Restauracja Imber jest zdecydowanie miejscem wartym odwiedzenia. W trakcie wizyty miałem okazję spróbować wielu pozycji w menu - każda z nich była wyjątkowa na swój sposób. W ramach przystawki - chałka z pasztetem z kaczki podana z chrzanem z żurawiną - zarówno pasztet jak i chrzan były smaczne, bardzo delikatne w smaku. Drugą przystawką był polecany w karcie przez Magdę Gessler tatar ze śledzia po żydowsku - w mojej ocenie pozycja obowiązkowa w trakcie odwiedzin tego lokalu. Smaki tatara przenoszą nas w głowie trochę w okres Bożego Narodzenia - delikatny śledź, piernik który jest motywem przewodnim tego dania, orzechy, miód, rodzynki, imbir - to naprawdę nietypowe połączenie, ale bajecznie smaczne. W ramach dań głównych spróbowałem zalewajki - to co wyróżniało ją to aromat baraniny (podawana jest z kiełbasą baranią), choć była dość tłusta. Kolejną pozycją był Challaburger - kanapka z grillowaną baraniną, grillowaną/pieczoną papryką, cukinią, cebulą, sałatą i serem. Baranina dobrze przyprawiona, nie wysuszona, choć pomimo intensywności smaków bardziej dominująca w odczuciach była papryka. W tle wyczuwalna delikatna słodkość chałki - osobiście wolałbym chyba gdyby była podana w zwykłej maślanej bułce (jak hamburger), ale wiem, że ta przewijająca się słodkość to element kuchni serwowanej w tej restauracji. Kolejną pozycją był żulik z pastrami - również kanapka - składała się z ciemnego słodkiego pieczywa, mostku wołowego, kiszonej kapusty i sosu rosyjskiego. To danie nie skradło mojego serca - połączenie intensywności kiszonej kapusty z mocno musztardowym sosem niestety mi nie smakowało. Natomiast zaznaczę, że to tylko moje odczucia, bo pozostałe osoby, które mi towarzyszyły pozytywnie oceniły to danie :) Przedostatnim spróbowanym daniem - również polecana pozycja przez Magdę Gessler - tym razem mniej zaskakująca rekomendacja w porównaniu z tatarem. Pulpety dobrze przyprawione, dość intensywne w smaku równoważył delikatny śmietanowo-jogurtowy sos (nie wyczułem natomiast w nim aromatu oscypka, który jest wspomniany w karcie). Z kwestii do których można się doczepić to fasolka, która była trochę twardawa, oraz jajko, które odrobinę było przeciągnięte i żółtko częściowo ścięte. Last but not least - pierś z kaczki podana z kopytkami, buraczkami i sosem winno-porzeczkowym. Perfekcyjnie usmażona kaczka, różowa, soczysta, rozpływająca się w ustach w połączeniu z lekko kwaskowym sosem porzeczkowym były naprawdę genialne. Buraczki i kopytka również smaczne - choć same kopytka w konsystencji bliższe były kluskom śląskim :D W ramach deseru spróbowaliśmy sernika paschalnego - sernik z bryndzy, z dodatkiem bakalii - dość specyficzny w smaku, w związku z tym z jakiego sera został zrobiony sprawiał wrażenie takiego... "mącznego"? Raczej potraktowałem go jako ciekawostkę, bo wisienką na torcie okazał się drugi deser - chałwa. Danie okazało się dla mnie ogromnym zaskoczeniem - bo nigdy nie lubiłem chałwy, ale ta... Zakochałem się :D Przepyszna!!! Bardzo delikatna, z dodatkiem śmietanki, podana na zimno niczym lody, przystrojona... Do tej pory zastanawiam się czym ;-) Wizualnie i strukturę miało to jak nitki, po włożeniu do buzi rozpływało się i smakowało jak wata cukrowa - bardzo ciekawa i smaczna forma ozdoby deseru! Warto dodać - naprawdę bardzo przyjemna obsługa - pani kelnerka, która nas obsługiwała od początku podchodziła z uśmiechem, interesowała się czy wszystko jest w porządku. Ceny są w porządku - adekwatne do otrzymanej porcji i jakości - na tle dzisiejszych standardów restauracyjnych naprawdę niewygórowane. To co warto poprawić to wnętrze - sprawia wrażenie dość ciemnego, a drewniane ciężkie stoły i ławy bardziej budzą skojarzenie z barem, aniżeli dobrą restauracją, jaką bez wątpienia jest Imber :) Uwaga - przed wejściem do pokonania kilka schodków.
