W dniu dzisiejszym dosłownie godzinę temu odwiedziłem waszą restaurację i żałuję tego wyboru gdyż 2 lata temu odwiedzając was w waszej poprzedniej lokalizacji wyszedłem rozczarowany a dziś wychodzę zażenowany . Zacznijmy od menu : Zamówiliśmy rosół i flaki Rosół - pomyje podrasowane magii nie wyklarowane z kilkoma kawałami marchewki i pietruszka która nawet kucharz nie potrafi porządnie posiekać Falki - w środku 2 pulpety i ser i co najważniejsze brak Falków a Ostrość tego taka że trzeba zażyć tabletki na trawienie aby nie nabawić się rozstroju żołądka . Brak oznaczeń w karcie które informują klienta o ostrości potraw jest wasza wina,ich brak działa na waszą nie korzyść . Sztuka mięsa w sosie chrzanowym serwowana z puree - wczorajszym niestety świeżość tego puree i grudki które w nim były dały wiele do życzenia no i szparagi jeśli się ich nie potrafi obrać to się ich nie serwuje w daniu które kosztuje 56 zł Kotlet de volaille - tak samo nie świeże puree wczorajsze , kotlet nie doprawiony z niewielką ilością masła ziołowego w panierce panko co czyni go już nie kotletem de volaille tylko kurczakiem w Panko , mizeria jeśli można ja tak nazwać - ogórki z kwaśno słodką wręcz przesłodzona łyżeczka śmietany Proponuję aby kucharz przeczytał w internecie albo zakupił książkę kucharską i nauczył się robić mizerię . Obsługa - pan kelner hmmm podawacz bo do kelnera mu dużo brakuje niestety ale bycie kelnerem to sztuka a nie nastawienie na zarobek i olewanie gosci . Pan kelner któremu zgłosiliśmy gdy w końcu pojawił się przy naszym stoliku ostrość flaków,że są nie zjadliwe odparł tylko tyle : tam jest ostra papryka i że przekaże na kuchni uwagi Podał Dania główne i tyle go widzieliśmy Wiedząc że był problem z flakami kelner z prawdziwego zdarzenia dopilnował by,aby Dania główne były bez zarzutu - tu niestety podawacz w waszej restauracji zniknął po raz kolejny na papierosa . Widząc go z okna waszej restauracji zastanawialiśmy się czy w ogóle zdąży do nas dotrzeć . Prosząc o rachunek musiałem poprosić panią kelnerkę która stała przy pani Menager która natomiast siedziała przy komputerze i szukała rzeczy na portalu allegro . Tu mógłbym też się rozpisać na temat bycia managerem ale pominę już ten aspekt . Na pytanie przy płaceniu rachunku czy macie w zwyczaju naliczać za Dania które były niezjadliwe do których zgłosiliśmy roszczenia pani kelnerka odparła tylko tyle że to nie ona nas obsługiwała i nie wie o co chodzi . Mogę jedynie pochwalic tą panią która przeprosiła za swojego kolegę nieudacznika okazał skruche broniąc miejsca w którym jest brak smaku i brak czegokolwiek Nie dziwię się że w poniedziałek macie pustą restaurację z takim podejściem do gościa Napomknę tylko tyle iż na ulicy Waliców jest stołówka która karmi o wiele lepiej i za połowę ceny która wy macie w karcie. 200 złotych za dwie zupy dwa dania główne i dwa piwa gdyby to jeszcze było zjadliwe...
Read moreThe menu was disguised in the newspaper, really creative. The service was spotless with attentive care, maybe because we were the first ones during lunch time.
The fragrance of the soup reminded me of pickle green cabbage in Vietnam, understandable since the base was out of fermented flour. Mushroom and pork bites were good but the star was white sausage.
The bread was crunchy and hot. The kidneys tasted kidney obviously and the smell could not be hidden. I think kidney-eaters would love it!
The fish was seasoned in a good salty way. Noticed directly that the fish was really fresh that you can feel each of its muscle. The sauce and potatoes were on sweet side and the spinach was on a bitter side. The sauce was light, thus did not overwhelm the fish but highlighted it instead. Everything combined, you will get a bite of fresh, sweet, salty fish with natural sweetness from potatoes & sauce with bitterness...
Read moreNiestety, ale to już kolejny mocny zawód w tej restauracji, a co za tym idzie bez powrotu. Pierwszy zawód który spowodował długą przerwę w wizytach, to kaczka zamówiona przez aplikację w której był duży rabat, chyba 40%. To, co przyjechało, to kości na których może było z 50g mięsa. Nie pisałem wówczas opinii, bo jakoś brak czasu, później poszło w zapomnienie. Chciałbym natomiast opisać sytuację z wczoraj, która miała miejsce na miejscu. Zamówione trzy posiłki, mielony ok, może trochę mały i suchy w środku, ale ok. Natomiast dwa dnia takie jak sztuka mięsa w sosie chrzanowym (nie będę szukał menu żeby napisać jak to się nazywało, jakaś nowość w każdym razie). No i przychodzą posiłki - charłaczne, żylaste mięso, może i smaczne to, co się udało obrać, ale bez przesady, żeby za ponad 50 zł za danie w obu przypadkach coś takiego miało miejsce, że do wywalenia jest co najmniej 1/3 "mięsa". Może jacyś ludzie lubią coś takiego rzuć i jakoś jeść (nie wnikam, dla nas obrzydliwe), ale w takiej restauracji dania w tej postaci nie powinny zostać wydane. Było mi zwyczajnie wstyd, że zaprosiłem bliskie mi osoby na obiad w tej restauracji. Kiedyś restauracja była na Elektoralnej, tam było ok. Nowa lokalizacja nieopodal nie ma już takiego klimatu, ale ok, więcej miejsca, więcej gości, lepszy zarobek. Niestety, żeby ten zarobek szedł z jakością, to nie ma problemu, bo na tym polega biznes, ale weźmy sobie pyszną, chudziutką ligawę wołową, której koszt za kilogram to ok. 60 zł. No i dwa kawałki po ok. 1,5-2 cm grubości i ok. 150-200g po przyrządzeniu, czyli weźmy 500g w tym przypadku produktu do obróbki za 30 zł, natomiast koszt dwóch dań bodajże 110 zł. Czy 80 zł to zły zarobek? Oczywiście odejmijmy pozostałe składniki, koszt przyrządzenia, pracy kucharzy itp., ale dalej min. 50 zł wpada, natomiast przecież lepiej wziąć 110 zł, a zapłacić 10 zł za produkty - byle jaką wołowinę z przerostami, tłustą i charłaczną. Myślę, że to nie jest właściwa droga, stąd bez powrotu. Coś tam komuś się chyba delikatnie mówiąc pomyliło, obrósł w piórka, bo interes idzie, goście są, to zaczyna się mocno przeginać. Oszczędzanie tak bezczelne, kosztem produktu i komfortu gościa, podczas gdy i tak można mieć bardzo duży zysk, jest dla mnie niedorzeczne i naprawdę bardzo ciężko byłoby mi przyjąć jakieś racjonalne tłumaczenia, w stylu, że "tak się kucharzowi nalało". Wolałem zabrać bliskich na posiłek do jednego z ratuszów dzielnicy lub jednej z wielu jadłodajni z bemara - tzw. bar mleczny. Poniżej zdjęcia, miłego dnia i...
Read more