Herbata, panini - smaczne, ceny w porządku. Obsługa trochę nieobecna - niemniej ogarniała klientów dość sprawnie, więc to bardziej luźne wrażenie bez większego wpływu. Niespecjalnie natomiast podoba mi się koncept kociej kawiarni, w której rasowych rezydentów wykorzystuje się w formie wabika na klientów - zdecydowanie bardziej przemawiają do mnie te kawiarnie, które współpracują z lokalnymi fundacjami, schroniskami, pomagają w socjalizacji zwierząt bezdomnych i procesie adopcji. Ta kawiarnia też deklaruje, że ponoć czasem koty do adopcji ma - niemniej podczas naszej wizyty na miejscu byli jedynie czterej stali domownicy, koty rasowe, z których przynajmniej dwa wydawały się nie czerpać przyjemności z jakiegokolwiek kontaktu z człowiekiem (trzeciemu było to chyba obojętne). Niespecjalnie przemawia do mnie wybór do takiej kawiarni kotów, których potrzeby socjalne względem człowieka wydają się bardzo niskie - w końcu chyba o dobro kotów powinno się przede wszystkim dbać? Nie podoba mi się też koncept 100% składu kotów rasowych w kociej kawiarni - kojarzy mi się to raczej z bezmyślnym promowaniem pięknych koteczków pod choinkę, bez żadnej edukacji jak powinien wyglądać proces świadomej adopcji, w tym - uwzględniając przyjęty koncept - adopcji kotów rasowych i w szczególności weryfikacji hodowcy i jego hodowli. Obsługa nie zwracała uwagi na klientów narzucających się kotom, a kiedy w pewnym momencie do lokalu weszła pani z ok. 2-3 letnim dzieckiem oświadczając, że chce zrobić tylko zdjęcie - pani z obsługi po prostu wyszła do kuchni nie interesując się kompletnie przestrzeganiem ustalonych w końcu przez siebie (kawiarnię) zasad. Podsumowując - miejsce jako kawiarnia super, ale jako dom dla kotów - całkowicie mnie nie przekonało.