Pierwszy raz wybrałem się na Baranią Górę, i to jeszcze zimą. Auto zostawiłem na przełęczy Kubalonka, zaraz przed znakiem zakazu wjazdu jest mały, darmowy parking, jednak droga jest strasznie wąska i dojazd od głównej drogi, szczególnie zimą jest utrudniony, dużym autem trzeba wymijać się na wyznaczonych mijankach. Po wyjściu z auta wędrówkę rozpocząłem drogą asfaltową która jak się później okazało wiedzie do schroniska, i dalej do kościoła i kilku prywatnych posesji. Po drodze stoi patrol policji który pewnie czeka na kogoś kto nie dostosował się do znaku zakazu;) po ok. 2 km czerwony szlak zbacza z asfaltu i zaczyna się ścieżka. Na początku jest łatwe wejściowe pod górę, ale trzeba uważać bo pod śniegiem płynie strumyk i można sobie zmoczyć buty. Po ok 30min dochodzi się do miejsca gdzie krzyżuje się czerwony szlak z czarnym. Ja wybrałam ten drugi. Po jakimś czasie na oznaczeniu pojawia się też szlak zielony i niebieski. Idąc tą drogą zaszedłem koło kapliczki i w górze widziałem schronisko na Przyslopie. I tu zaczęło się pod górkę, zarówno dosłownie jak i w przenośni. Rozochocony łatwą drogą po ubitym śniegu postanowiłem za namową mapy Google pójść zasugerowaną drogą i zboczylem ze szlaku na drogę która wiodła z tyłu kapliczki mocno pod górę. Oczywiście nikt przede mną tą drogą nie szedł więc brodziłem w śniegu, najpierw po łydki, ale już za paręset metrów śnieg był ponad kolana. Najgorsze było omijanie zwalonych drzew, bo skakajac z jednego wpadłem w zaspę mocno po pas. Po jakimś czasie pojawiły się ślady innego desperata więc mój marsz był nieco ułatwiony. Po drodze napotkałem również informację że wkraczam na teren rezerwatu przyrody więc ścieżka którą szedłem musi być w miarę uczeszczana gdy nie ma zimy. W każdym razie przestrzegam: nie idźcie tą drogą... a przynajmniej zimą:) Ostatecznie mapa Google doprowadziła mnie do czarnego szlaku prawie na samym szczycie. Na górze mój trud wynagrodziły piękne widoki, ale długo się nimi nie cieszyłem ponieważ silny, zimny wiatr daje się we znaki. Droga z powrotem bez żadnych niespodzianek, trzymałem się czerwonego szlaku, który jest na prawdę miłą i łatwą wędrówką. Po drodze zahaczyłem o wspomniane schronisko na Przyslopie. Na szlaku dużo ludzi, schronisko pełne więc było trudno o miejsce siedzące. Gorąco polecam wyprawę na Baranią Górę, droga czerwonym szlakiem jest łagodna więc nawet dzieciaki dadzą radę. Ja tu napewno...
Read moreSzczyt - 1220 mnpm. W dalszym ciągu widać tam skutki wichury. Przygodę zaczęliśmy od strony białej Wisełki z parkingu z miłym parkingowym i do tego tanim bo tylko za 6 zł. Droga niebieskim szlakiem. Na początku prosta po asfalcie wzdłuż rzeki. Po drodze skały grzybowe, piękne formacje skalne. Potem Kaskady Rodła, dość spora ilość małych wodospadów. Mijamy również kilka domków. W jednym można było się zatrzymać i coś przekąsić. Kiełbasa z ogniska, frytki, jagodzianki czy chleb ze smalcem. W pewnym momencie droga asfaltowa zmienia się w drogę kamienistą i coraz bardziej stromą. Idzie się lasem po kamieniach, po których spływa woda. Idąc z małymi dziećmi lepiej trzymać je za ręce. Dochodząc do szczytu droga staje się bardziej kręta i stroma, tuż przed samym szczytem jest już łagodniejsze podejście, a na sam koniec pozostaje mała wspinaczka po skalnych schodach. Szczyt płaski, pełny jagód i połamanych drzew. Na szczycie wieża widokowa. Chwila przerwy i w drogę do schroniska czerwonym szlakiem. Droga w dół polaną ścieżką trochę przez błoto w miejscach położnych kładek z bali, następnie po kamiennej ścieżce, niezbyt łatwej do pokonania, gdyż jest na niej sporo ruchomych kamieni. Dochodzi się do schroniska gdzie można odpocząć i zjeść jakiś obiad. Następnie dalej czerwonym szlakiem w dół, aż do kolejnego szlaku - czarnego. Czarny szlak to już druga asfaltowa o małym pochyleniu wzdłuż Wisełki czarnej przez las. Droga prowadząca, aż do jeziora. Po drodze nie ma żadnej cywilizacji i są problemy z zasięgiem. Następnie spod jeziora to już okolo 30 minut marszu do parkingu od strony białej Wisełki. Trzeba iść ulicą i uważać na jeżdżące samochody. Całą przygodę z dwójką dzieci w tym z jednym niespełna czterolatkiem zaczęliśmy okolo 10 rano, a skończyliśmy około 19. Trasa ponad 18 kilometrów po różnych nawierzchniach. Dość wyczerpująca, ale...
Read moreI really liked the hour+ hike up to the observatory tower at the top of the mountain. We climbed up at the end of February 2018 while there was still a lot of snow. You can see that on my pictures. The views from the top are extraordinary! The only thing I would say that I didn't like was my own fault which was not having any skis with me for the journey down as there can be some sick lines! Skitour skis would have been best as at times, there was some fresh powder to get through. I would...
Read more