Byliśmy wcześniej klientami lokalu śniadaniowego i dwukrotnie zapraszani przez właściciela, więc w końcu postanowiliśmy skorzystać z zaproszenia. W niedzielę wybraliśmy się tam całą rodziną — moja mama i siostra poruszająca się na wózku inwalidzkim, mój czteroletni synek i jai partner. Pomyśleliśmy, że to świetna okazja, by spędzić miło czas w miejscu, które kojarzyliśmy z ciekawymi smakami, otwartością i serdecznością gospodarza.
Około godziny 13 pojawiliśmy się w lokalu. Po wniesieniu wózka po schodach weszliśmy do środka z entuzjazmem. Lokal był pusty. Podeszła do nas kobieta — jak się później okazało, właścicielka — i spojrzała na nas w sposób, który trudno zapomnieć. Jej wzrok i ton głosu mówiły jedno: „Nie chcemy was tutaj.”
Zapytałam więc, czy lokal jest zarezerwowany. Odpowiedziała chłodno: „Nie, ale nie mam dla was stolika.” Bez uśmiechu, bez cienia życzliwości, bez próby zaproponowania czegokolwiek. W tej jednej chwili cała nasza radość i entuzjazm prysły. Moja mama była wyraźnie zakłopotana, a ja — zwyczajnie dotknięta takim potraktowaniem.
Wyszliśmy. Przeszłam kilka kroków, ale po chwili wróciłam, żeby spokojnie powiedzieć, co czuję. Powiedziałam, że przyszliśmy na zaproszenie jej męża, ale poczuliśmy się potraktowani z góry, z brakiem szacunku i empatii, dlatego nigdy więcej nie odwiedzimy żadnego z ich lokali. Na co Pani właścicielka odpowiedziała jedynie: „Dziękuję i do widzenia.” Bez słowa przeprosin.
Świadkami sytuacji byli chyba znajomi właścicieli — ich obojętność sugerowała, że nie był to pierwszy raz, kiedy ktoś został potraktowany w ten sposób.
Do dziś myśleliśmy, że to jedno z bardziej wartościowych i smacznych miejsc na mapie Zielonej Góry. Wystrój rzeczywiście jest elegancki i przytulny. Tym bardziej trudno zrozumieć, jak osoba pozbawiona ciepła, empatii i podstawowej życzliwości dla drugiego człowieka może prowadzić taki lokal.
Wyszliśmy z ogromnym rozczarowaniem, niesmakiem i przykrością. Nie chodzi o samo jedzenie — chodzi o człowieczeństwo, którego w tym miejscu po prostu zabrakło. Jeśli się nie ma otwartości i serca dla drugiego człowieka to po co otwierać taki lokal?
Szanowna Pani,
nie chodzi o to, że zabrakło miejsc w restauracji — to się zdarza. Nie mamy też problemu ze schodami. Chodzi o sposób, w jaki zostaliśmy potraktowani. Ton głosu, spojrzenie, brak empatii i jakiejkolwiek chęci wyjaśnienia sytuacji w życzliwy sposób. Właśnie to sprawia, że gość czuje się niechciany.
Mam ponad kilkanaście lat doświadczenia w zarządzaniu gastronomią, więc wiem, jak wygląda profesjonalna obsługa i komunikacja z gościem, nawet w trudnych momentach. Czasem wystarczy jedno zdanie wypowiedziane z uśmiechem i szacunkiem, by klient mimo odmowy wyszedł z uśmiechem, a nie z poczuciem upokorzenia.
Zamiast chwili refleksji nad tym, co mogło zostać odebrane nie tak, jak Pani zamierzała, w odpowiedziach widzę ironię, protekcjonalny ton i próbę zrzucenia winy na klienta. To tylko potwierdza, że problem nie leży w braku rezerwacji, lecz w braku empatii i kultury osobistej.
Pisanie klientowi, że „robi afery”, „uzewnętrznia się w internecie” i wykazuje „agresję” to zachowanie dalekie od profesjonalizmu i szacunku, którego oczekuje się od restauratora.
