Zanim zdecydowałam się na wybór tej restauracji przejrzałam opinie innych, pobliskich miejsc, gdzie serwowano sushi. Ta nie tylko miała wysoką ocenę w stosunku do liczby opinii, ale też się przewijała w komentarzach u konkurencji. Np. trafiłam na wypowiedź “sushi smaczne, ale obsługi kelnerskiej to by się mogli od Yana Sushi uczyć”. Dlatego też stanęło na tej restauracji. A że jest taka popularna, to zanim przyszłam, zadzwoniłam z pytaniem, czy znajdzie się dla nas miejsce. Kelnerka (jak obstawiam) po lekkim wahaniu stwierdziła, że mogę przyjść. Więc przyszłam… i nie rozumiem tej oceny i wychwalania. Restauracja ładna, mała, ale nie kameralna. Stoliki były na tyle blisko siebie, że dokładnie słyszałam rozmowy pary obok (mam nadzieję, że sąsiadce - influencerce - sporo lajków wpadnie za zdjęcie potrawy ;) ), w dodatku kurierzy ciągle chodzili tam i z powrotem. Aż sama żałowałam, że nie zamówiłam do domu: przynajmniej zupy z drugim daniem nie jedlibyśmy w tak ogromnym odstępie czasu! Ja wiem, że Walentynki, że mnóstwo zakochanych przy sushi chce spędzić ten dzień… ale właśnie dlatego na początku zadzwoniłam, żeby nie doświadczyć takiej sytuacji. A tak to więcej czasu spędziliśmy na czekaniu, niż na jedzeniu i rozmowie. W zasadzie chciałam jeszcze tutaj zjeść deser (tiramisu matcha mi wpadło w oko), ale wolałam nie ryzykować: jeszcze do zamknięcia byśmy się go nie doczekali i co wtedy? :D W zupach nie siedzę, więc nie wiem, czy były “prawilne”. Mi moja smakowała, ale jak chciałam dokładnie sprawdzić, co za warzywa się w niej pływają… niestety, opisy w menu są bardzo ogólne. Mogę mieć tylko nadzieję, że były to standardowe składniki i znajdę je w pierwszym lepszym przepisie :D Za to mogę pomarudzić co najwyżej na to, że zupa była bardziej kwaśna, niż pikantna (na jedną papryczkę z trzech), ale i tak rozgrzewała. Niestety sushi, a zwłaszcza nigiri, rozczarowały mnie. Wszystko zamawialiśmy z temputą w tle, a w zasadzie tylko jedno nigiri (z czterech) było jeszcze ciepłe - reszta była już zimna, także te kąski, które w sushi się znalazły. Poza tym o ile łososia jeszcze w rolkach było znać, tak węgorz tylko kolorem się odznaczał… W ogóle to sushi było jakieś takie… nijakie w smaku. Ja wiem, że ono z natury powinno być łagodne, ale w innych restauracjach albo jak w domu robiliśmy, one jednak były “jakieś” i się wyróżniały smakiem na tle innych, z innymi składnikami. A tu..? Jadłam w różnej kolejności, ale jakbym jadła ciągle te same. Może to była wina małej ilości marynowanego imbiru i niedostatecznie oczyściłam kubki smakowe? A choć restauracja oszczędziła na imbirze, to za to wasabi dała od serduszka… ale sądząc po smaku, to się nie dziwię: wyjątkowo łagodne było. Można je było jeść garściami, a i tak nie piekło… Zaś co do nigiri… Jeszcze nigdy nie widziałam nigiri z tak maleńkimi “łódeczkami” z ryżu. I z taką oszczędnością wodorostów nori. Pasek był tylko na górze i po bokach, na spód go nie wystarczyło, więc krewetka (w bardzo bladej, kompletnie nie złocistej, tempurze) w ogóle nie była przywiązana do ryżu… I całość się po prostu niewygodnie jadło, a jedno nigiri to w ogóle mi się rozwaliło i… ryż był strasznie sypki, kompletnie nie klejący. Ciężko go było w większe kulki złapać, żeby wygodnie zjeść pałeczkami - co mi się nie zdarzało w innych restauracjach. Nie wiem, czy został użyty nieodpowiedni ryż, czy kucharz nie potraktował go tak, jak powinno się traktować ryż do sushi… A patrząc po tym, jak rolki zostały bardzo, bardzo nierówno pokrojone (serio, różnica między najwęższą, a najgrubszą była widoczna)… to obstawiam to drugie. W sumie… może warto byłoby naostrzyć noże, żeby te wodorosty nie były tak obszarpane na brzegach? Podsumowując: po komentarzach spodziewałam się po prostu czegoś więcej i czegoś lepszego. Może miałam zbyt wybujałe wymagania, ale skoro w innych “sushiarniach” da się robić lepiej i szybciej (za tę samą cenę), to czemu po tej, wysoko ocenianej, nie miałabym wymagać co najmniej tego samego standardu? Dlatego jestem rozczarowana wizytą i żałuję, że jednak nie zdecydowałam się odwiedzić...
Read moreToo small, but great place to eat some good sushi.
Restaurant is located way outside downtown in a quiet neighborhood, so don't expect to see any attractions around.
Sushi was excellent, service was great, courtesy apetizer was to die for, and beautifully served.
Just four or five tables available, so better call before, and preferably drive there as not so easy access to public...
Read moreDzień dobry, moja opinia dotyczy ramenu, ponieważ zestawy sushi są w mojej ocenie na bardzo wysokim poziomie. Od wielu lat jestem klientem Yana Sushi na Chmieleńcu. Ramen, który był tu kiedyś serwowany, był jednym z lepszych jakie jadłam. Bulion klarowny o ładnym kolorze i bogaty w smaku. W misce różnorodne, kolorowe dodatki. Niestety od jakiegoś czasu bulion bardzo się zmienił i jest praktycznie niejadalny. Jestem świeżo po odebraniu ramenu i jego "konsumpcji" w domu, ale niestety porcji nie dało się zjeść do końca. Bulion był koloru brudnego, nie miał smaku a jedyne co wyczuwalne to jego kwaśność. Oprócz tego, jako jeden z niewielu dodatków to duża ilość imbiru, który oprócz tego, że nie smaczny, ciężko pogryźć. Spadek jakości ramenu zauważyłam już jakiś czas temu. Widoczna oprócz tego jest również pewna "niekonsekwencja". Zamówiony ok dwa tygodnie temu, ten sam ramen, miał inny kolor i smak i choć dużo brakowało mu do tego, który kiedyś był podawany, dało się go zjeść (stąd dałam mu kolejną szansę). Moja opinia w żadnym wypadku nie ma na celu obniżenia oceny restauracji ale zwrócenie uwagi na serwowany (nie tani) ramen (bulion i dodatki) ponieważ w obecnej formie są mojej opinii...
Read more