So, we decided to visit this place today. We arrived at 5 PM and were lucky to have a seat as the place seemed to be crowded. We were sitting outside. No one showed up for like 15 minutes but we were able to get the menus from another table because they were leaving for some reason. We wanted to try zurek and pork knee but waitress said they ran out. Ok, could happen. So we order another soup and 3 mains. We were waiting for 30 minutes and 2 mains arrived. I was expecting soup And last main to arrive asap. We finished two mains within 20 minutes and when waitress showed up again and I said that we are still missing main and soup and she just said: "Yeah, I know". So I asked to cancell the rest of order because it was getting cold outside and I wanted to pay and leave. During our visit 3 tables left because nobody showed up to get even order for drinks. All staff were really chaotic and I can understand that mistakes could happen but I would expect at least a bit of communication. Food was quite ok but nothing special. Overall experience is really...
Read moreTo nie ta sama Kolicecka co jeszcze 3lata temu, niby nazwa ta sama i dania podobnie nazywane i na tym się kończy. Absolutnie nie jest to co kiedyś, nie ten sam smak, nie te porcję, inaczej podane, z innych produktów dania przygotowywane, nie czuć już tego regionalnego, swojskiego smaku, bardziej marketowe produkty. O cenach nie dyskutuje, bo wiadomo że wszystko jest coraz droższe, więc tego nie da się porównać z tym co było. Jednak są miejsca w Zakopanem gdzie jest smaczniej a cenowo porównywalnie lub taniej. Jeśli chodzi o obsługę dramat, blondynka mówiąca łamaną polszczyzną ze wschodnim akcentem, opryskliwa, nie kulturalna wręcz chamska ze swoimi uwagami do klientów. Przyszliśmy większą grupą, stolik był wolny jeden mały, chcieliśmy podzielić się i usiąść przy dwóch stolikach , na co wyżej wspomniana pani oznajmiła że nie ma możliwości siedzieć przy pustym stoliku i czekać na następny wolny, po krótkiej nieuprzejmej wymianie zdań przyszła druga pani kelnerka zaproponowała żebyśmy poczekali na wolny stolik na górze bo za chwilę się zwolni, postanowiliśmy poczekać i to był błąd, bo później było już tylko gorzej. Oczekując, wzięłam kartę dań do ręki to nieuprzejma blondynka warknęła do mnie żebym czasem nie wynosiła jej na górę , zwróciłam jej uwagę aby była grzeczniejsza. Po zajęciu miejsca na górze po chwili złożyliśmy zamówienie , kelnerka przyniosła napoje i sztućce, natomiast na pierwsze dania czekaliśmy powyżej 40min, dodam że knajpa nie była pełna gości, wręcz przeciwnie, następne dania po kolejnych 20minutach, natomiast jednego dania po ponad godzinie w ogóle nie dostaliśmy, jak się upomniałam do kelnerki, skrzywiła się i oznajmiła że przecież za chwilę przyniesie, czyli na ostatnie danie gdzie wszyscy zjedli, ostatnia osoba patrzyła na innych jak jedzą i czekała 1h10min na swoje danie, jak się doczekała to kelnerka nawet nas nie przeprosiła, uznała incydent za niebyły. Więc dla mnie żenada. Pomimo tak złego wrażenia nikt więcej do nas nie podszedł, zostaliśmy olani przez obsługę , nie dostaliśmy nawet rachunku, zapłacić podeszliśmy do lady, blondynka oczywiście nie przeprosiła, nie zaproponowała żadnego rabatu, wręcz przeciwnie, była arogancka. Prawdę mówiąc wystrój też się odrobinę zmienił np. inne ryciny na ścianach, nie ma paleniska, plus nieuprzejma obsługa całkiem psują klimat. Reasumując nie polecam, chyba że ktoś lubi być traktowany jak zło konieczne, nie polecam szczególnie osobom, które znały dawną Kolibecką, lepiej uniknąć rozczarowań. Widocznie poprzeczka została postawiona zbyt wysoko, dla ukraińskiej gospodyni. Nie ma tu żadnej pasji jest tylko zarabianie kasy, dno. Przykro, bo kiedyś jedno z moich najludniejszych miejsc na kulinarnej mapie Zakopanego, ale teraz raczej omijać...
Read more#GospodaKolibecka #Zakopane #Szaszłyk #Pielmieni #Pelmeni #Sztos #Wypas Kolejne miejsce z mojego wyjazdu to Gospoda Kolibecka. Jadąc z parkingu stacji dolnej Kasprowy Wierch znajduje się ona przy rondzie po lewej stronie. Godzina po 21 i udało się na szczęście znaleźć, jeszcze wolny stolik w środku. Wystrój restauracji tak mi przypadł do gustu. Miałam poczucie jak bym gościła u cioci w górach :) Minusem jest toaleta na zewnątrz, a aby do niej dotrzeć, trzeba obejść cały budynek. Później pojawia się kolejny minus. Jest płatna dwa złote, o czym kelner nie poinformował… i wracaj się znowu okrążyć karczmę, wejść po bardzo niewygodnych schodach, by te dwa ziko z portfela wziąć. Ale co by nie było z tego złego – oczywiście musiałam pomylić kierunek i natrafiłam na restauracyjny grill, otwartą kuchnię i jej szefa, z którym zamieniłam kilka słów. Bardzo żałowałam, że zamówienie złożyłam wcześniej i już było realizowane, ponieważ /tutaj pro tip, jak ktoś by się wybierał/ warto zapytać się, czy przygotuje coś ekstra spoza karty. Łatwo tu o baraninę i jagnięcinę, więc szef czasem gotuje potrawy ze swojego regionu. Przy stoliku obok stały bywalec dostał taki specjał i aż łezka się w oku kręciła, czemu tego nie dostałam ja ;) Dla siebie wybrałam: 📍 Pierożki Pelmeni 30 sztuk – 29 zł Wypełnione mięsem wołowym z dodatkiem wieprzowiny, świeżych ziół i przypraw. Pyszniutkie. Ciasto delikatne, nadzienie soczyste, delikatne. Masełka do nich nie pożałowano, co jest dla mnie dużym plusem. Trochę brakowało mi jakiegoś zielonego garniru, ale to już tylko kwestia estetyczna. A spróbowałam: 📍 Jadło gazdy – 36 zł Rewelacyjny szaszłyk wieprzowy, przekładany boczkiem, pomidorkiem i cebulką, która w sobie skrywała również boczek i mięsko. Podany z ziemniaczkami opiekanymi i warzywami: papryka piklowana jak i ogórki + świeże, pomidor oraz grillowana cukinia.
Porcje duże i sycące. Cena vs. jakość jak najbardziej akceptowalna. Mogę z czystym sumieniem polecić to miejsce. Zarówno na posiłek regeneracyjny po Kasprowym jak i specjalną wycieczkę na kolację do...
Read more