I had a great time. The service was wonderful, prices were reasonable, and the decor and atmosphere good. Props to clean facilities. Candles were a nice touch.
I thought it was a good effort but I'm a harsh critic. Some Thai food is cooked at high heat on a work and the Pad Thai noodles here and veg felt overcooked, and a bit of a mushy texture. The were stuck together. Props to crisp bean sprouts, great touch, but adding a hard boiled egg was a strange addition and also changed the flavor of the dish. Having no egg would have been less invasive than a hard boiled The tofu was also not prepared separately, but thrown in which caused it to fall apart. Taste was good, but not authentic.
We also had Tom Yum, which is normally a spicy broth. Here it was thick and gelatenous, so was closer to the texture of sauce than soup. If one has lemongrass, (the most obscure of the ingredients) the rest of ingredients are not difficult to find in Poland so I think the chef could easily improve their Tom Yum recipe from blogs and recipes online.
Chicken tandoori wings were great. Creative and tasty. The cucumber salad was a but soggy so I'd advise not salting the cucumbers too early otherwise they will lose their crisp texture.
I want to be honest in terms of food preparation because I am very much missing good Thai food in Poland and I wish you best of luck. I think it's worth trying the chicken wings, the spice blend and texture of the chicken was great and since I only tried a few dishes (the ones I mentioned above) I also sure you have found your best dishes so I will have to come back...
Read moreKurczak w chili PAD GO PHROW KAI - najostrzejsze danie, jakie możecie znaleźć w menu. Jeżeli przy składaniu zamówienia kelner zapyta Ciebie 3 razy, "czy jesteś pewny/na, że chcesz zamówić to danie" to wiedz, że robisz to na własną odpowiedzialność. To danie nie jest przeznaczone dla kogoś, kto czasem doda sobie trochę tabasco to jedzenia. Osobiście powiedziałam z pełną powagą, "tak, jestem pewna, ale JEŻELI nie będzie wystarczająco ostre do domówię dodatkowo sos z trinidad scorpion" - ...i to był prawdziwy challenge accepted (o tym nieco później). Mogę się założyć, że moja "zbyt pewna postawa" wywołała uśmiech na zapleczu i w kuchni ;) Nie będę ukrywać, moje danie było bardzo ostre (dla przeciętnego, nieprzyzwyczajonego człowieka ta ostrość mogłaby wywołać palący ból od środka, czkawkę, a nawet szok - na obiedzie była nas szóstka, dziewczyny z ciekawości skosztowały ode mnie odrobinę warzyw i dosłownie im języki pozwijało) - na moje możliwości kulinarne, w skali scoville'a mogło to mieć spokojnie ponad 600-700 000 SHU. Aczkolwiek, u mnie prócz mocnego zaczerwienienia się na twarzy i lekko spuchniętej wargi - nie odczułam już potem skutków ubocznych (ani na drugi dzień), za to było bardzo przyjemne uczucie "upicia się" ostrością. Mąż, który również jest fanem "żyletek" w jedzeniu, zamówił z menu wołowinę z granatem (według piktogramów, 3 w skali ostrości) uważa, że w ogóle nie było wyczuwalnej ostrej nuty, za to po zjedzeniu 2 łyżek z mojego talerza.. cała twarz zalana potem, a kolorem było mu blisko do RAL3000. No dobrze, ale danie to nie tylko ostrość. Mi osobiście brakowało tego mocniejszego, słodszego akcentu - gdyby do tego sosu dodać wywar z dania nr 17 (wołowina karmelizowana z granatem neua karamae) to byłoby prawdziwe mistrzostwo świata. Oprócz smaku - mięsa z kurczaka było za mało jak za danie w tej cenie i bliżej mu było do wegetariańskiego niż mięsnego. Jak było tutaj 70g to max.
..I dlaczego uważam, że był to challenge accepted? Na zdjęciu porównuję czyjś talerz z przed roku no i mój z wczoraj (24.05) :) . Na pierwszy rzut oka widać, ze wszystko dosłownie pływało w sosie, kolor jest pomarańczowo-czerwony, jest bardzo dużo kawałków papryki i nasion (przy okazji zachęcam by w menu przyjrzeć się daniu nr 22 i raz jeszcze spojrzeć na moje zdjęcie) - to nie wyglądało standardowo. I tak, dostałam to, czego oczekiwałam - "wyzwania", o które być może ktoś przegrał zakład :)
Na sam koniec - najbardziej mi szkoda kwiatów, używanych jako dekoracja. Po co? To nie sprawi, ze danie będzie smaczniejsze, ani popularniejsze w internecie. Gdyby te zerwane kwiaty storczyka zamienić na większą ilość mięsa... Challenge accepted?
