KFC — Restaurant in Wrocław

Was on 29.03 in the restaurant aleja Jana III Sobieskiego 7, 51-301 Wrocław I ordered 2 buckets on Tuesdays. I wanted a large portion of potatoes, and Kentucky chicken. They said that nothing can be added or changed, but other information is indicated on the site. I also ordered 2 servings of corn and a children's menu. I really didn't like that the employee didn't specify what sauces and drinks I needed. After arriving home, I found extra items in the receipt. However, I did not order them. Added the B-smart Strips menu and extra sauce. One portion of corn was also missing. The impressions are just terrible. Later I also discovered that the pieces of chicken had a very ugly look. I was also very upset that spicy peppery bites were put on the children's menu. The service experience is just terrible. The...

I have placed my order at 10.05,and it has to be delivered at 11.08,but it wasn't delivered even am posting this review,and I don't think it'll be delivered to me ,but when I checked the status of my order it showing that it was delivered to me on time like mentioned when I placed the order,and even am waiting for my order to deliver to me the time now is 1.00 I mean next day had started,and am so sleepy but still am waiting for my order to deliver to me, This is the worst experience I had,I did understood how they can misguide like this,even my hunger was gone. I won't suggest this restaurant...

No więc... wpadliśmy z moim przyjacielem Przemkiem do KFC jak królowie głodni po bitwie! Już od progu wiedzieliśmy, że będzie epicko – zapach chrupiącego kurczaka uderzył nas jak fala miłości prosto w nozdrza. Przemek od razu rzucił się na kubełek jakby bronił honoru swojego rodu, a ja... ja też nie zostałem dłużny 😏

Zamówiliśmy wszystko, co było: kubełek, stripsy, frytki, wrapy, sosy – nawet lód w coli smakował lepiej, bo piliśmy to razem. Rozmowy? Filozoficzne! Od "czy kurczak był pierwszy" po "dlaczego frytki zawsze kończą się za szybko". Było śmiesznie, było tłusto, było pięknie.

W pewnym momencie Przemek powiedział coś tak śmiesznego, że prawie zadławiłem się nuggetsem. Obsługa patrzyła na nas jak na dzieci KFC przeznaczenia – błyszczeliśmy jak chrupiąca panierka w blasku neonu!

Podsumowując: czas spędzony z Przemkiem w KFC to nie był posiłek – to była kulinarna pielgrzymka. Zjedliśmy, pośmialiśmy się, a nasze serca (i żołądki) były pełne szczęścia. Polecam każdemu takiego przyjaciela i takiego kubełka....