Niby elegancko, teraz latem wersja ze stolikami na tarasie bezpośrenio nad niewielkim stawem nazywanym szumnie „zalewem”, więc można się było nastawiać na przyjemnie spędzony czas. W tle wędkarze i szosa krajowa, ale też ładny zamek, który dopiero co zwiedziliśmy, więc jesteśmy w dobrych nastrojach. W czasach swojej świetności zamek utrzymywał się z okolicznych stawów a konkretnie z karpia wyłanianego z tych stawów, zatem lokalny biznes identyfikuje się z tą rybą i proponuje ją w licznych odsłonach kulinarnych. Konkretnie w dwóch: dzwonek wędzony za 20 pln i dzwonek w warzywach (głównie w marchewce) też za 20 pln. Wybór niewielki, ale nie można powiedzieć, że nie ma. Karta restauracji „Na wyspie” wyglądała dobrze, w niej kilka potraw z ryb, w tym karp w autorskiej odsłonie. Po niemodlińsku. Poza tym sola, pstrąg, mintaj. Chyba dbają o urozmaicenie i uciekają przed zaszufladkowaniem z karpiem ;-).
Zacząłem swoją metodą od kawy. Trudno podać espresso, którego nie da się wypić. Ale po chwili mamy w tej konkurencji 1:0 dla restauracji. Znaczy się absolutnie nie dało się wypić tej kawy. Kolejną pozycją, której żadna restauracja nie jest w stanie popsuć jest woda mineralna. Biorę. Faktycznie, nie popsuli. Czas na zupę. Dla wegetarian nic nie ma, więc ja pauzuję a moi towarzysze jedzą zupę rybną z pierożkami. Po dwie-trzy łyżki. Więcej - mówią - się nie da. Pachnie rybą, ale równocześnie tak jak zazwyczaj pachną zupki chińskie. Ostre przyprawy z mocną przewagą chili powodują, że nawet godzinę później znajomi nadal wspominają tę „zupę” używając brzydkich słów. Kelner odbierający trzy pełne talerze, (przynajmniej na oko tak wyglądające, chyba że kelnerzy tam mają w oku wagę aptekarską albo sprytnie potrafią policzyć te pierożki ze środka, a po jednym faktycznie ubyło) nawet się na ten temat nie zająknął. A nie mieliśmy zamiaru go skrzywdzić. Nie mamy w zwyczaju zabijać posłańców ;-).
Danie główne to karp po niemodlińsku. W warzywach, delikatny. Dość dobry, co trochę poprawia ocenę kuchni. Na stoliku obok ląduje zwykly devolay z zestawem surówek, co wygląda jak przeciętne danie z podrzędnej stołówki, ale ja się postanowiłem tym nie przejmować. Zamówiłem sobie opiekane ćwiartki ziemniaczków i modrą kapustę na ciepło. Miały być kluski śląskie, ale po zapytaniu czy są robione na miejscu, kelner uciekł wzrokiem i zmienił temat. Szkoda, że nie zapytalem od razu o te ziemniaczki. Owszem, pomyślałem o tym, ale uznałem, że obraziłbym takim pytaniem szefa kuchni. Kelner, którego przez pierwsze kilka minut podejrzewaliśmy o nieznajomość języka polskiego, a który jednak mówił, tylko że niezwykle oszczędnie, znał mnie już z „akcji zupa”, więc musiał już zapamiętać, że jestem klientem nie jedzącym mięsa, ryb i kurczaka, a mimo to z uśmiechem czekał aż dokończę zamówienie. Kiedy zapadła dziwna cisza, z uśmiechem dopytał: „a jakie mięsko?”. OK, wiem że to młodzi ludzie, praca dorywcza, problemy życiowe po fajrancie w takiej skali, że nie da się tego opisać w statusie na facebook’u, ewentualnie myślami są już przy kwestii „czy zdążę kupić piwo w Żabce”, no ale jakieś minimum skupienia w robocie jest jednak wymagane...
I na stole wylądowały ziemniaczki przemysłowe odgrzane w piecyku i kapusta z boczkiem. Tak, wiem, że kapusta modra w wersji „po śląsku” jest z boczkiem, ale w karcie nie było nic o śląskim rodowodzie dania a ja na Opolszczyźnie jakoś nie zachowałem czujności, więc biorę winę na siebie.