EDIT: proszę Państwa, jakoś inne dania wyglądają dokładnie tak jak z karty :)) nie kupuje tego tłumaczenia, zwłaszcza że na stole tego dnia mieliśmy ok 8-9 różnych pozycji. Ta "pokusa z porównywaniem" nie wynikła po fakcie, ponieważ zanim u Państwa się pojawiliśmy bardzo skrupulatnie przejrzałam opinie w Google, po to by mieć pewność, że wybór przy zamówieniu będzie trafiony. Z drugiej strony, każdy kto przeczyta mój komentarz i tak wyciągnie samodzielne wioski, które widać..jak na talerzu :))) Na koniec - nie jestem kimś, to nie ma pojęcia o fotografii, pudło! A storczyka i tak proszę oszczędzać, pomimo iż to chwast w innej części świata ;) PS: takiej ilości słodyczy z komentarza nie przejem, idę...
Read moreMało autentyczności, w niektórych potrawach
Jako wielki fan kuchni tajskiej, który wielokrotnie odwiedzał Tajlandię i sam regularnie gotuje dania z tego regionu, z przykrością stwierdzam, że serwowane tu potrawy od dawna mają coraz mniej wspólnego z autentyczną tajską kuchnią.
Trudno mi dziś przypomnieć sobie dokładnie, jak smakowało jedzenie tutaj 10 lat temu, ale z pewnością nie budziło we mnie tak silnej frustracji. Mimo to, co roku z pewną dozą nadziei wracam – licząc, że coś się zmieniło na lepsze. Niestety, z roku na rok jest tylko gorzej.
Dwukrotnie zdarzało się, że podano mi mięso w spalonym sosie sojowym. Niektóre składniki, nadające prawdziwego smaku to często polskie zamienniki – zwłaszcza warzywa, które nie mają nic wspólnego z tymi używanymi w Tajlandii. A przede wszystkim – brakuje tego, co w kuchni tajskiej najważniejsze: charakterystycznej równowagi smaków. Dodanie do ryżu czegoś czerwonego, żółtego i zielonego nie czyni dania tajskim.
Ostatecznym rozczarowaniem i gwoździem do trumny był Pad Thai serwowany na festiwalu Globaltica – mała, droga porcja suchego makaronu, który nie miał w sobie ani odrobiny harmonii słodyczy, kwaśności i słoności, która definiuje to danie. Było to kompletnie pozbawione smaku i tożsamości.
Jeśli gościom smakuje – świetnie. Ale byłoby uczciwie zaznaczyć, że to interpretacja kuchni tajskiej, a nie jej autentyczna wersja.
EDIT: Niestety nie mogę odpowiedzieć na komentarz właściciela w inny sposób niż przez edycję recenzji.
Nie każda tajska restauracja – nawet w samej Tajlandii – serwuje autentyczne i smaczne jedzenie. Odnalezienie naprawdę dobrej kuchni bywa trudne. Kiedyś, będąc w Tajlandii, zapytałem właścicielkę knajpy z najlepszym według mnie jedzeniem, skąd tak wyjątkowy smak. Odpowiedziała, że wszystkie jej kucharki pochodzą z Tajlandii, a nie z Birmy. (Ta knajpa to była mała kuchnia przykryta plandeką pomiędzy dwoma budynkami i kilkoma stolikami)
Wiele lokali w Wielkiej Brytanii, prowadzonych przez rodowitych Tajów, serwuje jedzenie, które niestety mocno odbiega od tego, co można zjeść w ich ojczyźnie. Domyślam się więc, że w Polsce to zadanie może być jeszcze trudniejsze.
Piszę tę opinię z życzliwością – chciałbym mieć w okolicy miejsce, do którego będę wracać na pyszną tajską kuchnię. Niestety, muszę szczerze przyznać, że brakuje w Waszych daniach tego charakterystycznego tajskiego smaku. Nawet ja, jako amator gotujący hobbystycznie w domu, jestem czasem w stanie osiągnąć lepszy efekt, mimo mojej ograniczonej wiedzy i doświadczenia – co tylko pokazuje, że potencjał w Waszym lokalu nie jest jeszcze w pełni wykorzystany.
Zachęcam do uważnego przyjrzenia się recepturom i pracy kucharzy – może warto poszukać ponownie klasycznego tajskiego smaku i składników, takich jak świeży zielony pieprz...
Read more