściciel to jeden wielki kł@mca. Wypuszczając nas na spływ wiedząc że jest mało czasu i na pewno nie zdążymy przejechać całej trasy bez oznajmienia nam tego śmiało nas puścił na spływ w trakcie spływu zaczęło robić się ciemno co za tym idzie i zimno, partnerką moja oraz przyjaciela była przemarznięta. Poprosiliśmy o możliwość zjechania w połowie drogi tak jak pisze na stronie internetowej, usłyszeliśmy że są zawody i musimy po ciemku płynąć jeszcze 2/3 h Mimo zaleceń wlasciela zjechałem przystań wcześniej i nie interesowało mnie to jak to zrobią. Zapytałem się miejscowych i zawody kończyły się o 18 a o 18;50 wmawiał nam że tam nie wjedzie bo są zawody .. gdzie inna firma w tym samym czasie odbierała swoje pontony/kajaki Typowy góral... Nic dodać nic ująć nakręceni na Sarę Sami pracownicy nie wypowiadali się dobrze o swoim szefie. Duży minus Właściciel po wpisaniu opinii zaczął nam grozić przy czym sam nie dał paragonu więc moglibyśmy zgłosić to do urzędu skarbowego jeśli pan chce wchodzić na batalię sądowa proszę bardzo ale wydaje mi się że znamy więcej prawa niż ten pan który myśli że nikt nie może wystawić opinii O jakim środku trasy pan mówi jeśli na stronie jest jasno napisane że z Szczawnicy państwo odbieracie kajaki Kł@mca... A po drugie z takim gościem jak ty nie gada się w 4 oczy bo sam byś leciał na policję
Z tego co widzę właściciel nie rozumie słowa opinia i że jest ona wystawiana i nie zawsze komuś się musi spodobać spartańskie zachowanie właściciela. W momencie gdy ktoś wystawia złą opinię straszy sądem (przeczytałem dziesiątki komentarzy) W momencie jak ktoś źle wypowie się o innym spływie prosi o usunięcie Lecz jak ktoś oceni inny spływ pod jego splywem czyli tzn. oceniają często ludzie spływ na tratwie na 5 gwiazdek a ten pan nie posiada takiej atrakcji... To zbiera dobre oceny za inną firmę i to mu już...
Read moreRazem z grupą osób niepełnosprawnych intelektualnie oraz wolontariuszy udałyśmy się na spływ pontonowy – rafting. Emocje były ogromne, ponieważ w niektórych momentach woda dostawała się do środka pontonu (polecamy zabrać coś suchego do przebrania). Każdy z uczestników spływu dostał też wiosło, którym mógł wiosłować. Pan, który kierował pontonem mówił kiedy należy wiosłować, a kiedy nie, mogliśmy też wyprzedzić płynące tratwy :) Usłyszałyśmy też wiele ciekawych historii i legend o górach pienińskich. Jest to niesamowita atrakcja!
Spływ Dunajcem, czyż nie? Przezwyciężyliśmy nasz strach i wyszło nam to na dobre. Było pełno wrażeń, mnóstwo zabawy i śmiechu. Kierownik wycieczki bardzo ciekawie opowiadał o historii Pienin. Była naprawdę miła atmosfera na pontonie. Miriam
Spływ Dunajcem był bardzo ekscytującym wydarzeniem. Dowiedzieliśmy się wielu ciekawych informacji o Pieninach. Myślę, że jeszcze raz tam wrócimy, aby odbyć tak niesamowitą wyprawę. Marta
To było bardzo ciekawe wydarzenie w moim życiu. Pierwszy raz płynęłam pontonem po rzece. Bardzo mi się spodobało to, że mogłam wykazać się przy wiosłowaniu. Na pewno jeszcze tam wrócę. Pozdrawiam Zuzia
Spływ Dunajcem to bardzo ciekawa atrakcja w górach pienińskich. Płynęłyśmy dużym pontonem siedząc na jego brzegach. Każdy dostał do ręki wiosło i mógł włożyć swój udział w wiosłowaniu. Z tyłu pontonu siedział kierownik spływu i bardzo ciekawie opowiadał o otaczającym nas środowisku. Myślę, że każdy powinien tego spróbować, ponieważ jest to bardzo ciekawe i fajne przeżycie. Pozdrawiam Ania
Na spływie było bardzo fajnie jak płynęłam pontonem. Podobało mi się jak pan opowiadał ciekawe historie. Trochę się bałam, gdy były duże fale na zakrętach, ale bardzo mi się podobało. Były piękne...
Read moreMoja ocena dotyczy spływu kajakiem. Jest to najdłuższy spływ w Pieninach. Z trasą długości około 25 km pontono-kajak świetnie sobie poradził płynąc spokojnym tempem z przerwą po słowackiej stronie nie całe 5 godzin. Miałem pewne obawy przed bystrzami i spiętrzeniami, jednak wszystko szło gładko, wystarczyło znaleźć główny nurt i tylko sterując płynąć z prądem. Należy zabrać ze sobą ubranie na zmianę i jakieś klapki lub buty do wody, ponieważ trasę skończymy cali mokrzy. Mijając Szczawnicę spływ kończymy w miejscowości Krościenko. Po lewej stronie trzeciej wyspy na przystani oznaczonej flagą z napisem "META przystań pod zamkiem". Czekają na nas tam ławki, Toi-toi kosz na śmieci, na nas również czekały wcześniej wybrane rowery. Jeżeli ktoś nie ma doświadczenia w jeździe rowerem po górach, odradzam tą formę powrotu. Żona wymiękła po kilkunastu kilometrach i musieliśmy zawrócić zwłaszcza że mapy Google za nic nie chce pokazać właściwej łatwej trasy powrotu, która wiedzie przez Szczawnicę ścieżką pieszo- rowerową do Czerwonego Klasztoru i dalej już polską stroną ze Sromówców na przystań, około 25km. Prowadzi natomiast przez Haluszową na duże przewyższenia. I tutaj sprostowanie dla wszystkich narzekających na obsługę spływu! Nie było żadnego problemu ze zmianą decyzji! Czekając na busa mieliśmy czas zjeść obiad w pobliskim zajeździe Sokolica, ( w końcu mieliśmy rowery więc z dotarciem tam nie było problemu, a mają tam świetne pierogi i mrożoną kawę). Spływ zakończyliśmy busem po około 8 godzinach. Nic nie dopłacając za przywożone kłopoty. Ps. Kajaczki rzeczywiście mogły by się znajdować bliżej brzegu, bo trzeba je nieść do startu, a do lekkich nie należą. Jednak z uwagi na filigranową budowę ciała mojej żony obsługa ją w...
Read more