Tak się gwałtownie zakończył nasz pobyt w restauracji Na wyspie w Niemodlinie. Pobyt pełen przygód i edukacyjny. Przy płaceniu kartą trzeba było wejść do środka. Jakie to szczęście, że trafiliśmy tam jednak latem. Zimą zaglądnąłbym do środka i wyszedłbym bez czytania menu. Po swoich dzisiejszych obserwacjach potrafię się założyć o dobrego drinka, że żaden z kelnerów nie zdążyłby mnie...
Read moreWole dawać dobre opinie ale to miejsce to tragedia. Po pół godziny oczekiwania na obsługę, nawet menu nie dostaliśmy sam poszedłem do baru zamówić dania. Tam okazało się że panie nie przyjmą zamówienia bo przestali je przyjmować (panie kelnerki - w życiu nie spotkałem tak niesympatycznej obsługi). Pani nie interesowało że od 30min czekamy aż ktoś podejdzie powiedziała że nie przyjmie i już i ma to gdzieś bo szefowa tak powiedziała przed chwilą. Po poinformowaniu partnerki o tym postanowiliśmy wyjść ale poprosiłem jeszcze o rozmowę z włascicielką, ta powiedziała że jednak możemy złożyć zamówienie. Nie padło nawet przepraszam. Tylko by iść dostosują ktoś przyjdzie, po kilku min przyszła niska kelnerka w ciemnych włosach, zero kultury, wredna i bardzo niesympatyczna. Jedzenie, hmmm nie ma się czym zachwycać, niczym nie urzeka, twarde suche ziemniaki, chyba stare lub najgorszej jakości, schabowy taki sobie, kaczka przeciągnięta i odsmażana a kluski makabra, smaczniejsze można kupić w biedronce. Dodatkowo obok dwa stoliki byly puste, siedzieliśmy z czekaniem na jedzenie Ok 1h i nikt nie zabrał naczyń i resztek jedzenia z tych stolików, a sam musiałem sprzątnąć stolik by usiąść w cieniu po poprzednich gościach. Widok brudnych stołów z muchami nie jest fajny. Najgorszy lokal w jakim byłem od 5 lat, lepiej zjeść hotdoga w żabce. Jedzenie poniżej przeciętnego, obsługa to tragedia i dno. a właściciele szkoda gadać. Dla potwierdzenia widok jaki miałem w foto. . Bardzo dziękuję za zepsucie...
Read moreJedzenie dobre, ale obsługa fatalna. Jedna z pań była chyba za karę w pracy. Bez uśmiechu, mało komunikatywna. Zamówienie goście składali przy barze, tam też trzeba było zapłacić. Zjedliśmy obiad i dopijaliśmy napoje przy brudnych talerzach, bo nikt ich nie zabrał, żadna też nie zapytała czy coś może jeszcze podać. To raczej panie podawaczki niż kelnerki. Panie właścicielu, proszę wyjaśnić personelowi na czym polega obsługa gościa w restauracji, bo te młode dziewczyny wyraźnie tego nie wiedzą. Szkoda, bo dobra kuchnia nie wystarczy, dużo zależy od obsługi.
W niedzielę wybrałam się tam kolejny raz z synem. Co do obsługi, nic się nie zmieniło. Panie pracują, bo gdzieś muszą. Stoliki po "wybylych" gościach dluuugo nie posprzątane, trzeba się upomnieć o ogarnięcie stolika. Przy dużych cenach restauracyjnych, wypadałoby zamowienie przyjąć przy stoliku,.nie składać przy barze... Jedliśmy karpia w panierce, sandacza w zestawie i 1 rosół. Do picia 2 razy mała fanta. Koszt 190 zł. Dużo. Dania rybne pyszne, rosół jałowy, bez soli, trzeba doprawić. Później syn odmówił gruszkę na ciepło z lodami. O dostępności jest na Facebooku, w karcie nie ma, bo " dawno były drukowane, a nowych nie ma". Deser średni. I szkoda, że nie ma bukietu surówek. Poprosiłam o 3 surówki, myśląc, że to bukiet, czyli po trochę z każdej. Dostałam 3 pełne porcje; buraczki, marchew i kapusta biała. Koszt po 10 zł każda, więc 30 zł, tyle co...
Read more