Moja pierwsza wizyta w Przystani. Przede wszystkim na plus jest wystrój. Przepiękne miejsce zarówno w środku jak i na tarasie. Widok na wodę zapiera dech w piersiach. Jest przystosowane dla rodzin z dziećmi za co duży plus. Widać dbałość o każdy detal. Pierwszy mały minus, mimo, że łazienki są regularnie sprzątane i nawet jest grafik, brakowało papieru toaletowego. Byliśmy dość dużą grupą. I drugi drobny minus - nie dostawaliśmy w tym samym czasie jedzenia. Czy to obiad czy później deser, a nawet napoje. Kelner był mocno zakręcony, ale bardzo się starał. Było widać przemęczenie, mimo to chciał by serwis wypadł możliwie jak najlepiej. Ale najważniejsze - jedzenie. Zamówiliśmy przystawkę - ptasie mleczko z sera koziego. Uważam, że było to ciekawe, ale nieadekwatnie drogie (50 zł) do jakości dania. Przyjemne dla oka, samo ptasie mleczko miało konsystencję trochę jak mozarella, choć spodziewałam się delikatnej chmurki. Miły twist tego dania to szparaga w cynamonie i kardamonie. Dodatki uratowały to danie. Dania główne były zróżnicowane. Fishburger niestety był najsłabszym ogniwem tego rozdania. Bułka smaczna ale rozpadała się podczas jedzenia. Ryba była przygotowana fajnie, ale zabrakło jej smaku czy przyprawienia. W środku znalazło się też niewiele dodatków i sporo dość zbitego sosu, który konsystencją przypominał raczej sałatkę warzywną. Klasyczny burger był za to przepełniony dodatkami, mięso rozpływało się w ustach. Natomiast zwycięzcą bezkonkurencyjnie okazały się sakiewki. Mięso idealnie przyrządzone, dodatki ciekawie dobrane. Nie były to smaki których nie znam, ale było to podane zupełnie inaczej, ciekawiej, z tym twistem, którego zabrakło mi przy fishburgerze. Golonka była najdroższym ale też największym daniem. Podana na kapuście z opiekanymi ziemniakami. Mięso było kremowe, delikatne i idealnie doprawione. Jeżeli chodzi o drugie danie na pewno wielkość jest spora. A z obserwacji wynika, że mięso jest czymś na czym szef kuchni na pewno się zna. Desery w witrynie podczas naszej wizyty to różne wariacje tortowe i wariacje sernikiwe. Z przerażeniem tortu. Do tego klasyk w postaci tiramisu. Zdecydowaliśmy się na sernik z matchą i pistacjami. Był ciekawy, inny, ale raczej jako forma eksperymentu nie koniecznie deser dla którego warto wracać w to miejsce. Torty były bardzo smaczne, jednak tu już kwestia gustu. Ja zwyczajnie nie jestem fanką tortów dlatego też ten deser do mnie nie przemówił. Na koniec tiramisu. Bylo smaczne, dość duże. Niestety było też czuć, że nie było idealnie świeże. Napoje w postaci lemoniady były lepiej opisane niż to co faktycznie dostaliśmy, piwo smaczne, napoje gorące bez zarzutu. Reasumując jak każde miejsce na kulinarnej mapie Śląska tak i Przystań ma rzeczy lepsze i gorsze do zaoferowania. Ceny są raczej większe, a aspiracje do jakości wysokie. Czasem wychodzi to lepiej, innym razem gorzej. Ja na pewno wrócę do Przystani by eksplorować danie dla mnie bardziej trafione i też z czystym sumieniem mogę...
