Gdy tylko przekroczyłem próg tej restauracji – oazy dobrego smaku i jeszcze lepszego gustu – zostałem przywitany przez panie z obsługi tak olśniewające, że na ich widok mój wewnętrzny Janusz milczenia zapomniał, jak się oddycha. Uroda niczym z reklam produktów premium i elokwencja godna finalistki „Milionerów” – połączenie, które natychmiast uspokoiło moje kulinarne lęki. Wiedziałem, że będzie dobrze. Rozsiadłem się przy stole tak wygodnym, że gdybym miał go w domu, nigdy nie wstałbym do pracy. Zamówiłem danie – i zanim zdążyłem przewinąć feed z memami, już było na stole. Serwis szybszy niż mój Internet po aktualizacji firmware’u. Pierwszy kęs... i nagle przeniosło mnie do roztoczańskiej chaty krytej strzechą, gdzie moja mamusia gotowała precioza na mące prosto z młyna, a sąsiadka ubijała śmietanę z takim zapałem, że Cleo podczas Eurowizji w 2014 wygląda przy niej jak osoba z alergią na laktozę. To nie był tylko smak – to było doświadczenie metafizyczne. Jakby Julia Child i Magda Gessler wspólnie wyśpiewały mi serenadę. Powiedzieć, że było pysznie, to jak powiedzieć, że Wenus ma ładną cerę. To było kulinarne objawienie tak intensywne, że przez chwilę zapomniałem, jak się odmienia „kumin”. A wszystko to podane z uśmiechem pani tak ciepłej, że mogłaby ogrzać cały Ursynów w listopadzie. Mój mistrz smaku, Wjociech Basiura – znany też jako Modest Amaro z alternatywnego wszechświata – pewnie uklęknąłby przed tą prostotą, a potem wypił łzy wzruszenia z kieliszka do martini. A mój drugi guru, Michel Moran, nie tylko nie odebrałby fartucha kucharzowi, ale złożyłby mu przysięgę wierności i powołał na nadwornego smakmistrza rodu. Klimat? Taki, że przez chwilę zapomniałem, że jestem zrzędą i zacząłem się uśmiechać do ludzi. Niepokojące, ale przyjemne. Obsługa? Miła jak babcia, co daje dychę „na lody”, choć wiesz, że jest inflacja i starczy tylko na rożka. Jedzenie? Świeże, smaczne, i na dokładkę – bez glutenu emocjonalnego. Jestem oczarowany. Polecam z całego serca i...
Read moreCzęsto składamy zamówienia do biura i co raz częściej spotykamy się z opieszałym zachowaniem jednej z kelnerek. Rozumiemy, że można mieć gorszy dzień i nie mieć ochoty na uprzejmości, ale wyrywanie pieniędzy z ręki, rzucanie nimi wydając resztę i strojenie min, to nie jest sposób na odreagowanie. Czasem nawet ciężko jej odpowiedzieć na nasze przywitanie i pożegnanie. Tej pani po prostu brakuje kultury.
Co do samych posiłków, to w większości są w porządku, jednak mogli by Państwo popracować nad porcjami i samym podawaniem ich. Np. żurek rzeszowski – ilość jajka i kiełbasy w nim jest minimalna. Może z 2 cm kiełbaski pokrojonej na minimalne kawałki i ¼ jajka? Porcje niektórych dań, które systematycznie zamawiamy wydają się mniejsze, a ceny wzrosły.
Będąc u Państwa prywatnie miałam sytuację, gdy kelnerka podawała frytki, które zjechały jej z talerza i rozsypały się po stole. Starsza osoba, z którą byłam nie usłyszała nawet ‘przepraszam’, nie została zaproponowana inna porcja. Trzeba było sobie te frytki...
Read moreOch, jakże jestem podekscytowany tym, że mogę podzielić się moją niezwykłą przygodą w Restauracji Do-re-mi! To miejsce jest absolutnie niezwykłe i w każdej chwili czułem się, jakbym znajdował się w środku opery smaków.
Gdy wkroczyłem do środka, zostałem przywitany przez kelnera o uśmiechu szerokim jak oktawa. Musiałem od razu zapytać, czy ich napoje są naprawdę magiczne, ponieważ po pierwszym łyku czułem się jakby moje gardło zaczęło śpiewać arię! Kolejne danie, które zamówiłem, było prawdziwym solowym występem kulinarnym - smaki tańczyły na moim podniebieniu w harmonii, tak jakby każde z nich miało swoją partię muzyczną.
Ogólnie rzecz biorąc, Restauracja Do-re-mi to miejsce, w którym każdy posiłek zamienia się w prawdziwą symfonię smaków. Jeśli szukasz rozrywki dla swoich kubków smakowych, to jest to miejsce, które z pewnością warto odwiedzić. Przygotujcie się na kulinarne aria, które przeniosą was na wyższe muzyczne...
Read more