Lubię mc. Dlaczego? Bo trzymają standard i mogę być pewny iż wyjdę od nich z uśmiechem na twarzy. Bo ma swoje standardy obslugi, dobre jedzenie, jest czysty itp... Ale ta restauracja zmienia moje postrzeganie tej marki...
Zastanawiam się czy mc w ogóle jakoś kontroluje "swoje" restauracje bo wyraźnie odstaje od innych i nie jest to jednorazowy przypadek. Dzisiaj jednak przelała się u mnie czara goryczy i postanowiłem opisać jak wyglądają nowe standardy MC Donalds na przykładzie tej "restauracji".
Sytuacja z dzisiaj: Przychodzę do mc na śniadanie. Podchodzę do lady... i czekam... i czekam i obsługa ewidentnie mnie olewa. Po jakiś 5 minutach rezygnuje. Podchodzę do automatu i zamawiam sam. Jedzenie dostaję dość szybko, ale mam problemy z znalezieniem miejsca. I nie dlatego że jest tyle ludzi (raptem 3 osoby), ale dla tego że prawie wszystkie stoliki wyglądają jak by były myte tydzień temu.
Sytuacja z przedwczoraj: Idę wieczorem ok 22:30 (pół godziny do zamkniecia). Zamówienie osobiste? Nie ma szans bo nie ma ludzi. Jedna Pani biega przyjmując zamówienia przez słuchawki, wydając je do okienka i jednocześnie wydaje na salę. Kuchnia? Tu przynajmniej poziom zachowany bo obsługuje ja Pani Manager. Obie biegają, ale nie dają rady. Rozumiem są tylko 2... To nie ich wina więc zamawiam w automacie i cierpliwie czekam. Po ponad 20 minutach dostaję swoje zamówienie. Niestety... nie to co chciałem (I po co człowieku wybrałeś opcję personalizacji kanapki). Podchodzę do lady złożyć reklamację i czekam... Po raz kolejny tym razem na dobra kanapkę. Dostaję. Jem. Jestem happy? No prawie. Nie jestem już głodny, ale jakość obsługi i czas pozostawiają jednak wiele do życzenia.
Sytuacja trzecia? Podjeżdżam autem pod mc drive. Chce zamówić loda. Jednego loda Blueberry. Składam zamówienie, Ale miła Pani z drugiej strony informuje mnie że ona może je przyjąć Ale czas oczekiwania może być bardzo długi bo mają tylko jedną osobę na kuchni i nie wyrabiają się z obsługą mc drive. No I jeżeli chce tylko loda to będzie szybciej jak wejdę do środka i zamówię z automatu. No cóż... chciałem szybko, nie wyszło Ale nie będę robił problemów. Wchodzę do środka i zamawiam swojego loda. Po ok 10 minutach wyświetla się mój numerek, podchodzę ale nie widzę mojego loda. Natomiast miła Pani "Menager" informuje mnie że niestety nie mają już tych lodów i może mi oddać pieniążki xD. Czyli... loda nie zjadłem, alternatywy nikt nie zaproponował, straciłem pół godziny. Wsiadłem w auto pojechałem do kolejnego mc 2000m dalej i dostałem wszystko co chciałem w mniej niż q0 minut z uśmiechem na twarzy.
Wnioski? Brak. Ale pojawiaja sie pytania... Gdzie jest właściciel? Gdzie uciekli wszyscy pracownicy? Gdzie ten słynny standard mc i nadzór nad "restauracjami"? Oczywiście pozostaną bez odpowiedzi bo jesteś tylko...
Read moreTotalna kompromitacja – szczególnie ze strony managera
Jeśli planujesz większe zamówienie w McDonald’s na Kresowej w Sosnowcu – odradzam z całego serca, a przede wszystkim nie ufaj żadnym zapewnieniom managera.
Miesiąc przed imprezą dogadane z managerem – ponad 20 Happy Meal na konkretną godzinę. Zapewnił, że wszystko będzie gotowe. Tydzień przed – ponowne potwierdzenie. W dniu imprezy, o 10 rano – kolejna wizyta, zapytałem, czy wszystko na 16 będzie gotowe i czy mogę zapłacić od razu. Manager powiedział, że nie trzeba płacić wcześniej, bo wszystko będzie gotowe na czas.
Przyjeżdżam o 16 – NIC nie gotowe. Czekam ponad 30 minut z dzieciakami czekającymi na zestawy, bo podobno "szykują dopiero po zapłacie". Serio? To dlaczego nie przyjęto płatności rano, kiedy sam ją proponowałem?
Manager kompletnie niekompetentny, rzuca słowa na wiatr, nie ogarnia podstawowej organizacji. Przez jego opieszałość i brak myślenia impreza została rozwalona czasowo, a dzieciaki musiały czekać. Zero profesjonalizmu, zero odpowiedzialności.
To nie był spontan, tylko planowane zamówienie z miesięcznym wyprzedzeniem. Z takim podejściem nie powinni organizować nawet kolejki do frytek, a co dopiero większego zamówienia.
Omijajcie ten lokal szerokim łukiem, szczególnie jeśli zależy Wam na czasie, organizacji i...
Read moreListopad. Piątkowy wieczór. Tłok, brud na stolikach, klejąca się podłoga. Nikt niczego nie sprząta. W toalecie brak dumnie reklamowanych ręczników z recyklingu. Przy rozbitej umywalce nadal ten sam wylew wody, tryskający z piekielnym ciśnieniem na wszystkie strony tak, że myjąc dłonie, masz przy okazji umytą gębę, nogi i zalane wodą ubranie. Zamówiłem nową, reklamowaną kanapkę z "chrupiącym kurczakiem". Dostałam w kartonowym pudełku bułę poskładaną tak niechlujne, że wszystko wypadało z niej i wyciekało bokami. Bez żadnej "koperty". Podchodzę do lady, pokazuję zawartość pudełka pani z obsługi, pytając "Jak ja to mam zjeść?". Pani bez słowa i z lekko obrażoną miną wręcza mi papierową "kopertę". Wracam do stolika, pakuję rozpadającą się bułę do "koperty". Sałata, ogórki i jakiś kawałek cebuli lądują przy tym gdzieś obok, na tacy. Ufajdanymi w sosie i kawałkach składników burgera dłońmi pakuję zawartość do ust. Po wszystkim idę jeszcze raz wymyć ubabrane ręce. Przy okazji znowu jestem wykąpany od stóp do głów tryskającą jak z fontanny w Genewie wodą. Ręczników nadal nie ma. Wychodzę. Wychodzę i nigdy nie wrócę. Cała ta "przyjemność" (z frytkami i piciem) - ponad 30...
Read more