We were looking forward to our visit to this highly rated restaurant. Our daughter had recently eaten at one of Gessler's other restaurants snd had a fantastic meal. On arrival we were offered a choice of tables, we chose a table by the open kitchen being keen amature cooks ourselves. We noted the extremely laid back atmosphere in the kitchen, but while unusual at that point we were not particularly concerned. Drinks were ordered and arrived promptly with water for the table. Followed promptly by a fantastic bread basket which raised our expectations greatly. This is the point that we began to notice the 'stress' under which our waiter was working.......bread basket demolished, glasses empty, no food.....my husband proceeded to retrieve our own wine from the ice bucket, which brought our waiter scurrying to our table. The restaurant appear to be trying to provide a silver service experience....but it falls short on many levels. There are not enough staff to provide that level of service and perhaps if it was not expected we would not have been disappointed! The starters finally arrived and were good. The beef tartare was okay...minced, not chopped as good beef tartare should be and the bread: meat ratio was off, but tasty. The veal cheeks were very good and the trout tartare was flavourful, although I thought it was a little salty. We had high hopes for our main course, but we couldn't have been more disappointed. There were problems with every dish. While my husband's steak was delicious, although more rare than the medium rare ordered (not a problem to us), his jus had obviously "caught" in the pan and had a burnt taste. My duck had a lovely crispy skin, but was overcooked. The balance of the dish was terrible....sweet duck meat with sweet apples and an over reduced sauce that you could have eaten with ice cream. Fortunately is was so reduced that it was impossible to pour out of the jug so I was prevented from completely ruining my meal with it! The mashed potato had an alarmingly "grey" appearance, screaming of peeled potatoes left to the air! The chicken supreme was okay, but very overseasoned even for my Mother who likes her food on tbe salty side. The fries looked fantastic, but were disappointingly soggy and limp. Finally, the worst dish was the pumpkin kopytka with cheese. It was frankly inedible. The kopytka was over worked and overcooked. Tough, rubbery with an unappealing colour, you could have bounced it off the floor. The sauce with the cheese was strangely sweet, flavoured with large pieces of mint....just vile. We all tried the dish and agreed that it tasted terrible. We refused to pay for that dish as it was impossible to eat. We made our waiter aware of our issues and he was very apologetic. We noticed that the waiting staff were becoming increasingly frustrated with the kitchen and words were exchanged, discreetly but obvious to us sitting right by the pass. We began to feel that the attitude in the kitchen was apathy rather than a laid back atmosphere. We gave the kitchen a last chance to impress with dessert. A pretty poor selection....no dessert menu or time to decide....we went for blueberry cheesecake and the chocolate cake that us supposed to be a Gessler signature dish. While nice, we had better cheesecake in Cafe Nero and the chocolate cake was actually a torte, but pleasant with a nice crunch.....not particularly impressive as a signature dish for a supposedly talented chef though. Not a cheap meal either. We could have spent much less and eaten far better. Our daughter left hungry!! Our overall opinion was that it is overrated and trading on a "name" and the reputation that comes with it. They need to raise their game significantly to meet the expectations created by...
Read moreWarszawski sen, czy może warszawski koszmar. Trudno nam nawet wyrazić w słowach, ile nieprzyjemności spotkało nas podczas pobytu w tym miejscu. Na początku zaraz po wejściu do restauracji musiałam przez jakiś czas zerkać na panią za biurkiem, aby ta w ogóle na nas spojrzała i zapytała nas, jakby zdziwiona naszym widokiem, „słucham Panie”. Zrobiło mi się lekko niezręcznie i zakłopotana poprosiłam o stolik dla dwóch osób. Pani zabrała od nas płaszcze, ale nie wskazała nam miejsc gdzie mogłybyśmy usiąść, więc odprowadziłyśmy się same. Od momentu otrzymania kart do pojawienia się naszej Pani kelnerki minęło około 15 min, pomimo tego, że szybko wybrałyśmy nasze dania i czekałyśmy na obsługę już z zamkniętym menu. Warto zaznaczyć, że oprócz nas w całej restauracji były zajęte tylko cztery inne stoliki. Pani odebrała od nas zamówienia, ale zrobiła to w taki sposób jakby miała do nas pretensje, że w ogóle tu się znalazłyśmy. Co do potraw to ja osobiście nie mam żadnych zastrzeżeń (zamówiłam zupę z grzybów leśnych, która była pyszna). Siostra natomiast otrzymała rosół, z aż dwoma dość przeciętnymi pierożkami (rozumiem, że liczba mnoga od słowa pierogi zaczyna się od dwóch sztuk, ale było to lekkie rozczarowanie) oraz garścią surowej pokrojonej w słupki marchewki i pietruszki/selera, co negatywnie wpłynęło na walory smakowe całego