Przychodziliśmy do tej restauracji średnio raz w roku przez 5 lat. Nie wiem co się wydarzyło po drodze natomiast już rok temu jedzenie nie zachwyciło, ale postanowiliśmy rok później dać kolejną szansę pamiętając pozytywne wrażenia i mając ochotę na coś orientalnego. Niestety będąc wczoraj jedzenie totalnie nas rozczarowało nijakością. Byliśmy około godziny 14/15, był znikomy ruch, czuliśmy się bardzo swobodnie bo było sporo miejsc do wyboru, w ogródku przyjemnie i cicho :) tak jak chcieliśmy. Pani kelnerka bardzo miła. Na start zupa Charczo, miała być ostra, nie była. Na samym końcu dowiedzieliśmy się, że ostrą mogła być gdybyśmy o to poprosili (od kelnerki nie otrzymaliśmy informacji o możliwościach smakowych) Menu nas zmyliło ponieważ w opisie nie było napisane, że dodatkowo może być na ostro tylko „Charczo/na ostro” (w opisie nie ma informacji, że jest to dodatek lub opcja, dla przykładu w pozycji „Lamardżo/z sałatką” gdzie opis poniżej „dodatkowo z sałatką” w sumie dalej nie wiem jak można to było zrozumieć, czy można ale nie trzeba brać z sałatką? Czy cena z sałatką jest taka sama jak bez niej? Kurczę, nie wiem. Wprowadziło nas to dodatkowo w zakłopotanie na sam koniec. Drugie danie - „Lula kebab / z ziemniakami” Mięso mielone grillowane było ususzone na wiór, zero soli i przypraw. Wrażenie jakby było wczorajsze i dzisiaj dopieczone. A jeśli nie odpieczone to ewidentnie za długo grillowane, że sypało się z szaszłyka. Jeśli tak miało być to nie smakowało nam. Sałatka „Tabbouleh z grillowanym serem” w opisie „nasza autorska sałatka” to tylko sałata lodowa, papryka, ogórek, niewielka garść dużego kuskusu posypane pietruszką oraz 6 kawałków zimnego sera niby z grila oraz polane oliwą/olejem. Zero soli, przypraw, winegretu, czy jakiegokolwiek smaku. Celowo wybrałam sałatkę firmową ponieważ lubię być zaskakiwana nowymi smakami, tu ewidentnie brakowało jakiegoś winegretu czy sosu, który nadałby smak. Ot tak, zwykła sałatka, nie orientalna. Nawet sprawdziłam czy „tabblouleh” tak właśnie ma mniej więcej wyglądać, no niestety. Po zwróceniu uwagi czy tak właśnie miało być czy ktoś może najzwyczajniej zapomniał o doprawieniu czymkolwiek, otrzymałam informację, że pani (która jako jedyna była akurat na sali) zapozna się ze składem tego dania i wróci z informacją. Niestety nie otrzymałam informacji zwrotnej mimo tego że przechodziła obok stolika kilka razy. Nasza pani kelnerka, po jakimś czasie podeszła zapytać czy wszystko w porządku była zdziwiona, że nie dowiedziała się od koleżanki o moim zwykłym zapytaniu o danie. Nie zjedliśmy wszystkiego do końca bo nie miało to smaku. Podobno sałatka taka miała być, bo jest firmowa i miała być taka delikatna, tylko z oliwą/olejem, no ok, niech i taka będzie, ale już kolejny raz nie damy się oszukać, bo właśnie tak czuliśmy się po wyjściu, jakby oszukani na „wyjątkowości” czegoś :( cóż zdarza się i tak. Może za rok po innych opiniach znowu damy szansę. Mam...
