Byliśmy w 3 osoby na festiwalu pizzy. Najgorsza Pizza Hut w jakiej byłem. Obsługa koszmarna: na start dostaliśmy talerze bez sztućców i serwetek (musieliśmy się o nie upomnieć), potem dzbanki napojów i piwa bez szklanek (musieliśmy się o nie upomnieć). Lokal jest duży a siedzieliśmy stosunkowo daleko od kuchni więc festiwalowe pizze bardzo rzadko do nas docierały (kelnerki robiły kurs stałą trasą która do nas docierała na samym końcu i najczęściej dochodząc do nas miały dla naszej trójki 1 lub 2 kawalki - było to o tyle irytujące, że widzieliśmy, że do osób siedzących przy kuchni panie docierały dosłownie raz za razem, my jednak dostawaliśmy kawałek średnio co 15minut.
Co przelało czarę goryczy to fakt, że jedna z kelnerek zrzuciła kawałek pizzy prosto na nasz stolik serem do dołu, brudząc stół i rozrzucając po nim mięso, oraz brudząc 2 szklanki. Ten fakt nie był by problemem gdyby zostało to posprzątane. Jednak NIKT NIE ZJAWIŁ SIĘ TEGO POSPRZĄTAĆ. Jedynie inna już kelnerka przyniosła jedną nową szklankę z 2 ubrudzonych z tekstem "słyszałam, że ubrudziła się państwu szklanka" i postawiła ją na brudnym stole pośród porozrzucanego mięsa po czym odeszła jak gdyby nigdy nic.
Chamstwo, wstyd i amatorka - takie zachowania nie powinny mieć miejsca w żadnej restauracji.
Kierowniczka sali zawołana do stolika tłumaczy to wszystko "awarią na kuchni" i wygląda jak by miała zejść na zawał. Nie wiem jak jej brak umiejętności panowania nad zespołem i koordynacji jego pracy można wyjaśniać w taki sposób, jednak to chyba kolejny żart. Może widziała by więcej gdyby choć raz na jakiś czas pokazała się na sali. Kierownik sali, który kieruje salą nie będąc na niej. Fachowo.
Tak jak Pizza Hut słynęła dla mnie z profesjonalizmu i dobrej obsługi, tak ta wizyta na pewno sprawi że 10 razy się zastanowię nad kolejną wizytą w jakiejkolwiek restauracji tej sieci. Sporo chodzimy po restauracjach, różnej maści, jednak od długiego czasu żadne z naszej trójki nie wyszło tak rozczarowane i zniesmaczone z...
Read moreChciałam się podzielić wrażeniami z tego rocznego Festiwalu Pizzy. Od wielu lat przychodzę do tej właśnie restauracji na Festiwal i nigdy się tak nie zawiodłam jak w tym sezonie. Oczekiwanie na pizzę - bardzo długie. Przy stolikach było bardzo dużo tych, co mieli festiwal, praktycznie przy każdym stoliku. Kelnerów na całą salę 3-4, ale tylko jedna obsługująca festiwal. Nie byliśmy jedynymi, którzy narzekali, że nie dostają pizzy w krótszych odstępach, ponieważ ta jedna Pani wychodząca z ciepłą pizza, rozdawała ją już przy dwóch pierwszych stolikach i nie docierała w głąb pomieszczenia. Kolejną sprawą są dolewki, bardzo rzadko, a nawet jak poprosiliśmy osobiście, to zjawiali się po długim oczekiwaniu. Podobnie było, kiedy prosiliśmy o dodatkowy talerz albo rachunek, właściwie prosiliśmy dwukrotnie, bo po pierwszym razie czekalibyśmy do dnia dzisiejszego. I czas napisać coś o jedzeniu, na pewno jakość gorsza od ostatniego razu. Mam wrażenie, że większość pizzy ociekała od nadmiaru tłuszczu, ciasto bardzo cienkie, co jednym się podoba innym nie. Dodatków na pizzy prawie wcale. Festiwalowe pizze, które mają zachęcać do przychodzenia pojawiły się tylko 3x. Dwukrotnie Zapieksa i już jak mieliśmy wychodzić po paru godzinach Popcornita. Trzeciej w ogóle nie udało nam się spróbować, a szkoda, bo zwykle ich w kartach nie ma. Podsumowując. Uwielbiałam wpadać na to święto pizzy, raz w roku, wydaje mi się, że nie mogę napisać już uwielbiam, bo to...
Read moreWracając z pracy złożyłam zamówienie przez stronę internetową, aby szybciej otrzymać jedzenie. Dojechałam do restauracji, sala była praktycznie pusta, zajęte może 3-4 stoliki. Stwierdziłam, że zjem na miejscu. Poinformowałam kelnera, że zamówienie złożyłam przez internet, ale dodatkowo poproszę napój. Odbiorę internetowe zamówienie (inne wejście), wrócę i zjem w lokalu. Poinformował mnie, że w tej sytuacji jego koleżanka mnie obsłuży i poda mi do stolika oba zamówienia, a ja mogę usiąść.
Więc usiadłam i czekałam. Podeszła kelnerka, poinformowałam ją o sytuacji i otrzymałam odpowiedź: "Napój mogę Pani podać, ale jedzenia nie. To są inne ceny i coś w ten deseń" - mniej więcej tak brzmiała ta wypowiedź. Pytam więc "Czyli nie mogę tutaj zostać i zjeść?" Kelnerka: "Nie". No to wyszłam. Zjadłam na zewnątrz, trochę zimno, bo niby 2 stopnie, ale rozumiem, że jedząc bardziej narażałabym kogokolwiek na zarażenie niż tylko pijąc.... :) Sprawdziłam ceny zamówionego przeze mnie dania - identyczna w lokalu i na wynos. Poza tym zamówiłam sok, więc ewentualną cenę za obsługę można było doliczyć do soku. Nie bardzo rozumiem więc, o co chodziło, ale to było tak idiotyczne, że nie miałam ochoty na dyskusję.
Sok kupiłam w Stokrotce, więc koniec końców byłam chociaż 5 zł do przodu.. :) Zdjęcie z osiedlowej ławeczki, na której na szczęście nikt nie zabronił...
Read more