Królewski Bar — Restaurant in Krakow

Przestrzegam wszystkich przed tym miejscem. Wczoraj skusiłam się na obiad dnia ze względu na brak czasu. Zaserwowano mi zimną zupę jarzynową . Zjadłam zupa zimna w miarę smaczna . Za to mintaj z ziemniakami i " zestawem surówek" . Dostałam zimnego panierowanego " mintaja " więc poprosiłam o zamianę na ciepłe danie. Przyniesiono mi połamana na tłuszczu odgrzaną panierkę po rybie 4 polówki z wody sote ziemniaków . Słownie 4 . i minimalistyczne dwie malutkie sałatki jakby było pół porcji. Zdenerwowana oddałam talerz . Pani która podaje bo ciężko ją nazwać kelnerką zła niemiła podająca jak za wielką karę , nawet nie wykrztusiła z siebie słowa przykro mi, przepraszam. I jeszcze jedno siedząc w lokalu miałam przed oczami otwarte zaplecze do kuchni gdzie widać było myjącą garki panią , stare zlewozmywaki i.t.p Drzwi były cały czas na oścież otwarte....

Przeciętnie. Wystrój i układ lokalu nadają dużo klimatu jednak obsługa pozostawia wiele do życzenia. Niezbyt uprzejma dla klienta pani za barem zupełnie nic sobie nie robi z obecności kilku klientów w pobliżu tocząc zaciekłą dyskusje z kolegami z kuchni na tematy prywatne, nie szczędząc przy tym łaciny podwórkowej, którą nie każdy ma ochotę słyszeć. Pomijam już fakt że owa dyskusja była ważniejsza niż klient stojący przy barze, który chce zapłacić i wyjść. Niech czeka.. Oczywiście po kilku minutach usłyszałem rzuconą z oburzeniem kwotę jaką mam zapłacić za nieszczęsna kawę, bo jak w ogóle śmiem nie widzieć ile się należy? Księżna baru i kelnerów nie poświęciła przy tym nawet sekundy żeby się zatrzymać, wydać paragon czy podziękować za wizytę - ot mijając mnie burknęła kwotę i poszła w...

Byłam tu 2 razy. Za pierwszym razem jak byłam, atmosfera była super, Pani przyjmująca zamówienia uśmiechnięta, zinteresowana klientem, widać że lubi to co robi. Drugim razem, byłam ponieważ spodobało mi się jak było wcześniej - nie sądziłam że się tak rozczaruje. Osoba przyjmująca zamówienia chamska, niemiła, z ogromnym grymasem na twarzy jakby conajmniej pracowała za karę, tłumacząc się że jest sama i nie daje sobie rady ze wszystkim. Na pytanie czemu jedno danie pierogów zostało przyniesione ciepłe a drugie zimne, jakby conajmniej stało z godzinę w kuchni, popatrzyła w sufit i z wielką łaską zaproponowała podgrzanie obiadu. Na plus idzie dogodna lokalizacja oraz cena - ale jak to się mówi, cena i jakoś...