Just now driving away from this place - an absolute treasure. The owner is incredibly gracious and friendly and gives carriage rides in his fields - there are owls and parrots and beautiful landscaping all in very good taste. They have preserved and enhanced, so the entire experience is consistent and immersive, including the music at the restaurant and even the staff are dressed the part and very friendly and accommodating. We spent the afternoon on their riverbank with the softest natural sand I’ve ever felt under my feet- our 2 year old was in heaven splashing in the water, seeing the horses and kittens in the barn, and toddling around this amazing room, decorated for a king! the bathroom was modern and very clean - no mold - just a very high standard I didn’t expect. We will definitely come back -a great place to come with friends - large grounds and lots of different places and tables around to enjoy your own group among other groups present - easy to talk to people at the restaurant if you choose. The grounds and gardens and ruins are lit beautifully in the evening so you can sit and enjoy the sky with a beautiful backdrop. I can’t say enough good things about this place - it’s thoughtful and considered - I wish more owners of similar place had such...
Read moreChyba żadne miejsce wcześniej nie wywołało u mnie takiej mieszanki rozgoryczenia, zawodu i złości. Rzeczy, o których warto napisać jest tyle, że nie wiem, czy dobrniecie do końca... Sześć dzikich ptaktów"mieszka" w małej szopie przekornie nazwanej "ostoją ptaków". Szopa, podzielona jest na 5 kawałków, co daje na oko może 2 x 1.5 metra kwadratowego dla każdego ptaka. Ptaki jedyne, co w niej mają, to jeden pionowy pieniek, brudną miskę i brudną wodę. Żadnej gałęzi czy półki Wyjmowane są jedynie na "pokazy", podczas których przywiązywane są na metrowym łańcuchu do pieńków na zewnątrz, gdzie zostają otoczone przez wrzeszczącą i piszczącą gawiedź. Na naszych oczach ptaki próbowały się wyrwać, niestety łańcuch powodował, że trzepotały bezradnie na metr od pieńka. Gdy jeden z ptaków po takich próbach upadał i plątał się we własny łańcuch - nikt nie reagował, bo tzw. "opiekun", czyli właściciel przybytku, był zajęty zupełnie czymś innym. Kolejny ptak, który przebywa na terenie zamku, to papuga Ara. Na noc zabierana jest do budynku, natomiast przez cały dzień przebywa na zewnątrz w niewielkiej, zasyfionej klatce, z jedną żerdzią. Podchodzą do niej ludzie dorośli i dzieciaki, robią zdjęcia, wsadzają paluchy przez pręty, zaczepiają, straszą - nikt nie reaguje. W stajni obok "mieszkają" koty. Ja widziałam dwa małe kociaki i jednego dużego. W miskach króluje whiskas, a maluch po podaniu saszetki z mokrym jedzeniem rzucił się na nie i zjadł wszystko, jakby nie jadł od dawna. Obydwa maluchy chore na koci katar. Jeden, śmiały, tarmoszony jest godzinami przez zgraję dzieciaków, wyrywany sobie z rąk - ale nikt nie reaguje. Na wstępie do przybytku czeka nas tablica z napisem "Zakaz wstępu telewizji TVN". Na parkingu po prawej stoi zaparkowany samochód z napisem "Śmierć wrogom ojczyzny", którym właściciel wozi klientów na spływ kajakowy. Kto jest tym wrogiem można się domyślać tym bardziej, że w ogrodzie przygrywa nam Radio Maryja (!). Wbrew temu, co obowiązuje w hotelach - przyszykuj się do zapłacenia za nocleg z góry. Jeśli umówisz się na przyjazd na konkretną godzinę (opcja na Bookingu), to możesz przyjechać godzinę później, bo pokój nie będzie gotowy. Posiadając klucz do pokoju - posiadasz z automatu więcej praw. Przyjechali do nas znajomi, chcąc zjeść z nami w restauracji obiad i ogólnie spędzić miło dzień. Otrzymali informację, że nie wolno im wejść do środka restauracji, a kelnerka podejdzie, gdy będzie miała na to czas i obsłuży gości z imprez oraz zarezerwowanych w pokojach. Pokój: na jej wyposażenie składają się: łóżko, stół, dwa krzesła i dwa wieszaki. Brak jakiejkolwiek półki, szafki, nawet nocnej. W łazience brakuje nawet haczyka na ręcznik, nie wspominając o jakimkolwiek dywaniku, żeby nie wychodzić spod prysznica na zimne kafelki. Jeśli nastawiasz się na wypoczynek i "cichą noc", to także nie tutaj, bo drzwi przepuszczają każdy szept i każdy krok, natomiast robią sporo hałasu podczas zamykania. Śniadanie "rozpoczyna się" o godzinie 9:00. Z czego słowo "rozpoczyna" dotyczy także pań kelnerek, które o 9 zaczynają dopiero przecierać stoły. Na panią kelnerkę przyjdzie czekać do 20 minut, a kolejne 15 na cokolwiek do jedzenia. Generalnie jeżeli jesteś wege, a co gorsza wega, spodziewaj się problemów. Upewniałam się dwa razy mailowo, czy zjemy coś bez mięsa - i dostałam odpowiedź, że kucharz przygotuje coś specjalnie dla nas. Niestety. Na kolację przyszło nam jeść ziemniaki z burakami i surówką. Praca niektórych pań kelnerek także pozostawia wiele do życzenia. Spisanie przez panią zamówionych dań nie gwarantuje, że zamówienie przyjdzie dokładnie takie. Uprzedzona o niejedzeniu przez nas mięsa pani przynosi półmisek wędlin z dwoma plasterkami sera i chce nam go postawić na stole, bo "i tak...
