Chcąc nie chcąc, odwiedzam ten lokal od wielu lat. Nigdy wcześniej nie przeszło mi przez myśl wystawienie opinii tego typu miejscu, jednak ostatnie moje wizyty odwróciły o 180° mój punkt widzenia. Wcześniej ciężko było traktować ten lokal jako miejsce, w którym człowiekowi zależy na czymś więcej niż szybkim zamówieniem jedzenia i ewakuacją. Przyglądając się załodze, zdołałem zapamiętać mniej więcej twarze pracowników i zauważałem kiedy pojawiał się ktoś nowy. Nie jest to jednak restauracja, w której miałoby to znaczenie, ponieważ pracownicy rzadko mają kontakt z konsumentami. Ostatnio pojawiła się tam osoba, która swoim wyglądem całkiem mnie zaintrygowała. Młody chłopak z bujnym wąsem i ciemnymi, rozczochranymi włosami. Często przy oczekiwaniu na zrealizowanie zamówienia, przyglądam się pracownikom. Nie dostrzegam wtedy nic szczególnego. Jednak obserwując jego pracę, byłem w głębokim szoku. Może to efekt rozpoczęcia pracy w nowym miejscu, ale nigdy nie widziałem w tym lokalu pracownika z takim wigorem, z wiecznym uśmiechem na twarzy i ogromnym skupieniem wykonującego swoje obowiązki. Nawet w momencie, w którym niesłusznie został oskarżony o wysypanie czegoś na podłogę, posprzątał bałagan i nie dyskutował z przełożonym. Chłopak jest cierpliwy, ciężko pracuje i wygląda na to, że jest jedynym światłem w ciemnej ekipie, która pracuje w tym lokalu. Frytki, które wyszły spod jego ręki, przypomniały mi o czasach, w których ktoś faktycznie starał się wydać w McDonald's smaczne jedzenie. Odwiedziłem też lokal w momencie, w którym chłopak pracował na grillu. Mięso w WieśMac'u, którego zamówiłem, było perfekcyjnie wysmażone, soczyste i smaczne. Udało mi się dowiedzieć, że chłopak ma na imię Kacper i jeśli to czyta, chciałbym mu serdecznie podziękować. Ludzie tacy jak on, potrafią zmienić miejsca codziennych znojów, w pozytywne doświadczenie, do którego chcesz wracać. Całą ekipę McDonald's na Mickiewicza, pozdrawia stały klient :)