Godzina 16. Nie jadłszy od rana stwierdzam, że trzeba coś zjeść. Niestety, z nadejściem 1szego czerwca skończyła się superoferta na big maka za dyche (nad czym wciąż ubolewam) więc trzeba znaleść inną knajpę. Wchodzę do manu, i już przed food courtem zaczyna ciec mi ślina. Nie chodzi o rozkosz żarcia, ktorej zaraz doświadczę, chodzi o coś dużo lepszego. O, tak, już widzę! Na horyzoncie zza schodów ruchomych wyłania się north fish. Czuje, jak moje serce gubi rytm, wszystko nagle wydaje się takie jakieś ostrzejsze. Podchodzę, rozglądam się zdenerwowany po tablicach z ofertami, tak, nadal jest! Dodatki do ryby, 7.99! Nałóż raz, ile chcesz! Nawet nie wiedzą, w co się właśnie wkopali. Najpierw, dla niepoznaki, przeglądam oferte kanapek. Tyci ryboburger za 8 ziko, jasne, może jak zostane rockefellerem. Ukrywając odraze, kieruje wzrok ku panelowi z panierowanymi rybami. Odruchem bezwarunkowym zamawiać już mam najtańszą mirune, pytam się czy ma ości. Ma? No trudno, biore. Biorę? Eeej. Kątem oka zauważam mirune, wersje 2.0. Większa, i z polewą serowo-cebulową. Cebula, moje ty ulubione warzywo. 3 ziko więcej. Tysiące neuronów w moim mozgu naraz eksplodują, walcząc ze sobą o kontrole nad moją jaźnią. Czuje się jakby nagle przybyło mi kilka promili, tylko nie jest tak przyjemnie, bo wiem, że żadna opcja nie jest dobra, jest tylko żła i gorsza. Po kilku, zdających się trwać eonami, minutach, decyduje się. Nie ma warzywa nad cebule. Odbije sobie na dodatkach. Teraz zaczyna się najbardziej skomplikowana część operacji. Pani zza lady naklada mi porcje ryby na talerz. Jakis mały ten talerz. Czemu taki mały? "proszę pani, a możnaby dostać może na większym talerzu?""tylko takie mamy." Czemu tak sucho odpowiada. Czyżby wiedziała? Chyba w głębi duszy już wie. To już i tak nie ma znaczenia. Mały talerz w niczyn im nie pomoże. Mmm, fryteczki, czy ziemniaki opiekane? Myśle, że nałoże oba. Frytki na krawędzi, ziemniaki obok, tak zostaje najmniej wolnej przestrzeni. Doskonale wiem co robie, bo nie robie tego pierwszy raz. Fasolka na rybe, potem znowu ziemniaki, reszte wypełnie puree. Pierwsze piętro gotowe. Ona już wie. Kasjer też, nie wadzi. Moment, w którym mogli coś zrobić, już dawno minął. Teraz to ja jestem bogiem, i jako że jestem dobrym bogiem, to zbuduje dla nich wieże babel. Czas na surówki. Moja ulubiona część. Mógłbym pewnie napisać o tym doktorat. Colesław ma najlepszy stosunek lepkośći to stałošci konsystencji, dlatego buduje z niego ściany. Środek wypełniam buraczkami (bo kocham buraczki).w ten sposób babilon rośnie, w tym samym zresztą tempie co oczy ekspedientki. Co wezwałabyś chętnie ochrone? I co im powiesz? Że nowe wcielenie Jezusa próbuje zjednoczyć nacje całego świata? Kochana, zadzierasz z siłami, ktorych nie jesteś w stanie zrozumieć. Osiągnowszy założone 30cm wysokości jestem gotowy zadać ostateczny cios. Kasjer z niedowierzaniem patrzy się na mnie zza mojej wierzy, gdy pytam go, czy w zestawie jest napój. Może być, za dopłatą. Jasne, poprosze 5. Rytuał ulega dopełnieniu, pejpasik, piiiik, i wieża moja. 20.50 za kilogram pysznych warzywek, i mirune z cebulą ukrytą gdzieś w wewnętrznych komorach mej świątyni antykapitalizmu. Na świecie, tylko dolewka z KFC jest w stanie walczyć z...
Read moreAre you guys seriously a north fish franchise restaurant?? Because your taste of food and quality was far away from I ever had in any north fish outlet! Pea was old, stale, slimy and smelled like sweaty socks. Boiled cauliflower was undercooked and had no taste. Fish - the main item of the plate was freaking slate and old. Outside looked good crispy but inside was super dry. I often eat at north fish in Arkadia in Warsaw and everything there is always tasty fresh, such a major disappointment and half food I left for the first time from fear of poisoning myself. Put of everything I took beetroots were only really without complain. I took my complaint to the counter and all they said was thankyou for letting us know. Are you guys kidding me?? I literally drained the money I paid down the hole and they didn't...
Read moreMoja opinia będzie się tyczyć bardziej ogólnie całej sieci North Fish niż tego konkretnego lokalu w Manufakturze. O nim mogę napisać tyle, że nigdy mnie nie zawiódł, obsługa zawsze była miła, jedzenie dobrze przygotowane, a jak kiedyś zamówiłam dowóz to było dobrze zapakowane.
Jeśli chodzi ogólnie o North Fish: Nie jestem wielką fanką ryb. Lubię kilka rodzajów ryb i bardzo wiele nie lubię. Przy moich pierwszych wizytach w NF mieli oni w ofercie cudowną pangę w wiórkach kokosowych. Niestety od kilku lat jej nie ma i bardzo nad tym ubolewam. Przez jakiś czas w ofercie NF nie było żadnej ryby, którą bym lubiła, ale na szczęście potem wprowadzili łososia. Jednak strata tej pangi mnie boli. North Fish nauczył mnie też jeść szpinak. Swego czasu jako dodatek do ryby można było sobie wziąć szpinak z czosnkiem i był cudowny. Wcześniej w ogóle bałam się próbować szpinaku, ale dzięki NF pokochałam go. Niestety szpinaku też już nie oferują... Ehhh... Tyle dobrego, że ostatnio wprowadzono gnocchi ze szpinakiem i suszonymi pomidorami. Jest bardzo dobre i sycące. Z innych zalet menu NF: również niedawno wprowadzono panierowany ser. Bardzo polecam.
Tak czy siak moje 4 gwiazdki zamiast 5 są za wyprowadzenie z oferty pangi i szpinaku. Te dania były na medal i gdyby wróciły na pewno odwiedzałabym NF częściej. Jednak jeśli ktoś lubi więcej rodzajów ryb niż ja to na pewno znajdzie...
Read more