dania. W momencie, gdy zdecydowałyśmy, że nie chcemy już zamawiać tu nic więcej i chcemy zapłacić, nasza Pani kelnerka zniknęła z zasięgu wzroku na kolejne 10 minut. Zdecydowałyśmy, że poprosimy kogoś innego, aby podał nam rachunek i w tym momencie inny Pan kelner przekazał tą informacje naszej Pani kelnerce. Pani pokiwała głową i po raz kolejny zniknęła z pola widzenia. Zauważyliśmy potem, że poszła do kuchni, do której zabrała kubeł na lód. Po chwili wyszła z nim i poszła za bar, aktywnie unikając kontaktu wzrokowego z nami. Kątem oka widziałyśmy, że jak gdyby nigdy nic zajmuje się czymś za barem (myła/opróżniała wcześniej wspomniany kubeł na lód, bodajże myła jakieś owoce, kroiła ogórka). Rozumiem, że do zadań kelnera należą inne obowiązki niż sama obsługa klienta, ale z każdą chwilą czułyśmy się jakbyśmy było niemile widziane, a kelnerzy patrzyli na nas jak na kogoś, kto ewidentnie znalazł się w tym miejscu przez przypadek. Dodam jeszcze, że na sali było bardzo mało zajętych stolików, więc nie było uzasadnienia dla takiej zwłoki. Kończąc już ten długi wywód pełen rozczarowania, ostatecznie rachunek przyniósł nam inny pan, który chyba już nie wytrzymał widoku niezadowolenia na naszych twarzach. Chciałabym bardzo napisać coś pozytywnego o tym miejscu, ale niestety nikt nie dał mi na to szansy. Miejsce po którym można byłoby spodziewać się wysokiego poziomu kultury i szacunku do klienta, albo zwyczajnie drugiego człowieka, pozostawiło po sobie duży niesmak. Jeszcze nigdy nie spotkałyśmy się z taką arogancją, antypatią i brakiem kultury u osób pracujących w restauracji. Ostatnią kwestią, którą chciałabym nadmienić jest brak jakiejkolwiek higieny stolików. Jeden z Panów kelnerów stolik po poprzednich klientach czyścił w taki sposób, że gołą dłonią zmiatał z niego okruszki na ziemię i na tym samym obrusie, który przed chwilą miał na sobie czyiś telefon i dziecięce zabawki, została postawiona nowa zastawa. Obrus na naszym stoliku także nosił ślady użytkowania, takie jak zagniecenia i plamy. Odradzam wizytę w tym miejscu, szkoda na to zwyczajnie pieniędzy, czasu i nerwów, biorąc pod uwagę, że w Warszawie jest wiele innych eleganckich restauracji z dobrym jedzeniem i...
Read moreKuchnia smaczna, piękny wystój restauracji, Pani która przyjmowała gości bardzo miła i pomocna, ale na tym koniec. Wraz z koleżanką, którą zaprosiłam tu aby świętować jej urodziny trafiłyśmy na fatalnego kelnera. Nigdy w życiu nie trafiłam na tak nieuprzejmą obsługę. Szczerze mówiąc obsługa w MC Donald’s jest na wyższym poziomie. Nie spodziewałam się takiego potraktowania w restauracji, która wydaje się być na wysokim poziomie.
Jestem w ciąży. Zapytałam kelnera o Moctail z karty. Poprosiłam uprzejmie o informację jaki do rodzaj napoju, jaki ma smak? W karcie nie było to opisane. Pan sprawiał wrażenie jakby był wkurzony faktem, że zawracam mu głowę głupimi pytaniami. Dostałam odpowiedź że jest z alkoholi bezalkoholowych i poleca lemoniadę.
Następnie przy składaniu zamówienia dopytałam się czy pierogi z kaszą i kozim serem zawierają ser pasteryzowany czy nie. Oczywiście pytanie sformułowałam. Przepraszam, czy wie Pan może czy ser kozi …? Pan powiedział, że z pasteryzowanego. Mówię ok, to poproszę. Na co Pan mi odpowiedział zirytowany, że jednak nie wie z jakiego. „Ma Pani tyle innych pozycji w karcie, proszę sobie wybrać coś innego”.
Bardzo długo czekałyśmy aby były odbierane od nas puste talerze. Łapałyśmy kilkukrotnie kontakt wzrokowy z kelnerem, on jednak nie reagował i nie podchodził do nas. Kiedy upominałam się o obsługę słyszałam „Za chwilę” i ta chwila szybko nie następowała. Prosiłam dwa razy o kartę deserów. Pan mi je wymienił i powiedział, że karta jest niepotrzebna, bo przecież mi wymienił jakie są desery. Kiedy złapałam Pana na sali zamówilam ostateczne bezę z prośbą o zapalenie świeczki z okazji urodzin mojej przyjaciółki (Pani, która mnie przyjmowała mi to zaproponowała). Czekałyśmy bardzo długo aby ktoś podszedł. Koleżanka proponowała już żebyśmy zjadły deser w innej restauracji. Kiedy podeszłam do naszego cudownego kelnera i znów z cierpliwością i uprzejmością zapytałam kiedy możemy liczyć na podanie deseru to Pan mi odwarknąl, że „Zaraz” . Znów zirytowany, jakbym starsznie mu głowę zawracała i przeszkadzała. Zrobiło się bardzo nieprzyjemnie, bałam się o cokolwiek zapytać. Zgłosiłam problem do managera sali. Poprosiłam, żeby ten Pan nas już nie obsługiwał. Manager obiecał, że porozmawia z tym Panem, przeprosił i sam nam podał bezę. Niestety z rachunkiem przyszedł do nas znów nasz „ulubiony” kelner, z którym obcowanie było dla nas obu bardzo niekomfortowe.
Wiem, że nasz rachunek był niewielki, a nieuprzejmy Pan w między czasie obsługiwał większą grupę. Ja nie jestem osobą, która ma duże wymagania, jednak w tym przypadku jestem bardzo zawiedziona, że kolacja urodzinowa mojej koleżanki odbyła się przy takiej obsłudze. Było to dla mnie tymbardziej niekomfortowe, że ja wybierałam restaurację i chciałam ten wieczór spędzić w przyjemnych okolicznościach. Wiem, że każdy może mieć gorszy dzień, ale na prawdę po takiej restauracji spodziewałam się...
Read more