Jedzenie to totalna katastrofa. Już oglądając menu i widząc takie rzeczy jak dodatki ananasowe, rosół czy pizza hawajska lub pizza z kurczakiem czy kukurydzą wiadomo, że właściciel Włochy widział może w telewizji, ale na pewno nie na kanale kulinarnym. Kelnerka nie potrafi poprawnie mówić po polsku. Zapytana czy jest tonic zero odpowiedziała, że tak, po czym przyniosła zwykły. Ani razu nie zostaliśmy zapytani jak smakują dania lub chociaż czy wszystko w porządku, ale napiwek doliczyć już potrafiła. Jedyne co wspólnego ma to miejsce z Włochami. Tylko też nie do końca, bo tam nie nalicza się napiwku obligatoryjnie ale coperto wynoszący kilka euro za nakrycie stołu w restauracji. Cóż zamówiłam tagliatelle cacio e pepe, Pani kelnerka zapytała czy mięso ma być średnio czy mocno wysmażone, poprosiłam mocno. Dostałam gumowy, twardy makaron bez smaku przyprószony parmezanem w towarzystwie całkowicie suchego gumowego mięsa. Poprosiłam o inne danie, które będzie najszybciej ponieważ dałam już sobie insulinę na posiłek a tego nie byłam w stanie zjeść. Dostałam spaghetti chyba Bolognese, mówię chyba bo były tam śladowe ilości mięsa i mocno wyczuwalny koncentrat pomidorowy, zero smaku marchewki, cebuli czy selera naciowego. Musiałam zjeść tylko ze względu na poziom cukru. Inaczej uciekłabym. Właściciel skoro był taki mądry i niepokorny, żeby przy płaceniu zrzucać winę na klienta, że przecież kto zamawia mocno wysmażone mięso to musi się spodziewać że będzie suche sam strzelił sobie w kolano. To przelało czarę goryczy. Dlaczego proponujecie coś czego nie potraficie dobrze zrobić? Czy kto ktokolwiek z obsługi był kiedykolwiek w prawdziwym włoskim lokalu i widział jaka panuje tam atmosfera, serdeczność, uśmiech, energia? Tutaj właściciel boi się klienta i chowa się po kontach. A wystarczy trochę pokory. Ostatecznie makaron numer dwa został nie policzony a makaron, który w całości zostawiłam został nabity, najgorzej stracone 86 zł w moim życiu. Jestem zniesmaczona i zawiedziona bo samo wnętrze, ogródek i oceny zapowiadały przyjemny wieczór. Na pewno nie wrócę i nie polecę nikomu. Wysokie oceny prawdopodobnie są wynikiem tego, że najzwyczajniej w okolicy nie ma nic innego. Przykre. Polecam przynajmniej weekend we Włoszech żeby chociaż nadrabiać atmosferą. Mimo wszystko pozdrawiam i...
Read moreTrattorię odwiedziłem latem 2021 r. Zamówiliśmy pizzę carbonara oraz zupę z kurkami. Jedna z najsłabszych miejscówek w Warszawie, w jakich byłem w ostatnich 10 latach. Po kolei: jedyny plus zupy - było naprawdę dużo kurek. Minusy: 1. W zupie był ser, który kompletnie nie pasował do tego dania. 2. Dało się wyczuć ze ser i makaron są z marnej jakości składników. Co do pizzy - jedyny plus to stosunkowo niska cena. Minusy: 1. Jajko było niemal surowe - ani białko, ani żółtko nie były ścięte. Pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją. 2. Zioła - kompletnie nie pasowały, psuły smak pizzy. 3. Podobnie jak z zupą - składniki marnej jakości, ani ciasto, ani ser nie były smaczne. 4. Ja osobiście wolę w pizzy boczek, który jest podpieczony, a ten był jak ze sklepu. 5. Oliwa do pizzy - naprawdę słaba. Ostatni punkt - lubię napar z mięty, więc spytałem czy jest możliwość zamówienia gorącej wody i listków mięty. Dostałem niezbyt gorącą wodę i dosłownie 3 malutkie listki mięty. Powiedziałem że jeśli to kwestia ceny to zapłacę dodatkowo tylko prosiłbym o więcej - niestety, dokładka nadal była skromna. Czasem lepiej powiedzieć że nie ma takiej możliwości niż zrobić coś byle jak.
Podsumowując, Trattoria Zacisze jest jednym z najsłabszych, jeśli nie najsłabszym lokalem w Warszawie, w jakim byłem w ciągu...
Read moreWybrałam się na obiad z rodziną, zachęcona opinią znajomej. Niestety pierwsze wrażenie słabe - wnętrze niskie, ciasne, z "wglądem" na zaplecze kuchni; zdecydowanie polecam stolik na zadaszonej werandzie, jest tam więcej światła i przestrzeni. Jeśli ktoś wybiera to miejsce ze względu na włoską kuchnię (sugerując się nazwą) proponuję zamówić pizzę i na tym poprzestać, jeśli chodzi o dania główne. Kucharz jest najwyraźniej pizzerman'em, dobrze wykonującym swoją pracę, ale o gotowaniu ma kiepskie pojęcie. W delikatnej, wiosennej sałatce ze szparagami, rukola została brutalnie przywalona warzywami z grilla (głównie papryka), co niestety zrobiło z niej mokrą, ciepławą papkę; krewetki w sosie maślanym pływały w czymś w rodzaju zupy, niezbyt gęstej i zdecydowanie nie maślanej, ale najgorszym wyborem okazały się steki (notabene najdroższe danie w karcie); przede wszystkim nikt nie zapytał, jaki stopień wysmażenia sobie życzymy, może dlatego, że każdy stek był przesmażony z jednego końca a surowy z drugiego; czyli w sumie wybór był ;-) niesmak po niejadalnym mięsie uratował nieco deser - niezłe tiramisu i zdecydowanie dobra kawa. Doceniam też zaangażowanie pana serwującego (chyba właściciel), poleciałabym mu jednak zmianę kucharza albo ograniczenie się do...
Read more