Chef Bartosz and his staff put a lot of heart in the place and the food - and you feel it. Place itself is simple and cosy. Great for all sorts of going out for a dinner either with friends or couples. Bartosz changes menu each week, picking from all sorts of seafood and except that vast majority of dishes were great, there is ALWAYS a new gem that surprises and makes the visit special, no matter if you are here 1st time or multiple times like we are :) Sometimes you can buy some extra takeaway stuff like marinated fishes, special honey. Obviously they serve good well priced wine and craft beers too. Service is excellent and super friendly and you can often talk to Chef Bartosz who has a ritual of going out of the kitchen to have some quick chats with his guests on how they like the food etc. They make reservations and buy food based on number of guests they are planning to serve so you can be sure food is always fresh and in fact done especially for you :) Sometimes you have a chance to try something special as Bartosz likes to test (for example, Sea urchin :) ). Food is really well priced given it's a seafood. Simply speaking, I cannot imagine being a seafood fan and not...
Read moreGreat cosy place, where you feel like home thanks to provided service. Almost. Because the food is simply exceptional and I hardly believe you can eat something even slightly comparable at home. The best cod ever eaten (oranges, Christmas spices), but first: surprising, super delicious cold herring soup that uncovers truth that we tend to forget nowadays: the secret of unforgettable food doesn't lies in super rare ingredients. It comes from mixing common food you can eat on daily basis in the way so far unimaginable to you. Oh, and churros - perfect accent at the end. VERY recommended to everyone. Must-taste for all...
Read moreListopadowy sobotni wieczór - spotykamy się na urodzinach, stolik zarezerwowany, ale na dzień dobry informacja, że tylko na 2 godziny, potem w tym samym miejscu inna rezerwacja. Kelnerka uspokaja, że zdążymy - ale co? zjeść i wyjść czy świętować? Trochę głupio.. Ale nic to, zamawiamy. Nie ma już zachwalanego wina różowego - znów trudno się mówi, choć znów przykro... jest białe, pyszne! Zapominamy o tym różowym... Dostajemy przekąski - rewelacja. Anchois na podpłomyku - mistrzostwo za pomysł, choć rybki tyciutko i malutko... Do wina super! Zupa rybna - niezła, ale sól dominuje i zamawiamy kolejną butelkę wina, aby ją spłukać z przełyku... Łosoś pyszny, dodatki świetnie współgrają, można go dostać bez bułki i nawet większą porcję niż w bule! Już kochamy to miejsce. Ale stynki znów przede wszystkim smakują solą... Może po to, aby zamawiać kolejne butelki wina? Mijają dwie godziny na radosnej konsumpcji, czy nas wyrzucą? Nie! Obok jest wolny stolik, a my możemy zostać! Hurra! Niestety, nie ma żadnych deserów... Ale widząc nasze zawiedziony miny po chwili dostajemy - gratis! - 4 kielonki słodkiej wiśniówki, "deser wymyślony na biegu w kuchni"! To rozumiem, super podejście! Siedzimy, gadamy, znów podpłomyk i jeszcze jak zawsze pyszne "Misty" od Trzech Kumpli (super, ze można dostać piwo z jednego z najlepszych kraftowych polskich browarów). Po 5 godzinnych kończymy... Niestety, rachunek bardzo wysoki i tak naprawdę, pomimo wcześniej wspomnianych zbyt słonych smaków zupy i stynek, to jedyny drobiazg, który powoduje, że nie będziemy odwiedzać tego miejsca zbyt często. A wszystkim, których nie odstraszą ceny, polecamy i zachwalamy! Szczerze i gorąco! I dziękujemy obsłudze restauracji za stworzenie tak fajnego miejsca na gastronomicznej...
Read more