For someone that doesn't leave reviews, I was compelled to leave one from the moment I left Modra last Saturday.
Maybe because I am a chef myself, or maybe because my 2 yr old totally loved every dish, or maybe because of a grand confluence of emotions from a week in Poland... With it all... or without it, MODRA took me aback. Honestly, half way through our meal I shed tears! My heart was bursting.
As a Pole who has never really lived in Poland, what Modra has done is beautiful. They have taken the delicious Polish ancestral food and given it a modern twist as they state. To someone who grew up eating and cooking that food, their interpretations are simple yet brilliant. No wonder the restaurant was completely full of locals and a great vibe for Saturday lunch!
I really wish I could have tried the entire menu! In the end, we had fab Polish Gruner wine, ogórkowa chłodnik with hazelnuts, pyza with liver sauce, braised duck + cherries pyza, and crème brulee. And the yummy ginger + orange lemonade was perfectly sweet not sweet for the little one. We loved every single bite!
Service was great and on point and being able to see the female headed kitchen that day was 😎 100% recommendation. Modra, continue channeling that love and creativity! And I can't wait to...
Read moretl;dr - super odkrycie, wyśmienite jedzenie
Modra na mojej liście „Do odwiedzenia” znajdowała się od lat. Z jakiegoś powodu nigdy nie mialem okazji odwiedzić. No i teraz żałuję, bo to moje wielkie odkrycie ostatnich kulinarnych wycieczek.
Załapałem się na menu lipcowe. Zacząłem od przystawki - sałatki z soloną piersią kaczki i prażonymi pistacjami. Prócz tytułowych, w sałatce znalazły się też między innymi maliny, czy porzeczki. No i wow, świetne połączenie (widoczne na zdjęciu). Wytrawne smaki przełamane słodyczą świetnie dodają głębi temu daniu. To, co idealnie je dopełniło, to crunch z kaczych skórek - chyba najprzyjemniejszy element tej pozycji. Absolutnie mocna pozycja, która zapala apetyt na to, co może nadejść później. Chociaż przyznam, że pistacji nie czułem jakoś bardzo, ale w ogóle mi to nie przeszkadza.
Side note: Miałem też okazję spróbować blina z sałatką z marynowanymi rakami. Również bardzo mi smakowało!
Następnie przyszła pora na danie główne - szarpaną kaczkę w pyzie i wiśniach. Danie było prawie idealne. Solidna porcja, świetne (zresztą - klasyczne!) połączenie kaczki i wiśni. No i powrót wspomnianego wcześniej crunchu. Czego brakowało? Jak na mój gust: wolałbym kapustę w innej formie, tj. podaną obok. Wszystko upakowane do pyzy, otoczone sosem prezentowało się naprawdę świetnie (co zresztą można zobaczyć na zdjęciu), ale chyba wolę mieć możliwość dozowania (lol) kapusty samodzielnie bez dekonstrukcji całej kompozycji. No ale to szczegół, bo ogólnie to nie mam nic do zarzucenia temu daniu.
Pora na deser. Postawiliśmy na pomarańczowe creme brule. Generalnie nie jestem fanem tego deseru, ale jeszcze mniej lubię bezy, które były alternatywą w tym menu. No i jak dobrze, że to zrobiłem! Totalnie pozytywne zaskoczenie. Idealnie opalone, perfekcyjnie słodkie (nie za słodkie!) i doskonale kremowe. Świetne dopełnienie wizyty.
Jeśli chodzi o minusy, czy raczej uwagi, to mam dwie. Pierwsze zastrzeżenie to liczba napojów. Na plus na pewno wybór wina, choć nie mieliśmy na nie ochoty, więc sporo opcji odpadło. Wybraliśmy spritzer w wersji alkoholowej. Był bardzo dobry, ale nie było za bardzo do niego alternatyw (biorąc pod uwagę opcje alkoholowe). Dobrze byłoby mieć z czego wybierać, jeśli chodzi o alternatywne pozycje z procentem (drinki).