Read moreMiejsce piękne - ruiny zamku, dużo zieleni, zwierzęta (sowy, konie, papugi). Dodatkowo przy rzece wybieg dla koni, mała urokliwa plaża nad Nidą, ciekawe miejsce na przystań dla kajakarzy. Miejsca noclegowe nie są umiejscowione w samym zamku, a w pomieszczeniach dookoła ruin. Miejsce z ogromnym potencjałem, który niestety starannie psują właściciele, a w szczególności jedna Pani (prawdopodobnie córka właściciela). Od samego początku rezerwacji miejsc noclegowych na booking były problemy - w ofercie było napisane, że miejsce udostępnia sprzęt do grillowania, po czym dostaliśmy informację, że tak nie jest - ewentualnie można posiadać swój grill, a zostanie jedynie udostępnione miejsce do grillowania. Dodatkowo otrzymaliśmy informację, że mamy po sobie posprzatać i zabać ze sobą śmieci - oczywiście rozumiem, że należy po sobie zostawić porządek, natomiast dziwna jest informacja o konieczności zabrania ze sobą śmieci - gdzie? Do domu? Płacąc za nocleg nie małe pieniądze Pani poinformowała nas, że śmieci kosztują i że kajakarze, zatrzymujący się na przystani generują dużo śmieci (my nie byliśmy kajakarzami, a goścmi hotelowymi). Lampka ostrzegawcza zaświeciła się już przed przyjadem, ale w związku z problemem ze znalezieniem innego noclegu postanowiliśmy "machnąć na to ręką". Po przyjeździe Pani, która byla taka "miła" szybko się ujawniła. Pod wiatą do "grillowania" były 3 stoły, nas było 12 osób i ciężko było pomieścić się przy jednym, natomiast Pani przychodziła do nas i ciągle nas upominała, że nie wolno nam siadać przy pozostałych, że możemy siedzieć tyko przy tym jednym (który podobno jako jedyny był "zaimpregnowany"), pomimo, że przy pozostałych nie było żadnych innych gości. Co chwila dostawaliśmy reprymendę, że mamy po sobie posprzątać, że nie wolno nam siadac przy drugim stole, żebyśmy nie spalili wszystkiego od grilla, nie pozwoliła nam odpalić pochodni ogrodowych antykomarowych, żeby nie puścić wszystkiego z dymem. W końcu poszła poskarżyć na nas "komuś", bo tak naprawdę nie wiemy kto to był, ale przyjechał Pan na rowerze, który nie przedstawiając się nakrzyczał na nas jak na dzieciaki (zaznaczam, że nasza grupa była w słusznym wieku, nie byliśmy pijani ani upierdiwi, a dodatkowo mieliśmy pod opieką dziecko), że mamy natychmiast pochować te pochodnie i że jutro ma tu być czysto. Przyjechaliśmy do zamku, spodziewaliśmy się przynajmniej uprzejmości, a było zupełnie odwrotnie. Następnego dnia spotkaliśmy kajakarzy, którzy odpływając z przystani powiedzieli "stołów Pani nie pobrudziliśmy, grila nie zniszczyliśmy", z czego wynikało, że nie tylko nas spotkało takie "miłe" przyjęcie. Na koniec jeszcze dwa słowa o pokojach, rzeczywiście większość pokoi maleńkich, z okienkami strzelniczymi - wyglądające jak cele klasztorne - trzeba to mieć na uwadze. Jedynie apartament superior robi wrażenie, ale cena 480 zł za noc za 2 osoby nie jest mała. Otrzeżeniem też są z pewnością tabliczki przy wjeździe "zakaz wstępu telewizji tvn" oraz wstęp dla gości restauracji 10 zł, który można odliczyć od rachunku min.60 zł. Te teksty mówią same za siebie. Hasło reklamowe na ich stronie to "staropolska gościnność", zdecydowanie ta dewiza tutaj nie pasuje. Czytając poprzednie komentarze odnośnie właścicieli (niestety po fakcie) nie sposób się nie zgodzić. A mogło być...
Read more