Do osób, które wybierają się do Imberu, ale nie do końca wiedzą na co się zdecydować - zamówcie tatar ze śledzia, kaczkę w sosie porzeczkowym, a na deser chałwę, a wyjdziecie z restauracji naprawdę bardzo mocno zadowoleni i...
Read moreJedyna taka restauracja w Łodzi. Wybrałyśmy ją na kolację ze względu na przebyte rewolucje i naszą ciekawość żydowskiego jedzenia. Jedzenie: Start: Żydowski Kawior (32 zł) czyli pasztet z kaczych wątróbek z siekanym jajkiem i szczypiorem, serwowany z ogorkami kiszonymi i chlebem. Fantastyczna pozycja dla fanów podrobów i pasztetów. Talerz wyglądał pięknie, zawartość smakowała nawet lepiej. Pasztet lekki, puszysty, konsystencją przypominający mus. Jedyną słabą stroną był ogórek. Słabiutko ukiszony, nie wykonał swojego zadania przełamania smaku pasztetu. Ale danie ogólnie na piątkę. Tatar ze śledzia po żydowsku (38 zł) Bardzo smaczna kompozycja słonej ryby ze słodkimi rodzynkami i przyprawami korzennymi. Danie podane było z pumperniklem i masłem. Bardzo jędrny sledz, kruche jabłko i wyczuwalne orzechy. Prezentacja talerza zachwycająca. Żupy: Rosół z kaczki z kreplachami (24zł). Cudowny, esencjonalny bulion, o pieknym złotym kolorze. Kreplachy (5szt) z farszem mięsnym, świetnie doprawionym i smacznym. Ciasto idealne. Jedyny minus tej zupy to olbrzymia ilość pietruszki, której smak nieco przytłaczał. Wywar na żebrach baranich (28 zł) Slodkosc papryki i kwasowość pomidorów zostaly zbalansowane idealnie. Dodatek makaronu z cukini dodaje chrupkości i świeżości. Duża ilość pieczonych warzyw oraz zielonej pietruszki wzbogaca smak dania. Świetny dobór talerza do dania. Prezentuje się znakomicie. Main: Pulpety baranie (62 zł) podane z kaszą, fasolką szparagową w dwóch kolorach, jajkiem w koszulce i sosem śmietanowym, w którym dało się wyczuć dodatek wędzonego sera. Fasolka ugotowana idealnie, jajko w koszulce też. Kasza bardzo smaczna, szczególnie z sosem. Najsłabszym ogniwem (choć nadal bardzo smacznym) były niestety pulpety, mocno wysuszone w środku, ale mielona baranina niestety lubi sie przesuszyć ze względu na małą ilość tłuszczu. Czulent wołowy (58 zł) niby proste, jednogarnkowe danie, a jednak potrafiło zaskoczyć. Mięso było uduszone idealnie w sosie własnym. Dodatek ziemniaków, marchewki, fasoli i gotowanego jaja uzupełniły to danie świetnie. Pięknie podane. Spora porcja. Dzbanek 1l bardzo smacznej lemoniady cytrusowej kosztował 29 zł i kraftowe piwo Imber 19 zł. Serwis: Bardzo miła i uczynna obsługa. Nasza rezerwacja była na późniejszą godzinę, mimo to zostałyśmy przyjęte bez problemu. Nasza kelnerka (niska brunetka) była uważna, uśmiechnięta i zaangazowana w swoją pracę. Bardzo dobrze zaznajomiona z menu i sympatyczna. Świetny przykład idealnego kelnera. Atmosfera: restauracja znajduje sie przy ulicy Piotrkowskiej, jednak od podwórza, więc nie czuć zgiełku i szumu głównej drogi miasta. Przyjemne lampki na stolikach, schludne menu Wystrój wnętrza nieco nawiązuje do historii Żydów w Łodzi, jednak w naszym odczuciu elementów podkreślających kulturę żudowską jednak brakuje. Fajni byłoby gdyby napisy na stołach zostały poprawione. Muzykę również można by zmienić na żydowską. Należy również nadmienić iż jedzenie serwowane w restauracji Imber nie jest stricte jedzeniem żydowskim, a inspirowane kuchnią żydowską. Przy czym nie znam zbyt wielu miejsc w Polsce gdzie można spróbować czulentu. A tu był wyśmienity. Z czystym sumieniem możemy polecić tę restaurację. Jest to smakowity dodatek do mapy...
