Restauracja White House — Restaurant in Bielsko-Biała

Wybraliśmy Restauracje White House do organizacji przyjęcia komunijnego naszego syna. Rezerwacja zaliczkowana z około rocznym wyprzedzeniem. Niestety rozczarowań nie było końca co przyczyniło się do napisania tej opinii. Zaznaczę tylko, że rozmawialiśmy z innymi osobami korzystającymi z usług restauracji przy komuniach i innych uroczystościach. Jedna z takich osób była na naszej i była w szoku jak wyglądała obsługa w naszym przypadku. Impreza na 24 osoby / cena 200 zł od osoby w cenie open bar (kawa, herbata, woda, soki owocowe)

Przyjechaliśmy do restauracji po uroczystości w kościele weszliśmy grupą do sali - nikt się nami nie zainteresował. Podeszłam do baru przedstawiłam się i zapytałam gdzie mamy usiąść na co dostałam odpowiedź w stylu: „tam!” I wskazanie ręką. Oczekiwaliśmy długo na podanie zupy (nasza komunia była na godzinę 15, więc do restauracji dojechaliśmy około 17), zupa była letnia (tu dodam, że dzień wcześniej jak donosiłam tort poprosiłam aby 3 porcje były podane bez makaronu nawet dopytałam czy przypominać na następny dzień, Pani powiedziała, że nie trzeba ponieważ sobie to zapisze - ostatecznie wszystkie porcje były z makaronem). Porcje mięsa: w zaproponowanym nam menu była informacja o tym, że przewidziane są 2 porcje mięsa na osobę (to standard - OK!, jednak nie była podana gramatura mięsa), udka z kaczki były mniejsze od standardowych udek z kurczaka, roladka drobiowa oraz de volaille wielkości małej kiełbaski śląskiej. (jedliśmy już wcześniej w tej restauracji z normalnego menu udka z kaczki i były one sporo większe). Niemal bezpośrednio po obiedzie mięso, które zostało- zapakowano w pojemnik i nam podano abyśmy sobie schowali - ja się tylko zapytam gdzie? I dodam, że to był bardzo ciepły dzień. A przed nami jeszcze było podanie tortu, kawa, herbata i zimna płyta. Więc nie był to koniec imprezy. Podczas imprezy dowiedzieliśmy się, że kawę i herbatę mamy robić sobie SAMI!!! Z warników. Myślałam, że to jakiś żart. Podeszłam do kelnerki zapytać czy to jest rzeczywiście dla nas. Potwierdziła. Bo o tym, że mamy robić sobie sami poinformowała mnie moja mama której przekazała to wcześniej kelnerka. Pytanie czemu nie mi bezpośrednio? Mięso w pojemniku także nie zostało przekazane mi tylko jednemu z gości. Mąż postanowił podejść bezpośrednio do właściciela Pana Darka i zapytał czy możemy zamówić kawę z ekspresu czy tylko ta parzona jest w ofercie. Pan Darek powiedział, że już do nas podejdzie po czym poszedł zbierać zamówienia z zewnątrz do nas doszedł po czasie jak goście już zdążyli sobie zrobić sami z warników, koło których nie było nawet łyżeczek (moja mama interweniowała - dowiedziałam się o tym już po imprezie). Z relacji moich znajomych, którzy organizowali tam również komunie w tym samym miesiącu o roku co my wynika iż im pierwsze została zaproponowana kawa z ekspresu i herbata odnoszona do stolika przez obsługę, a opcja z warnikami była opcją dodatkową. W toalecie po przyjeździe nasi goście zastali brak mydła i walające się zużyte ręczniki papierowe po podłodze. Dla dzieci przewidziane były animacje, jednak nie uwzględniono nas w tym wydarzeniu. Na koniec jak o tym wspomniałam Pani Klaudia współwłaścicielka (mimo, że nie z nią prowadziłam rozmowę wtrąciła, „że dopiero dzisiaj okazało się, że te animacje odbędą się o 17:30, a my dopiero wtedy przyjechaliśmy” ok. Trzeba było do nas podejść i nas o tym poinformować lub zaproponować żeby dzieci wzięły udział i tak czekaliśmy na zupę. W zasadzie mogłabym wypisać jeszcze kilka punktów, jednak brakłoby mi miejsca, a nerwów już na pewno.

