Znam tę restaurację od roku i póki co jest to moją ulubioną restauracją w Szczecinie (ale tylko w Szczecinie - mają szczęście, że tu nie ma czegoś takiego, co by można było określić jako konkurencyjny rynek gastronomiczny; szczecińskie restauracje mogą niestety konkurować tylko w tym, która z nich jest najgorsza). Zawsze polecam znajomym, którzy też zawsze byli zadowoleni, oprócz koleżanki, która dostała danie z włosem i tego nie zgłosiła, co mnie bardzo zdenerwowało - mimo że dla mnie włos to nie jest sytuacja niewybaczalna, muszą takie rzeczy jednak w celu uniknięcia podobnych sytuacji w przyszłości być zgłaszane. Ogólnie było tu z mego polecenia bardzo dużo znajomych, również takich, których brałem ze sobą.
Co do mojego osobistego doświadczenia, to zawsze jestem zadowolony z obsługi, czystości (szczególnie toalety), podziwiam profesjonalizm i uprzejmość pana menadżera. Rzeczywiście był taki okres, kiedy w restauracji pracowała już wspomniana pani menadżer, która potrafiła jeść przy gościach i myliła imiona klientów. I jeszcze razem z nią była inna pani, która jakby jej asystowała i to wszystko wyglądało bardzo dziwnie, wręcz dziwacznie. Ale z tego, co widziałem ostatnio, znowu jest ten sam pan menadżer i niezmiernie mnie to cieszy. Dania w tej restauracji zawsze uważałem za przepyszne, duże, piękne i mimo zwykłości swoich składników dalekimi od przeciętności. Przystawka z chlebkiem domowej roboty jest czymś, dlaczego każdy musi pójść do tej restauracji.
Muszę mimo mego zachwytu tą restauracją podzielić moim ostatnym doświadczeniem. Zamówiłem koktajl truskawkowy z pianką różaną (no trudno, uwielbiam te dwie rzeczy) i niestety musiałem go oddać, bo nie dało się wypić nawet półowy. Koktajl smakował jak Huba Buba (potrójna dawka), miał bardzo chemiczny posmak, był nie do wytrzymania słodki. Danie główne (sandacz) mi smakowało. Co prawda, coś w tych daniach się zmieniło (zdecydowanie porcja). Nie wykluczam, że zmienili szefa kuchni, albo szef kuchni był na urlopie. Kolega zamówił makaron własnego wyrobu z kurkami. Mi ten makaron smakował i nawet go po koledze skończyłem. Ale co naprawdę było ogromnym rozczarowaniem, to deser. Uwielbiałem desery w Tkackiej 7. Mimo że nie jesten fanem musów, nigdy nie zapomnę tego boskiego musu kawowego lub sernika, którego chwalili nawet koledzy w pracy. No ale cóż, nie ma tego i się próbuje czegoś nowego. Zamówiłem tartę z owocami.To był również mój błąd, że zaufałem swojej wyobrazni i doświadczeniu w tej restauracji, i nie zapytałem kelnera, co to jest. Od razu mówię, że zjadłem całą, bo szanuję jedzenie i nie chcę, żeby go po mnie wyrzucali. Muszę chyba jednak zmienić podejście. Ta tarta to była totalna porażka, brak wyobraźni, smaku również jak i gustu. Sam spód nie był maślany, gruby i sypki, tylko cieniutki, dość gumowy i miał posmak lodówki (widocznie ta tarta czekała na mnie już trzeci dzień), na spodzie znajdowało się słodkie maskarpone, w które były powpychane cieniutko pokrojone owoce. Smakowało to naprawdę okropnie. ŻADEN z tych trzech składników do siebie nie pasował. Sama tarta i te powpychane owocki wyglądały, jak dziecięca praca w przedszkolu. Bardzo mi przykro, jeśli to usłyszy lub przeczyta kondyter, nie chcę nikogo urazić, ale to nie jest poziom dla takiej restauracji. Taki deser się robi 10 min w warunkach domowych (spód do tarty z Carrefoura zdecydowanie nie będzie gorszy). I co było najlepsze, że mimo oddanego koktajla i mego komentarza na temat tarty, nie zaproponowano mi nawet 5% zniżki. No comment. Mam na to jedno słówko, którego pozwolę sobie tym razem nie użyć.
Niestety muszę zostawić taką opinię, jaka jest. Odwiedzę restaurację za jakiś miesiąc-dwa. Jeśli któryś z deserów znowu będzie tak biedacki, a reakcja obsługi nieodpowiednia do sytuacji (mam jednak nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze, jak do tego wypadku), to będę musiał wystawić 1 gwiazdkę i odradzać wszystkich znajomych pójścia do tej restauracji. Jeżeli sytuacja jednak się poprawi, usunę tę opinię i potraktuję moje doświadczenie jako jednorazowe...
Read moreI had an absolutely delightful experience dining at Tkacka 7. The ambiance was inviting and what truly stood out was the warm and attentive service. Our waitress was exceptional—smiling throughout the evening, which added a personal touch to our dining experience.
When it comes to food, Tkacka 7 really shines. The beef carpaccio was a stand-out starter, delicious and visually pleasing. The main courses didn't disappoint either. The duck was succulent, and the halibut was cooked to perfection. The presentation of each dish showed attention to detail, marrying aesthetics and flavor brilliantly.
The meal came to a beautiful close with desserts and drinks. The Basque cake was an absolute delight, and the whisky sour was crafted to perfection—a balanced blend that hit all the right notes.
The only bad thing is that there are almost no vegetarian options.
In summary, Tkacka 7 excels in all the crucial aspects: impeccable food, inviting atmosphere, and extraordinary service. I'm already looking forward to my next visit.
Highly...
Read moreI went here with my father. He had been there before and wanted me to try the appetizer with roasted cauliflower. The selection was very great, even for me who doesn’t eat meat. We started with the roasted cauliflower which sat on top of a delicious sauce, and burrata with apricots, also very good. For our main, we shared the black tagliatelle with shrimps and we both loved it. The taste of the shrimp was a bit charred, mhhh. The dessert was also delicious. Overall, we were very pleased. I had a cocktail with coffee which wasn’t for me but my dad liked it. My dad said for him it wasn’t 5 stars because he had some minor remarks, like the cauliflower could have been more crispy. We...
Read more