Druga kwestia, trochę niezręczna i dotyczy komfortu. O ile była obsługa poprawna, tak trochę momentami czuliśmy się niezaopiekowani. Wieczór był bardzo gorący, klimatyzacja na sali była wyłączona. Poprosiliśmy i została oczywiście włączona na naszą prośbę, ale uważam, że to powinien być standard w takie dni! Generalnie sprowadzam to do tematu zaopiekowania się gośćmi i dbania o komfort. Nikt nas też nie zapytał o deser (który chcieliśmy zamówić) - musieliśmy sami prosić o kartę, a później się przypominać, bo osoba kelnerska zapomniała jej przynieść. Oczywiście to są drobne potyczki i jestem absolutnie świadom, że to się zdarza. Po prostu widzę tutaj trochę miejsc do poprawy.
Podsumowując - bardzo udana wizyta, zdecydowanie...
Read moreNawiązując do dzisiejszej wizyty, chciałbym odnieść się do sytuacji która miała miała miejsce w restauracji która „szczyci” się zaufaniem do produktu jak i do klienta. Wymienie kilka punktów ; Zamawiając pozycje „Pikantna pyza z sosem myśliwskim (pyza wypiekana z nduja, podana z ogórkami kiszonymi) byliśmy święcie przekonani, że owa pozycja będzie posiadać choćby znikome ślady kiełbasy nduja. Niestety, nasze oczekiwania się nie spełniły.. W daniu do którego załączyłem zdjęcie nie jest widoczna kiełbasa „nduja” z opisu, ani nie jest wyczuwalny jej smak. Po zwróceniu uwagi obsłudze kelnerskiej o braku wymienionego wyżej składnika kelner poczuł się zagubiony, po czym wezwał kucharza w celu wyjaśnienia sytuacji. Kucharz natomiast szedł w zaparte, że nduja jest składnikiem dania (nie była widoczna, nie było jej czuć, nie było jej wcale :) Kucharz stwierdził, że kiełbasa jest składnikiem pyzy i w niej się znajduje. Każdy kto choć raz spróbował i widział kiełbasę nduja wie jak wygląda i wie jak smakuje - struktura tej kiełbasy nie ma prawa zaginąć w pyzie. Po chwili konsternacji stwierdziliśmy, że nie zapłacimy za te dania ponieważ stwierdziliśmy, że zostaliśmy oszukani, poprzez brak składnika - kiełbasa nduja. Zwróciliśmy uwagę Pani kelnerce która przyjęła tę informację i poszła skonsultować się z kuchnią. Naszym uszom nie unikła rozmowa obsługi z Panią właścicielką poprzez telefon. Obsługa kelnerska przekazała nam rozmowę telefoniczną z właścicielką lokalu, w celu wyjaśnienia sytuacji która miała miejsce. Pani właścicielka „Doris” na wstępie zarzuciła nam brak zaufania oraz zle podejście do Pani kelnerki. Upierała się przy swoim, że upokorzyliśmy kelnerkę (19-nasto latke, pracująca jako kelnerka. Zaznaczę, że to słowa właścicielki) (Zaznaczę - nic takiego miejsca nie miało. Zwróciliśmy grzecznie uwagę, że nie zapłacimy za dania w których nie ma głównego opisanego w karcie skladnika) Włascicielka upierała się, że pracuje na najlepszych składnikach, przecież szef kuchni (mąż) pracował 7 lat za granicą i gotował nie dla „byle kogo” (jej słowa) Widocznie z nduja nie miał po drodze :) Po dłuższej rozmowie telefonicznej i oszukiwaniu, że „białe jest białe” a „czarne jest czarne” zostało nam wyperswadowane, że to właściciel zna się lepiej na produkcie niż klient który kilkadziesiąt razy miał doczynienia z danym produktem (paradoks) Podsumowując wizytę w lokalu Modra chciałbym zaznaczyć, aby zwracać uwagę na rozwagę i przemyślenia w zamawianiu pozycji , na nomenklaturę opisu dań oraz wszechstronną wiedzę właścicieli restauracji...
Read more