bar mir — Restaurant in Warsaw

From the moment you walk into this place, you feel like you are stepping into babcia's kitchen. It's small place with lots of eccentric decor - the type of place that would come straight out of a book. If the food isn't enough to make you fall in love with this place, the atmosphere definitely is. The ambiance was also great and the music they were playing gave me some good recommendations via Shazam.

The meal that I had at bar mir was AMAZING. Just wow. I was the first meal that they made that night (I ordered the eggplant schnitzel & „polish tabbouleh”) and waited around for a while, but I just knew that it was going to be the tastiest thing ever. The schnitzel held the perfect amount of oil to keep the breading crunchy while keeping a soft eggplant, and the juicy fruit on top were such a nice addition. Don’t even get me started on the garlic cream sauce!

Overall, I really enjoyed my experience here and unlike the vibe of some restaurants, the team at bar mir are very passionate about this place and it shows. I give them so many kudos for their creativity and their...

Food is really interesting, I felt like cooks think about flavours, balance and protein content. I liked the dessert very much, great bread and plums inside, little bit spicy. Kombucha was delicious! Though all the food was barely warm (even toast) and the beans seemed to be either not cooked enough or not soaked. The capuccino had a strange milk, maybe some cheap brand which had too much sugar. Upd: I went there 3 times and unfortunately service is getting worse and worse, it seems like instead of waiters they have someone just to be there... It's sad, food is still quite good, but I don't think I'll go...

Niestety, lokal nie unosi chyba dotychczasowego “fame’u”. Skuszeni dobrymi recenzjami udaliśmy się na niedzielny obiad. Dużo niedopowiedzeń to chyba odpowiednie podsumowanie.

1/ w google info o godzinach otwarcia: w niedzielę od 12.00 - przychodzimy na miejsce a na drzwiach od 14.00. Dziwnie. Wchodzimy i czujemy się nie na miejscu - ale otwarte - ok, możemy zjeść. 2/ wystrój - nie jest to “cozy PRL”, bardziej piwnica i mega surowość, brakuje klimatu 3/ serwis: może warto od początku powiedzieć, że płacimy przy kasie a po zebraniu zamówienia już nikt się nie zainteresuje gościem? My na początku byliśmy zadowoleni a chcąc po zjedzeniu domówić dolewkę kawy lub deser - obsługi nagle nie było. A szkoda bo można byłoby usłyszeć kilka słów o jedzeniu? Dodatkowo - siedzieliśmy przy kuchni i słyszeliśmy kłótnie i uwagi załogi miedzy sobą. Pierwszą przystawkę przynosiła nam pani kucharz też średnio zadowolona chyba nie w humorze tego dnia. 4/ jedzenie: nie jest to Peaches a widziałam takie porównania. Cenowo aspiruje - ale wiele brakuje. Nie ma przemyślenia dań, nie ma balansu smaków. Jedzenie nierówne.

Wzięliśmy: kapustę pieczoną - to dobra pozycja, dobry smak, porcja przystawkowa - 9/10 “wątróbkę” - to po prostu są ziemniaki z tempehem, płaskie danie i bez głębi smaku - 3/ 10 kluski selerowe - bardzo dobre ale też nie wyrywa z butów 7/10 suflet kalafiorowo-porowy - ok, ale zdecydowanie za słodka konfitura - 6/10

Do tego piliśmy kombuche - nie otrzymaliśmy wyboru i kombucha z macierzanka jest mega gorzka i bardzo bardzo wymagająca (warto byłoby o tym powiedzieć).

Słowem: pewnie przyjdziemy jeszcze raz zobaczyć inne pozycje ale nierówność i lekki niesmak niestety pozostał. Ceny są zdecydowanie za wysokie do obecnej jakości. Trochę do odrobienia jeszcze...