Byłam, ale zaledwie kilka razy. Niestety, pomiędzy każdą z wizyt musiało upłynąć sporo czasu, zanim decydowałam się na ponowne odwiedzenie tego miejsca - nie bez powodu. Zacznę jednak od zalet tego miejsca. Jeden z nielicznych elementów, do których doczepić się nie mogę, to wystrój lokalu. Opiera się na prostocie, ale jednocześnie jest miły dla oka. Kolejny plus to piłkarzyki. Zaletą tego baru jest również jego wielkość. Chwilami czułam się jak w labiryncie, ale za każdym razem bez problemu udawało mi się trafić do miejsca docelowego. Niestety, pozytywne wrażenia odnośnie samego lokalu nie są w stanie zniwelować negatywnych odczuć wobec całej reszty. Najwięcej do życzenia pozostawia zachowanie dużej części klientów. Jest ono poniżej jakiekolwiek krytyki - w żadnym innym barze nie zaobserwowałam takiego bydła, jak w Rock'u. Oczywiście, nie mówię tu o wszystkich, ale o dużej części bywalców. Mnóstwo osób wyznaje zasadę, że im głośniej będą się zachowywać, tym lepiej. Rozmowa osób siedzących przy jednym stoliku powinna ograniczać się raczej do stolika, a nie do całej palarni. To tylko jeden z przykładów zachowań, jakie można tam spotkać. Nigdzie indziej nie spotkałam się z waleniem pięściami w drzwi kabiny w toalecie, podczas gdy 5 sekund wcześniej do niej weszłam. Facet zza drzwi nie ograniczał się tylko do uderzania drzwi pięściami - krzyczał m.in. "wychodzić!", "kur*a, szybciej!" i wiele innych rzeczy, których powtarzać na forum publicznym nie będę, bo aż wstyd. Tyle agresji i to tylko dlatego, że kolesiowi ciężko zaczekać w kolejce do łazienki i chciałby wchodzić do kabiny natychmiast, jak tylko będzie miał potrzebę. Takich ludzi chyba by wypadało wyrzucić z lokalu, prawda? Nawet jeśli zachowanie tego pana było spowodowane alkoholem, to nadal jest to oznaka, że jemu już wystarczy. Tacy ludzie psują zabawę innym osobom, które w przeciwieństwie do nich - potrafią się zachować. Szkoda, że karaoke odbywa się tylko raz w tygodniu i że nie można pozwolić sobie na swobodny wybór piosenki. Każda piosenka, która nie jest rockiem, albo nie zostaje puszczona w ogóle, albo zostaje wygwizdana (chyba chodząc do tej knajpy nie trzeba słuchać tylko i wyłącznie rocka?). Mimo, że na imprezie wcale nie było dużych tłumów, to barmani niezbyt ogarniali. W całym barze nie było ani jednego stolika, na którym nie stało pełno pustych kufli czy butelek. Stan "czystości" toalet lepiej pozostawię bez komentarza. Sugeruję też powiększyć wybór napojów bezalkoholowych. Nawet jeśli panów barmanów tak mocno dziwi fakt, że ktoś zamówił coś bezalkoholowego, to nie powinni patrzeć na taką osobę jak na przybysza z...
Read moreAverage Guinness, with debate amongst the servers about how to pour it. Isn't this famously known by the general public by now, let alone by the bar staff that are serving it?!
Sadly, the "security" staff are simply thugs with nothing more to do than try to threaten customers that they don't understand, even when those customers have already left the venue and are having a perfectly reasonable conversation in public which has nothing to do with them in the first place.
This was once a warm and welcoming place thanks to the people that visited it. Unfortunately, being served poor quality drinks and feeling threatened by people who are supposed to ensure the safety of others has made this our last...
Read moreLegendarne miejsce na pubowej mapie Warszawy i kraju. Przeznaczone przede wszystkim dla pozytywnych ludzi posiadających dystans do siebie i ceniących sobie luz. Wieloletnia tradycja rockandrollowa tego przybytku jest odczuwalna niemal każdym zmysłem - i tak ma być. Miejsce to nie jest przeznaczone dla księżniczek wychodzących z założenia że cała obsługa baru ma rzucić wszystkie swoje obowiązki na ich skinienie z uśmiechem nr 4 przyklejonym do świeżego make-up'u z TOP 5 najlepszych propozycji najnowszego wydania Cosmopolitana, ani dla alterntywno-trendy książąt szczycących się wyprasowaniem kołnierzyka koszuli przy użyciu preparatu z wyciągu spod napletka Jakuba Wojewódzkiego itp. Kible są rockandrollowe ( raz bardziej, raz mniej - warto poćwiczyć bardzo zdrową pozycję "na Małysza" jeśli zachodzi obawa że pobrudzi się swój wegański puder dla niemowląt na jaśnie wydepilowanych pośladkach). Złota zapalniczka Zippo też nie jest atrybutem który sprawi że nagle bywalcy tego miejsca zaczną bić brawo na stojąco i oddawać pokłony ( połowa z nich ma platynowe :) ). Wystarczy być zwykłym normalnym człowiekiem by w pełni cieszyć się klimatem tego miejsca. W czwartki najlepsze karaoke w Warszawie ( a może i w kraju) - z ogromnym wyborem utworów wysokiej jakości z najróżniejszych gatunków i języków oraz całkowitym zakazem śpiewania disco z pola - sorry to lokal dla ludzi kulturalnych. Na koniec dodam że bardzo zacnie serwowana jest na barze pigwówką. Kończąc i podsumowując wywód - szczerze polecam lokal Cafe Rock & Roll , przez niektórych jak widzę nazywany "speluną". Ale ja tą "spelunę" uwielbiam....
Read more