Pragnę podzielić się kilkoma uwagami dotyczącymi restauracji „Życie Gruzji”, w moim rodzinnym mieście Bydgoszczy. W gronie przyjaciół doszliśmy do wniosku, że idealnym terminem dla poznania specjałów kuchni gruzińskiej będzie dzień 8 marca. Wybraliśmy ten termin nie przypadkowo, chcąc połączyć ucztę kulinarną z przyjemnie spędzonym wieczorem i sprawieniem przyjemności naszym paniom w dniu ich święta. Wiedząc, że lokal ten cieszy się dużym zainteresowaniem bydgoszczan, dokonaliśmy z tygodniowym wyprzedzeniem rezerwacji stolika na 6 osób na godzinę 20:30. Rezerwacji dokonała moja przyjaciółka, uzgadniając zarówno termin, jak i ilość osób bezpośrednio z panią pełniącą funkcję kierownika restauracji. W jej obecności pani kierownik spisała wszystkie niezbędne dane ( dane osobowe, datę, godzinę, ilość osób, telefon kontaktowy). Jakież było nasze zdziwienie, kiedy około godziny 20:20 weszliśmy z małżonką do lokalu. Pani stojąca za barem sprawiała wrażenie obecnej jedynie ciałem, nie wykazując najmniejszego zainteresowania przybyłymi gośćmi. W krótkiej, obcesowej rozmowie stwierdziła, że nie ma żadnej rezerwacji stolika na wskazany wyżej termin i ilość osób. Przybyła po chwili pani kierownik również stwierdziała, że nie dokonano takiej rezerwacji. W rozmowie z przybyłą po chwili przyjaciółką, która jak wspomniałem osobiście dokonywała tej rezerwacji, pani kierownik raczyła sobie przypomnieć, że rzeczywiście panie rozmawiały, i że dokonano przedmiotowej rezerwacji. Nie potrafiła natomiast w żaden logiczny sposób wytłumaczyć zaistniałej sytuacji i wyjść z niej obronną ręką. Zaręczam, że mając możliwość degustacji kuchni w wielu zakątkach świata, nigdy i nigdzie nie spotkałem się dotychczas z takim brakiem profesjonalizmu. Jestem daleki od dokonywania oceny kogokolwiek, a zwłaszcza kobiety przez pryzmat jej wyglądu. Tym razem czynię jednak wyjątek od tej zasady. Nie powinna w mojej ocenie być kierownikiem restauracji osoba zaniedbana, z włosami sprawiającymi wrażenie niemytych od długiego czasu, nastawiona wybitnie negatywnie, wręcz arogancko do klientów, nie potrafiąca w żaden logiczny sposób wytłumaczyć swojej ewidentnej wpadki, osoba której obcy jest uśmiech, choćby odrobina empatii i pozytywnego nastawienie do klientów, dzięki którym egzystuje. Przez blisko półgodzinny okres oczekiwania nie potrafiono zorganizować zastępczego stolika, ( a były takie możliwości ) nie zaproponowano nam jako formy rekompensaty i umilenie czasu oczekiwania choćby lampki gruzińskiego wina. Najgorszym, z czym nie spotkałem się dotychczas w swoim blisko 70 letnim życiu to całkowity brak poczucia winy pani kierownik, wręcz oburzenie, że mamy czelność krytykować jej naganne zachowanie i całkowity brak profesjonalizmu. Nie usłyszeliśmy również słowa przepraszam, które w tej sytuacji winno paść z jej ust. Po bezskutecznym okresie oczekiwania opuściliśmy lokal. Wysoce naganne postępowanie pani kierownik zepsuło nam tak pięknie zapowiadający się wieczór i uczczenie święta obchodzonego w tym dniu przez towarzyszące nam panie. Zdaję sobie sprawę, że strata sześciu klientów nie będzie miała istotnego wpływu na stronę finansową tej restauracji. Gorzej, jeśli tak ewidentne wpadki i negatywny stosunek do klientów staną się obowiązującą w niej zasadą.
Wyrażam przekonanie, że w trosce o utrzymanie dotychczasowych, pochlebnych opinii klientów dotyczących serwowanych w restauracji potraw, jej właścicielka dołoży wszelkich, możliwych starań, aby analogiczny poziom prezentowała obsługa, której nie będą obce choćby elementarne zasady...