Zamiast budować wizerunek miejsca otwartego i przyjaznego, pokazuje ono, że brakuje w nim podstawowej gościnności.
Nie oczekuję przeprosin.
Ale chciałabym, by ktoś, kto prowadzi restaurację z ambicjami, zrozumiał, że gościnność zaczyna się od człowieka, nie od rezerwacji.
Mam nadzieję, że ta sytuacja stanie się dla Pani impulsem do refleksji, a nie tylko kolejną próbą przerzucenia...
Read moreCzasami warto śledzić profile różnych restauracji. Można się dowiedzieć, że w weekend serwowane będą potrawy, które nie znajdują się w karcie. Tym razem w restauracji Sapori Pazzi serwowane były dwa danie z kuchni przedwojennej Zielonej Góry. Nie mogłem odmówić sobie możliwości ich skosztowania i tak w sobotni wieczór zagościliśmy w tej restauracji.
Lokal mogący pomieścic 30 osób był wypełniony w całości (warto robić rezerwację). Sapori Pazzi (w tłumaczeniu Szalone Smaki) to de facto restauracja z kuchnią włoską. Jednak pan Kacepr Szafrański (szef kuchni) jest osobą, która nie ogranicza się tylko do włoskich smaków. W czwartki są serwowane dania z kuchni Króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Jest to nawiązanie do cotygodniowych zebrań literacko-naukowych, organizowanych na wzór paryskich salonów literackich, od 1771 przez ostatniego Króla Polski. Przepisy na dania pochodzą z ""Monumenta Poloniae Culinaria" Polskie Zabytki Kulinarne" pod redakcją dra Jarosława Dumanowskiego - znawcy kuchni staropolskiej. W ostatni czwartek (01.03.2024) można było spróbować dwóch dań: Rosołu z pulardy i francuskiej perliczki podług upodobani z czerstwym chlebem podany oraz Bażant po polsku z funtem masła i skórką cytrynową duszony sosie z sardelą. Brzmi wspaniale.
Ja jednak byłem ciekaw smaków przedwojennego Grünberg in Schlesien. Skosztować można było: Wytrawna zupa z jabłek z "leniwymi" (Apfelsuppe) Śląskie Niebo: wieprzowina peklowa z rusztu, kluski śląskie, sos na suszonych owocach, oliwa koperkowa, emulsja z buraków (Schlesisches Himmelreich). Cóż mogę napisać o potrawach?!? - dziękuję za doznania kulinarne najwyższej, mistrzowskiej klasy. Dania skomponowane wybornie! Oczywiście Śląskie Niebo restauracyjne różni się od tego wykoanaego w domowym zaciszu. Innowacją pana Kacpra Szafrańskiego był mistrzowski sos.
Oprócz tego na stół trafiła "Pasta con Salsiccia" - makaron z lekko pikantną włoską kiełbasą, a na deser "Crêpes Suzette" - płonące naleśniki z syropem pomarańczowym.
Czy Sapore Pazzi to najlepsza restauracja w Zielonej Górze! - bez kozery powiem: "Tak". Wyśmienite potrawy, mistrzostwo kulinarne najwyższej próby. Obsługa na najwyższym poziomie, kompetentna, profesjonalna i miła. Jakość i smak potraw, sposób podania i obsługa nie mają...
Read moreA hidden culinary gem on the map of Western Poland. The food is excellent, it's Michelin star level. But food alone without atmosphere is never enough. Here, from the first step you can see the heart, great passion and that the owners just like people :)
Coming back to the food, the menu is a combination of modern dishes, evergreens and traditional old recipes of the local gastronomy.
MUST TRY the guinea fowl in Madeira sauce. This sauce is insane, I've never had such a good sauce in my life.
The dry apple soup - from old recipes - is also a very interesting taste.
I recommend "Sapori Pazzi" with all my heart, it is worth coming to Zielona Gora just...
Read more