Tldr: Asian style place but DEFINITELY not Korean. Food was abysmal. If you enjoy a place with Chinese and Japanese decorations for some drinks only, you might enjoy this place.
Atmosphere (2/5): The place is overloaded with "cute" decorations. Unfortunately, the only Korean decorations were the name of the restaurant in Korean letters, and they misspelt their own name. (접채 instead of 잡채) Also, for a Korean restaurant, they played not a single Korean song.
Hospitality (1/5): The staff was very unattentive. I'm not sure if the concept of the restaurant is supposed to be a "self-serve" pub, but since it is advertising itself as a Korean place, a certain minimum level of customer service can be expected. Unfortunately, we had to approach the staff for every request that we had.
Food (1/10): We were very excited to try a Korean restaurant in Toruń and ordered various dishes to give the restaurant an honest chance. Unfortunately, the food was horrible by all standards. Forget that it had nothing to do with Korea. It was just bad food.
Bulgogi is supposed to be marinated beef served after a sharp sear. The Bulgogi that they served with the Bibimbab was a few pieces of overcooked yet cold rubber without any seasoning. Korean rice is supposed to be sticky and a bit on the starchy side. The rice they served with every dish tastes like from some American instant rice pack. It was impossible to eat with chopsticks and was served cold as well. Korean fried chicken is supposed to be tender boneless chicken pieces, fried twice, and coated in Korean chilli paste (고추장) sauce. The chicken they served was soggy chicken drums with bones and a slap of cheap ketchup. Kimchi jjigae (김치찌개) is Korean comfort food. It's a spicy stew with, you guessed it, Kimchi and usually beef. The soup that they served was just ketchup cooked in water and oil. Not a single piece of Kimchi, and of course, no beef.
If you are in the mood for Korean food, you'll have a better time with Ramen from Biedronka than coming...
Read moreDzisiejsza wizyta w restauracji była nowym, dość nieciekawym doświadczeniem. Oceny obsługi są skrajne, na pewno to zależy od osób jakie w danym momencie obsługują. My dzisiaj trafiliśmy na Pana kelnera. Zaczęło się od żartu o naszej kradzieży żarówki oraz stołu. Pan przyszedł nam wymienić żarówkę, ponieważ nie świeciła i chciał nam rozjaśnić stolik, zażartowałam ze spokojnie nie ukradniemy jej Panu a koleżanka dodała, żebym nie była taka pewna i ze jeszcze ukradnie stolik. Pan się zaśmiał po jakimś czasie wrócił i zamknął tylnie drzwi od lokalu komentując, że na wszelki wypadek drzwi zamknie. Też uznałyśmy ze to żart. Nic bardziej mylnego. Od tego momentu stał się bardzo niemiły. Poinformował, że zamówienie przyjmuje przy barze więc podeszłam zamówić dania i poprosiłam o herbatę. Powiedział nam, że tylko zimne napoje ponieważ ma zamknięty cocktail bar. Do tej pory nie potrafię zrozumieć jaki był problem w zaparzeniu wrzątku oraz podaniu torebki herbaty. Gdy to usłyszałam powiedziałam, że nie rozumiem, odpowiedział skoro nie rozumiem to może powinienem powiedzieć w innym języku, i zaczął mówić po angielsku. Herbaty nie dostałam i po przyjęciu zamówienia poinformował nas ze płatność będzie rozliczona pod koniec naszego pobytu. Po chwili podszedł do stolika z terminalem mówiąc, że wolałby żebyśmy zapłaciły teraz, chyba sobie przypomniał, że ma do czynienia ze "złodziejkami". Zapłaciłyśmy. Myślałyśmy o wyjściu z restauracji, chyba to usłyszał, ponieważ podszedł do nas mówiąc, że w galerii Kopernik się dobrze najemy. Po chwili dostałyśmy nasze dania, Pan dodał żebyśmy zaczęli od nowa z uśmiechem życzył smacznego. Doszła do nas koleżanka, poprosiła o ściszenie muzyki, ściszył, później podszedł pytając czy nam wszystko smakuje. Więc wydawało się, że Pan zrozumiał jak się zachował i chce to naprawić. Otóż nie, po posiłku koleżanka chciała skorzystać z toalety. Gdy wyszła to Pan poszedł do toalety, by sprawdzić czy na pewno nic nie ukradła, popsuła?. Żeby Pana ponownie nie kłopotać z toalety nie skorzystałam. Przy wyjściu Pan nas miło pożegnał. Szczerze nie wiem co sądzić o takim zachowaniu? Może nie powinien pracować z ludźmi skoro, albo ich nie lubi, albo nie ma żadnego pojęcia o obsłudze. A nasz żart o kradzieży po prostu zignorować. Co do jedzenia nie rozumiem komentarzy mówiące o doskonałym odwzorowaniu koreańskich dań. Jedzenie było dobre, ale są lepsze restauracje chociażby w Poznaniu, Warszawie, Wrocławiu. Jedno danie było lekko przypalone. Ilość negatywnych komentarzy o obsłudze nie bierze się znikąd. Może pora cos z tym zrobić. I proszę sobie darować odpowiedź, którą Państwo ciągle wklejacie od tygodnia, ponieważ nic się nie zmienia. Bycie jedyna koreańską restauracją w Toruniu nie sprawi, że każdy będzie do Państwa przychodził. My na pewno...
