I thought for a long time about how to write my review after visiting this place. In general, I liked the atmosphere of the place, the open kitchen also adds credibility to the quality of the food, and there is good service.
I have some doubts only because of the taste of the food. I'll say right away, it was the first time in my life that I ate Tibetan food and maybe I'm just not a fan of it or don't fully understand how it tastes. I ordered small dumplings and the price seemed a bit too high. 58 PLN for 10 pies, I don't know... it seems a bit expensive to me. I ordered the dumplings with spinach and two kinds of cheese, but I tasted only spinach, I didn't taste any cheese at all. My wife ordered pasta (sorry, but I don't remember the exact name), and the dish lacked a bit of flavor and spices. I can't say that it wasn't tasty, no, it was just good, but with a feeling that something was missing, something was lacking.
I heard that the soups in this place are very tasty, but unfortunately we didn't manage to try them, as they were out of them at the time of our visit. We liked the drinks we ordered. I think that we will come back here to try the soups and then I will finally decide whether to recommend this place to friends and acquaintances.
In general, I rate my experience with the restaurant as "good".
4 points for...
Read moreTo prawdopodobnie jedyna restauracja tybetańska na ten moment w Polsce, więc tym bardziej warto ją odwiedzić - dla wyrobienia sobie w prosty sposób choć trochę zdania o tej kuchni. Mnie osobiście zainteresowała ta mityczna wręcz herbata z masłem i solą, która o dziwo okazała się całkiem smacznym napojem - sól było czuć, ale bardzo delikatnie - ludzie wodę na ziemniaki solą bardziej. Masło za to podbijało aromat herbaty. Ciekawe doświadczenie i polecam żeby chociaż raz spróbować. Innym, pysznym napojem była słodka czarna herbata gotowana z przyprawami takimi jak imbir, kardamon, cynamon i goździki. Jest bardzo intensywna i rozgrzewająca, a kardamon i goździki powodują lekkie drętwienie języka.
Wzięłyśmy z koleżankami wszystkie przystawki: smażone tybetańskie ciastka z czarnuszką, które w zależności od dipu można jeść na słodko (z miodem) i słono, placuszek nadziany warzywami i samosy z warzywami (dwa ostatnie podawane ze słonym dipem).
Co do potraw - na mniejszy głód poleciłabym pierożki momo - z nadzieniami zarówno mięsnymi, jak i warzywnymi do wyboru. Niestety nie ma opcji miksowania smaków. Jeśli to za mało - dobrać zupę lub sycące przystawki i wtedy nie ma szans na wyjście głodnym. Na większy głód smażony makaron z warzywami i mięsem (można wybrać też wersję bezmięsną). Smażony makaron jest tłustszy i lekko pikantny w porównaniu do reszty dań głównych. Jest też bardziej potrawą o chińskim rodowodzie. Dla bardziej ciekawych tybetańskich smaków oraz mniej tłustych smaków, polecałabym pampuchy z mąką jęczmienną z warzywami i mięsem (mięso także jest opcjonalne) oraz ryż z curry, z piklami, potrawką z soczewica, opcjonalnym mięsem i warzywami.
W porównaniu do niezwykle aromatycznej kuchni indyjskiej, chińskiej czy tajlandzkiej, tutejsze potrawy są mniej intensywne w smaku jeśli chodzi o użycie przypraw. W porównaniu do tychże kuchni jest ona bardziej jałowa, ale to też kwestia tego, że wymienione przeze mnie kuchnie są niezwykle szczodre w używaniu rosnących tam dosmaczaczy. Trzeba pamiętać, że Tybet z racji wysokości i temperatur tam panujących jest takiej dostępnej różnorodności pozbawiony.
Lokal jest całkiem spory - można wybierać różnej wielkości stoliki w zależności do potrzeb. Obsługa też w razie potrzeby może je połączyć. Co do obsługi, to jest przemiła (nas obsługiwał chłopak), zaangażowana i chętnie opowiada o podawanych potrawach. Co prawda zapomniano o jednej zamówionej zupie, ale nawet dobrze, bo na 4 osoby było tyle jedzenia że z trudem sobie z nim poradziłyśmy. Z ułatwiających życie klientowi rzeczy - bez problemów podzielono nam rachunek na 4...
Read moreMiejsce całkiem klimatyczne - gra muzyka, są zdjęcia, są różne krzesełka przy stolikach. Jest miła obsługa (nazwa googlowska). Natomiast jedzenie średnie - po pierwsze nie ma pełnej informacji w menu jakie dodatki są w daniach (pierożki Momo miały bardzo intensywną w smaku posypkę, która nie przypadła mi do gustu, a z kolei smażony makaron miał marznięcie smacznym sosem balsamicznym z sezamem - tu na plus, ale wciąż nie było o tym informacji w karcie..). Co do cen.. Widząc cenę 58 złotych za pierożki momo myślałam, że to będzie 10 pierożków średniej wielkości z wypakowanym farszem, żeby można się było najeść - w końcu to 58 złotych - natomiast dostałam małe pierożki ze średnim farszem i to nie takich z wypakowanym farszem, a z kuleczkami farszu, które nie pokrywają całości przestrzeni pierożków. W smaku niektóre bardzo słabe, niektóre średnie, a niektóre dobre. Niestety żadne nie były super. Natomiast widząc cenę 46 za smażony makaron również spodziewałam się, że to będzie ogromna porcja makaronu z dodatkami, którą ktoś się naje i jeszcze zostawi. Tymczasem makaronu było na średnią porcję, a dodatki to same tanie warzywa (też nie dużo) plus mięso (mała ilość) do wyboru. Smak też średni niestety. Nawet jak na dzisiejszą inflację są to wygórowane ceny. Podanie gramów dania niestety nie rozwiązuje tych wątpliwości, w końcu makaron miał (według menu) 500g - wydaje się to bardzo dużo, a pierożki 400g - też wydaje się sporo, przy opakowaniu kupnych pierogów zjadam połowę (200g) i jestem w miarę najedzona.. Także moim zdaniem koniecznie trzeba dodać do karty zdjęcia dań, żeby klient wiedział co faktycznie bierze, bo zostawić ponad 100 zł za dwie osoby za same jedzenie i się nie najeść, to niefajne przeżycie. Nie wiem z czego wynikają te wysokie ceny. Może restauracja ma za mało klientów i tak sobie wyrównuje rachunki, bo oprócz nas były tylko cztery osoby przy jednym stoliku. A potencjał jest. Życzę wszystkiego dobrego. PS: chcieliśmy zamówić Tingmo (pyzy), ale już...
Read more