Read moreMieszane uczucia, ale polecam. A czemu tak? Restaurację pamiętam bodaj jeszcze sprzed 2020 roku. Kulinarnie i klimatem było tak dobrze, że w pandemii urządzaliśmy tam obiad ślubny, bo przez covid odwołano nam podróż poślubną do Gruzji to stwierdziliśmy, że chociaż pojemy :) Zmieniały się lokalizacje, ale jedno zostawało niezmienne- smak. Dla mnie 5+, z kim nie rozmawiam [nie ważne, czy to osoby które w Gruzji były, czy nie były] to bardzo zachwalają, porcje są odpowiednie, smak na najwyższym poziomie i faktycznie "inny", bardzo ładne wnętrze [w sumie w każdej lokalizacji, teraz na Staszica też], klimatyczna gruzińska muzyka, którą uwielbiam. Klimat zachowany, smak nieziemski. Ale, no ale... ;) Obsługa. Już czterokrotnie na przestrzeni pół roku obsługiwał nas czarnowłosy Pan. Jest miły, myślę, że się stara. Chyba nie do końca rozumie język polski bo na naszą prośbę "Czy możemy zostawić sobie jedno menu by domówić desery i coś na wynos?" mówi, że tak oczywiście, po czym zabiera wszystkie menu :) No ale to mało istotne. Wczoraj mieliśmy rezerwację i zgodnie z kartką na barze, która mówi o tym by czekać przy nim na kelnera który odprowadzi do stolika po prostu czekaliśmy :) Ponad 6 minut. Rozmawiając. Więc zapewne było nas słychać. Zajęty stolik również wypatrywał obsługi. W końcu stwierdziliśmy, że pójdziemy usiąść bo wiem, że rezerwację mamy na kanapach, wchodzimy do tej strefy a obsługa [w tym właśnie ten Pan] siedzi przy stoliku i sobie rozmawia. Mówimy, jak wygląda sytuacja, a Pan nam mówi, że on nam ten stolik pilnował. My ogólnie mamy duży dystans, jesteśmy tylko ludźmi, nie czujemy wyższości, różnie w pracy bywa, mamy różną mentalność, ale faktycznie pojawiło się takie poczucie, że klienci są pozostawieni sami sobie, sami muszą ogarniać temat i czekać x minut, by ich zauważono. Reszta obsługi tego Pana bez zarzutu, no oprócz niezrozumienia się co do pozostawienia menu. Mimiki Pana nie oceniam, bo sama mam specyficzną i nawet jak staram się być miła, to czasem słyszałam, że wyglądam na nieszczęśliwą :D Ale to jest coś co łatwo skorygować, porozmawiać z zespołem o większą czujność i pilnowanie sali. I mimo tego to dalej jedna z najlepszych restauracji w Bydgoszczy dla mnie :) Zabrałam tam już sporo osób i wiem, że wracają. Trzymajcie ten poziom kulinarny i muzyczny, doszlifujcie personel i uważam, że...
Read moreJedzenie jest wyśmienite! Gratuluję kuchni, tworzą wspaniałe potrawy! Niestety obsługa sali słabiutka. Naszym stolikiem opiekował się Pan. No właśnie, opiekował to niekoniecznie dobre słowo. Obsługiwał nasz stolik... też dobrze nie oddaje... no dobra, był do niego przydzielony. Niech tak będzie. Zaczęło się od zamówienia znakomitego sera w stylu gruzińskim, który absolutnie jest godzien polecenia. Niebo w ustach! Porcja sera również robi wrażenie. Dopytaliśmy, czy można otrzymać do niego odrobinę oliwy, z którą tego typu sery uwielbiamy łączyć. Pan, który był do naszego stolika przydzielony, najpierw się dziwił, następnie jakby zaniepokoił. Swoimi wątpliwościami raczył się także z nami podzielić. Ostatecznie stwierdził, że oliwy nie można... Ok, ja rozumiem, że oliwy nie ma przewidzianej do tej przekąski, jednak serio to taki problem spełnić drobne życzenie gości? Przecież nie wypylibyśmy dzbanka tej oliwy, a raczej ser ten w niej np umoczyli. Ostatecznie nawet zapłacili (myślę, że ta porcja by nas specjalnie nie zrujnowała 😉). Szkoda, że brak odrobiny elastyczności zepsuł pierwsze wrażenie. Kolejnym słabym punktem była absolutna nieznajomość serwowanych przez lokal brandy gruzińskich. No cóż, sprawdziliśmy sobie między posiłkami profile smakowe proponowanych pozycji w internecie. Nawet wybraliśmy. Niestety, z racji tego, że przydzielony do naszego stolika Pan jakoś nie czuł z nim specjalnej więzi, a czas mijał, ... mijał, ... mijał... zrezygnowaliśmy z tej pozycji. Szkoda, gdyż po tak pokaźnych porcjach chinkali ( z wołowiną i jagnięciną; wyśmienitych, świeżutkich, ciasto cieniutkie, farsz mięciutki, w punkt, cudownie doprawionych świeżymi ziołami) przydałoby się odrobinkę tak szlachetnych procentów na lepsze trawienie. Musieliśmy się zadowolić tym co zamówiliśmy wcześniej, czyli herbatą ( podaną w czajniczku, w towarzystwie pięknej orientalnej szklanki) oraz ciemnym gruzińskim piwkiem, może nieco nazbyt schłodzonym jak na ciemne piwa. Rachunek jak na takie porcje i jakość jedzenia niezbyt wygórowany, zapłacilismy za całość 117zł. Jeszcze jedno. Nie żebym się czepiał ale może do przemyślenia. Myślę, że w klimacie tego miejsca dużo fajniejsza byłaby płynąca w tle muzyka gruzińska, ewentualnie jakaś kaukazka. Francuski rap jakoś średnio pasował, choć nie był...
Read more