Read moreNa start zróbcie sobie rezerwację . Gdy jest pogoda usiądźcie na ogrodzie aby w pełni poczuć magię tego miejsca . Panuję tu spory ruch . Jeśli nie będziecie umówieni traficie do środka knajpy a to nie to samo co ogród . Uwierzcie mi ! !!!! Ormiańska znajduję się w centrum miasta więc z zaparkowaniem może być problem . Nawet jak odjedziecie kawałek dalej to nic się nie stanie. Warto pośmigacie między klimatycznymi budowlami . OGRÓD : Bez wątpienia serce tej knajpy . Bardzo dużo miejsca , ławy od 4 do nawet kilkunastu osób . Leżaki , stojak na rowery , popielniczki dla palaczy , dodatkowy , ogrodowy bar . Pewnie odpalany jest na weekend przy jakiś większych wydarzeniach . Bardzo dużo zieleni . Koniecznie zostańcie do wieczora . Podświetlony wygląda obłędnie . WNĘTRZE : Wielka sala z dużą ilością stolików . Wystrój bez zbędnych kombinacji ale jest bardzo elegancko . Z boku stoi wielki bar a za nim chyba 150 butelek różnego alkoholu . Wszystko ładnie podświetlone. Ilość trunków jest naprawdę imponująca . Z boku wejście do toalet . Celowo piszę w liczbie mnogiej bo ubikacje są zarówno na parterze jak i na pierwszym piętrze . MENU : I dojechaliśmy do głównego tematu . 4 karty , format dużo większy niż A4 . Na jednej jedzenie , na trzech pozostałych alkohol . Jak sama nazwa restauracji wskazuję króluję tu kuchnia ormiańska . W karcie znajdziemy między innymi słynne pierożki Chinkali , drożdżowy placek Chaczapuri czy klasyczną Shoarmę . Nie wolno zapominać o różnych rodzajach Brtuci i gołąbkach zawijanych w liściu winogrona . Do tego dochodzi cały szereg przystawek , zup czy dań wege . Porcję są wypasione a smak idealny . Prawdziwa uczta dla podniebienia . Mimo sporej ilości osób , dania dość szybko są wydawane . Raczej przy stoliku nie zaśniemy . ALKO : Gdy tu przyjedziecie lepiej dogadać się z drugą połówką aby tego dnia nie prowadzić . Gdy zobaczycie cały szereg specyfików rozboli was głowa . Oprócz klasyki gatunku znajdziemy tu szereg ormiańskich piw , wódek czy win . Robotę robią litrowe drinki podawane w karafkach . Warto wspomnieć o dość tajemniczym opisie zawartym w karcie . Za nim klasycznego składu drinka przeczytamy krótki opis . Tak naprawdę nie dowiemy się z czego drink się składa . Jest to coś w rodzaju zagadki . Oczywiście gdy poprosicie urocze kelnerki o skład danej mikstury , niemal natychmiast zostanie on wam podany . Obsługa jest ładna , uśmiechnięta , miła i co najważniejsze - kompetentna . Podsumowując jest to magiczne miejsce . Byłem pierwszy raz ale już kombinuję kiedy znowu tam wpaść . Z czystym sumieniem wystawiam 5 i żałuję że skala na piątce się kończy . Na koniec mała ciekawostka . Gdy przesadzicie z alko zawsze możecie skoczyć na hostel który znajduję się przy wyjściu z...
Read moreNIE POLECAM! Wybraliśmy z mężem tę restaurację na rocznicowy obiad. Bardzo chciałam spróbować win gruzińskich oraz armeńskich, które są w menu na kieliszki. Niestety żadnych win z oferty nie było. Jedyne dostępne, domowe wino pigwowe (które de facto winem nie jest) było kiepskie. Zamówiliśmy zatem do picia kompoty oraz lemoniadę z kwiatu czarnego bzu. Koszmar, takiej obrzydliwej lemoniady jeszcze nigdy nie piłam! Chemiczny smak, palący w gardle, niepodobny do smaku kwiatu czarnego bzu, który uwielbiam. Zareklamowałam lemoniadę i całą oddałam kelnerowi, który powiedział, że wszystkie lemoniady robią z syropów. Pierwszy raz byłam w knajpie, w której latem robią lemoniady z syropów!!! A były różne smaki do wyboru. Kompletnie tego nie rozumiem! Jest lato, czarny bez kwitnie w każdym zagajniku, a arbuz jest najtańszy. W Ormiańskiej podają sztuczne, obrzydliwe lemoniady. Za to kompoty były pyszne, szczególnie polecam z rokitnika. Następnie kelner przyniósł zamówioną przystawkę - deskę serów. Porażka. 4 rodzaje sera po kilka plasterków. Nie wiem jak długo ta przystawka stała, ale sery były wyschnięte, nieapetycznie wyglądały, do tego kilka równie suchych kromeczek jakiegoś jasnego marketowego pieczywa, kilka czarnych oliwek i połówek orzecha włoskiego. Absolutnie nie warto. Dalej nie było lepiej. Mąż chciał zamówić Ucztę ormiańską, ale przygotowują ją tylko w weekendy jak nas poinformował kelner! Jeszcze czegoś nie było z menu więc zamówił Lula kebab. Smak sobie chwalił, ale porcją się nie najadł. Ja zamówiłam Brtuć z grzybami...... który grzybów nigdy nie widział. To była totalna porażka. W pierwszej lepszej kebabowni podają lepsze kebaby. Mięso zatopione w ogromnej ilości surówki z kapusty, a raczej suchej posiekanej kapusty bez przypraw i sosu, owinięte suchym plackiem, całość w środku ledwo letnia. Nie dało się tego zjeść, suche i bez smaku. Nie czuliśmy sie najedzeni więc zamówiliśmy desery. Miodownik i pachlavę. Ciasto miodowe naprawdę pyszne! Pachlava taka sobie, nie mam porównania, ale była dla mnie za sucha, zdecydowanie wolę baklavę. Całości wrażeń dopełnił rachunek, na którym widniała reklamowana, oddana lemoniada. Śmiech na sali a nie restauracja. Magda Gessler rozbiłaby tam wszystkie talerze. Warto jedynie zamówić kompot i Miodownik.... i...
Read more