Read moreSam nie wiem od czego mam zacząć. Mieliśmy ochotę na coś azjatyckiego, więc postanowiliśmy odwiedzić ten lokal, ponieważ z kuchnią koreańską nie mieliśmy wcześniej wiele styczności. Na przystawkę zamówiliśmy koreańskie kurczaki. Skrzydełka były znośne, ale w podudziach mięso bardzo ciężko odchodziło od kości. Sos, którymi było polane mięso (chociaż polane to zbyt mocne słowo) to była mieszanka koncentratu pomidorowego i ketchupu Włocławek (nie obrażając Włocławka, bo to mój ulubiony ketchup) z kilkoma kroplami sosu sojowego. O ostrości nie wspomnę, bo jej tam nie było i nie miało być, ale szczypta ostrej papryki by tu nie zaszkodziła. Nie zaszkodziłaby jakakolwiek ilość przypraw, ponieważ całe danie nie było w ogóle przyprawione. Całość leżała na suchym ryżu, którego nie dało się jeść pałeczkami i smakował, jak ten z woreczka gotowany w domu i to bez soli. Wszystko okraszone było szczypiorkiem i o dziwo nawet on nie miał smaku. Drugie danie to koreański makaron z woka. Tutaj było trochę lepiej, ale nie obyło się bez wpadek. Po pierwsze chciałem zjeść bibimbap, ale nie było wołowiny, więc wybrałem makaron z woka z krewetkami. Całe danie było zjadliwe, ale tak złych, gumowych i jałowych krewetek dawno nie jadłem. Dobrze, że przyniesiono nam na stół sos sojowy i srirachę to można było sobie wszystko trochę podkręcić, ale przychodząc do azjatyckiej knajpy nie wyobrażaliśmy sobie, że będziemy musieli sami doprawiać swoje jedzenie. Żona wzięła sobie koreańskie kluski z sosem i mięsem (niestety nikt się nas nie zapytał, jakie mięso chcemy, więc padło na kurczaka). Po kilku kęsach całe danie robiło się nudne, jak przysłowiowe flaki z olejem. Tutaj znów mieliśmy w nadmiarze koncentratowo-ketchupowy sos, którym wszystko było obficie zalane. Kurczaka mieliśmy tam może łącznie 50 g i to w kawałkach, które trudno było złapać pałeczkami. Czasem na święta robi się u nas coś takiego, jak ryba po japońsku. Nie obrażając tego dania to tutaj smakowało bardzo podobnie szkoda tylko, że mięsa trzeba było szukać tam z lupą. Na szczęście tu nie brakowało ostrości, nam to nie przeszkadzało, ale ktoś, kto w ogóle nie toleruje ostrego jedzenia mógłby tego nie zjeść, a informacji o tym brak. O "zimowych" herbatach w ogóle nie będę pisał, bo słaby herbacianopodobny napar z łyżeczką miodu i trzema plasterkami cytryny to nie jest herbata zimowa. I na koniec ceny... Za trzy dania, którymi będąc bardzo głodnymi moglibyśmy się nie najeść i dwie słabe herbaty zapłaciliśmy 160 zł. Za taką kwotę mamy naprawdę spory i pyszny obiad dla dwojga w większości toruńskich restauracji. Tutaj za tą ceną nie szedł ani smak, ani rozmiar. Dawno się tak nie rozczarowaliśmy. Na pewno...
Read more