Read moreNiestety nasza kolacja rezerwacyjna z okazji 40urodzin w tej restauracji była ogromnym rozczarowaniem. W dzien planowanej kolacji ok godz. 14:00 zostawiliśmy tort i balony, a Pan Krzysztof zapewnił, że zmieni rezerwację na okrągły stolik w rogu sali i przygotuje przyniesioną przez nas dekorację. Wieczorem okazało się, że stolik był zajęty przez innych gości, a balony wraz z Nimi przy tamtym stoliku. Pan Krzysztof przyznał, że to jego niedopilnowanie, jednak skończyło się tylko na przeniesieniu balonów. Podczas kolacji bardzo widobzny byl brak profesjonalizmu i chaos - obsługa przerzucała między sobą winę, brakowało komunikacji i odpowiedzialności. Kelner zapomniał o herbacie, potem poinformował, że wybranego smaku nie ma. Danie z łososiem (72 zł) podano z mrożonymi warzywami zamiast szparagów, które byly w menu. Po zwróceniu uwagi usłyszeliśmy, że „menu będzie zmienione za tydzień”.... Poprosiliśmy o zapakowanie potrawy na wynos - otrzymaliśmy torbę i pudełko, ale musieliśmy zapakować sami... (to nie jest standard którego oczekiwałam) Po kolacji, gdy zostaliśmy ostatnimi gośćmi na sali Pan Krzysztof - już w prywatnej bluzie przeprosił za niedociagniecia, co choć miłe, było mało profesjonalne... Na koniec, przy płatności, zapytałam o ewentualny rabat lub rekompensatę usłyszałam krótkie „nie”. Do rachuku dołączony został kod QR do pozostawienia opinii na Google odparłam zatem, że się przyda, na co od kelnera padło „no trudno”. Niestety, wieczór, który miał być wyjątkowy, został zepsuty. Brak jakiejkolwiek formy zadośćuczynienia, brak profesjonalizmu i poczucia, że klient jest ważny. Rachunek wynosił 850 zł i żałuję, że zapłaciłam pełną kwote. Bar jest otwarty na sale słychać większość komentarzy kelnerów... Po kolacji wróciłam do restauracji z informacją zwrotną. Jako zadośćuczynienienie zapraszają mnie wraz z osobą towarzyszącą na kawę i ciastko w kameralnej oprawie... Zaproponowałam, abyśmy całą grupą, która była obecna na kolacji mogli skorzystać z tej możliwości rekompensaty, niestety otrzymałam odpowiedź negatywną oraz wskazującą, że podczas wizyty w restauracji zarówno z mojej strony, jak i ze strony moich Gości - nie zgłosiliśmy żadnych uwag dotyczących przebiegu kolacji. Na miejscu obecny był kierownik sali, który również nie odnotował żadnych zastrzeżeń... Kierownikiem sali był Pan Krzysztof (który przepraszał w bluzie - za co zatem były przeprosiny za udany wieczór)? Pan, który przez kelnerów podczas obsługi Naszego stolika nazwany był, że manager to ten Rudy... Zatem Rudy nie pofatygował się się nawet do naszego stolika. Do tej pory piękna restauracja z fantastycznym klimatem spada w moim rankingu na...
Read moreChcieliśmy z narzeczoną zorganizować wesele w Przystani. Miejsce wymarzone – od zawsze bardzo nam się podobało. Niestety, miesiąc przed planowanym terminem zdecydowaliśmy się na zmianę sali z powodu bardzo słabej obsługi.
W skrócie:
– Od stycznia próbowaliśmy umówić się na spotkanie, żeby ustalić szczegóły i podpisać wstępną umowę. W tym czasie: managerka nie pojawiła się na umówionym spotkaniu – nie było jej w ogóle w restauracji; przy kolejnej próbie – była, ale pomagała na sali, a my czekaliśmy 2 godziny i mimo że nas widziała, nawet nie podeszła, nie przeprosiła – wyszliśmy sami. kiedy wreszcie doszło do spotkania, dowiedzieliśmy się, że odchodzi z firmy i trzeba będzie umawiać się ponownie z nową managerką – informacja, którą naprawdę można było przekazać telefonicznie.
– Przy przekazaniu między managerkami dowiedzieliśmy się, że mamy „ustalone” mnóstwo rzeczy, których nigdy nie chcieliśmy - zasadzie trzeba było wszystko omawiać od początku. No i drobnostka - termin pomylony z ich strony o jeden dzień, ale oczywiście to taki mały szczegół :)
– Od października, czyli od momentu, gdy zaczęliśmy planować wesele, wielokrotnie musieliśmy się przypominać o sprawach, które były nam obiecane. Do dziś nie dostaliśmy propozycji menu wegetariańskiego (być może rozmowy z kucharzem nadal trwają…), również od nowej managerki.
Wiele obietnic i terminów podanych przez obsługę nie zostało dotrzymanych – albo były przekładane, albo zapominane. Dotyczyło to zarówno dokumentów (np. ogólnego kosztorysu), jak i podstawowych informacji.
Umowę dostaliśmy… ostatnio. Po pół roku walki - jedna strona, 12 punktów, bez żadnych zapisów chroniących nas jako klientów – żadnych kar umownych w razie niewywiązania się z ich strony, żadnych szczegółów o opłacie rezerwacyjnej, zaliczce itd. To nie była umowa przygotowana pod konkretnych klientów – raczej słaby wzór bez konkretów. I nie chodzi o to, że nie mogliśmy poprosić o poprawki – ale po tylu wpadkach i za taką kwotę naprawdę oczekiwaliśmy czegoś więcej. Innego poziomu obsługi i profesjonalizmu. Weźcie się w garść i nauczcie się pisać umowy. Zainteresowanym mogę ją udostępnić – sami ocenicie, czy to jest warte zachodu.
Kulminacją był moment, w którym – po złożeniu skargi, prośbie o rekompensatę za brak umowy, błędy i stracony czas – zaproponowano nam 400 zł zniżki. Dla jasności: zamknięcie restauracji, żeby skorzystać z dolnej sali, kosztuje 35 tysięcy złotych. I to bez „talerzyka” i innych kosztów.
Nikt nie oczekuje za to złotych klamek, ale oczekuje się dotrzymywania słowa, szacunku do klienta i minimalnego profesjonalizmu.
Cytując klasyka: jesteście...
Read more