Z pozytywów - jedzenie...

Przestrzegam gości przed robieniem imprezy w white house. W miniony weekend miałam okazję być na przyjęciu komunijnym w tym lokalu. Zacznijmy od rosołu: woda z kostką rosołową. Na 33 osoby do obiadu 9 salaterek sałatek, gdzie spokojnie jedną salaterkę zjedzą dwie osoby. Mikroskopijne porcje mięsa, goście bali się jeść, żeby starczyło do wszystkich, nawet ziemniaków zabrakło. Pora na tort i kawę, na którą trzeba było czekać ok 40min. Zimna płyta: trzy talerze na cały stół. Dramat. Na stołach było pusto, goście byli glodni. Trzy talerze z sałatkami na tyle osób, mało tego na górze sałatki były jeszcze jakieś składniki, pod spodem sama salata. Obsługa nie wyrabiała , na robionych 6 komunii i otwartego lokalu dla gości zewnętrznych 4 kelnerów. Pani kelnerka po zwróceniu uwagi w bezczelny sposób odzywa się do gości. To jest jawne oszustwo. Zaznaczę że koszt za jedną osobę znacznie przewyższa ceny z innych lokali, gdzie jest mnóstwo jedzenia ,a to co zostaje pakują do domu. Właściciel w nieuczciwy sposób chce się dorobić dużych pieniędzy, ale nie na tym to polega, bo żaden z gości już tam nie wróci, mało tego będziemy wszystkich przestrzegać przed tym lokalem.

Pani Klaudio, zamiast wziąć pod uwagę krytykę gości i starać się poprawić niedociągnięcia, na każdy negatywny komentarz odpowiada Pani w bezczelny sposób, tak jak zrobiła to Pani odzywając się do gości na komunii. Nie jestem jedyną osobą ,która w ten sposób wyraziła opinię o organizacji imprezy w waszym lokalu, więc chyba coś jest na rzeczy. Co do stwierdzenia ,że mogliśmy wybrać inny lokal, sugerowaliśmy się daniami z karty, gdzie porcje są dwa...

Byliśmy kilka razy, próbowałam dać szansę kolejną, ale sobotnia męska obsługa kelnerska pozostawiła wiele do życzenia... z łaską wskazał wolny stół, czekaliśmy 15 minut na karty, nikt nie podszedł... samemu kart trzeba wziąć, przy zamówieniu wzięliśmy piwo.... nikt nie przyniósł... trzeba podejść i znowu przypomnieć po 15 minutach... w tym czasie wchodzą znajomi... więc kompletnie już zostaliśmy zignorowani....oni dostali natomiast napoje, dania i wszystko kręciło się wokół nich....czekaliśmy na wytarcie stołu i powtórka z rozrywki, znowu trzeba przypomnieć.... na koniec po długim oczekiwaniu w końcu zamówienie... Za duży luz wśród tych samych kelnerów, widzę że bawią się nieźle, śmiechy, opowieści w swoim kółku adoracji, więc klient na pewno komfortowo się nie czuje, profesjonalny serwis niestety leży... Ratuje w jakiś sposób tylko dobre jedzenie Nie polecamy i nie wrócimy.

W odpowiedzi na waszą sugestię; nie, nie pomyliłam nazwy restauracji, więc śmieszne wręcz pytanie skoro pisze że byłam u Was kilka razy... owszem zostaliśmy zaprowadzeni do brudnego stołu, czekaliśmy długo na jego posprzątanie i jakie ma to znaczenie czy to była sobota czy niedziela? " czy można wytrzeć ten stół?" , " czy mogę w końcu dostać zamówione piwo "? ja rozumiem duży ruch, ale to że znajomi długo za nami wchodzą i dostają i napoje, dania a my nadal czekamy to chyba niedopuszczalne? Pan kelner nie zwracał uwagi na nas i nie zmienię tej opinii także przyjmijcie krytykę i popracujcie nad obsługą aby goście z zewnątrz, którzy nie są ich znajomymi czuli się równie miło widziani i obsługiwani nie poza...