Read moreImber, dawna restauracja Gargoły, mieści się w bramie pierwszej w Łodzi secesyjnej kamienicy bogato zdobionej ornamentami roślinnymi, przy ul. Piotrkowskiej. Na przełomie XIX i XX wieku kamienica należała do Oszera Kohna, łódzkiego przemysłowca i fabrykanta. Oszer Kohn pochodził z rodziny chasydzkiej i nawiązaniem do żydowskich korzeni właściciela kamienicy oraz jest kuchnia serwowana w lokalu.
Wnętrze lokalu jest bardzo przytulne i kolorowe. Karta dań jest bardzo estetyczna i czytelna, a kolory sprawiają, że przyciąga wzrok. Zdecydowanie zachęca do tego, żeby pozostać w lokalu i zapoznać się z menu. Obsługa jest bardzo przyjaźnie nastawiona do gości i pomocna. Na pierwsze z zamówionych dań czekałem około 25 minut. Na czas oczekiwania na zamówione dania nie przewidziano w lokalu żadnego czekadełka.
Zamówione dania, to: tatar z jelenia i burger z szarpaną wołowiną.
Grubo siekane mięso z combra jelenia zostało podane z piklowaną czerwoną cebulą, marynowanymi kurkami, oraz żółtkiem przepiórczym. Lekko słodkawy smak mięsa został przełamany z jednej strony ostrzejszym smakiem piklowanej cebuli i marynowanych kurek, a z drugiej pikantnym smakiem popiołu z jałowca oraz majonezem szczypiorkowym. Całość tworzyła obłędny w smaku tatar z jelenia.
Kolejnym daniem był żulik z pastrami. Żulik, pieczywo charakterystyczne dla Łodzi, znany jest też jako "chlebek turecki". Dzięki dodatkowi kawy zbożowej i melasy pieczywo uzyskiwało charakterystyczny kolor czekolady. Oryginalny żulik pieczono na drożdżach, obowiązkowo z dodatkiem rodzynek. W zamówionym daniu zamiast pieczywa o wrzecionowatym kształcie pojawiła się bułka. Słodko-gorzki smak pieczywa doskonale komponował się z plastrami marynowanego i wędzonego mostka wołowego, kiszonej czerwonej kapusty i wędzonego sera. Ostrości dodawał daniu sos rosyjski, czyli mieszanka majonezu, keczupu, chrzanu, tabasco, sosu worcestershire i słodkiej papryki.
Wizyta w lokalu była bardzo udana. Przytulne wnętrze, przyjazna obsługa oraz nietuzinkowe dania spowodowały, że bardzo chętnie wizytę powtórzymy przy okazji kolejnej wizyty w Łodzi. Polecamy zdecydowanie.
Koszt posiłku dla dwóch osób (przystawki, danie główne,...
Read more