Ostatnio miałam przyjemność odwiedzić tę wyjątkową włoską pizzerię i muszę przyznać, że to była jedna z najlepszych kulinarnych przygód, jakie miałam w ostatnim czasie! Już od momentu wejścia do lokalu poczułam się jak w prawdziwej, uroczej trattorii gdzieś na południu Włoch. Przytulne wnętrze, ciepłe światło świec oraz delikatne, włoskie melodie w tle tworzyły niezwykle przyjazną i relaksującą atmosferę.
Menu zachwyciło mnie od pierwszej chwili – pełne autentycznych włoskich propozycji, które aż prosiły się, by je spróbować. Zdecydowałam się na pizzę z prosciutto i rukolą oraz klasyczną margheritę. Obie były absolutnie przepyszne! Ciasto było perfekcyjnie cienkie i chrupiące, tak jak lubię, a składniki – świeże i aromatyczne. Szynka prosciutto rozpływała się w ustach, a rukola dodała całości lekkiej, orzeźwiającej nuty. Sos pomidorowy był bogaty w smaku, a mozzarella idealnie roztopiona.
Obsługa w tej pizzerii zasługuje na najwyższe pochwały. Kelnerzy byli niezwykle uprzejmi, uśmiechnięci i z dużą wiedzą na temat menu, co sprawiło, że czułam się naprawdę zaopiekowana. Byli gotowi doradzić w wyborze i chętnie dzielili się ciekawostkami na temat pochodzenia składników czy historii dania, co dodało całemu doświadczeniu jeszcze więcej uroku.
Nie mogłam się oprzeć i na deser zamówiłam panna cottę z sosem malinowym. Była to prawdziwa uczta dla podniebienia! Delikatna, kremowa, z idealnym balansem między słodyczą a kwaskowatością malinowego sosu. Deser doskonale dopełnił całą kolację.
Co więcej, pizzeria oferuje również świetny wybór win, które doskonale komponują się z serwowanymi daniami. Na sugestię kelnera wybrałam białe wino z regionu Toskanii, które idealnie podkreśliło smak mojej pizzy.
Podsumowując, wizyta w tej pizzerii była dla mnie czystą przyjemnością i prawdziwą podróżą do słonecznej Italii. Każdy element – od jedzenia, przez obsługę, po atmosferę – był na najwyższym poziomie. Z całego serca polecam to miejsce wszystkim, którzy szukają autentycznych włoskich smaków i niezapomnianych chwil. Na pewno wrócę tu jeszcze nie raz! Ps - drinki na...
Read moreI was a fan for years of that place i even used to work as a pizza man in one of the presto restaurants. But sadly when I came back here after a few years i spotted that nothing changes and i mean not even clean. Apart from the staff which was nice and helpful. I can't give more than two stars and this is two just because of sentiment. This place needs to be renovated at least repainted you serve food there and need to be clean and when you look in corners it's disgusting. Looks like owners care only about money i hope wages of employees are not in the same state as restaurant. I just hope it will be sorted or I don't see any future...
Read moreMiało być "presto", a jest prosto, prostacko, może nawet knajacko. Odwiedzaliśmy to miejsce przy każdej wizycie w Łodzi, a ten raz był ostatnim. Jedyne, co się zgadzało, to zapach palonego drewna w piecu. Pizze tragiczne, mocno przeciągnięte, wysuszone. Musiał się zmienić człowiek obsługujący piec, bo ten nie rozumie filozofii pieczenia przy ogniu, nie wie, jak ma wyglądać produkt finalny. Ciasto było ciemne, niepuszyste, twarde, skatowane. Brak oliwy do stolika, nie mówiąc o takim wynalazku jak oliwa smakowa. W lokalu byliśmy sami, a i tak długo czekaliśmy na pizze. Co najciekawsze zamówiliśmy trzy, dostaliśmy dwie, a trzecia osoba otrzymała, gdy... reszta już dawno skończyła. Mimo że byliśmy godzinę po otwarciu, obsługa była nieprzebrana, kelnerka malowała się na sali i instruowała kolegów, by używali cenzuralnych słów, bo w lokalu są dzieci (moje). Co zabawne, głośno ustalali między sobą listę zakupów, nagle stwierdzając, że szczypior nie jest potrzebny, bo jest zamrożony... Tak, mrożony szczypior. Zdecydowałem się na "pół na pół" pizzę amerykańską z tajską. To była parodia, groteska, dramat jednoaktowy. Ktoś nie ma pojęcia o tych kuchniach, zupełnie nie rozumie balansu smaków kuchni tajskiej. Było to mdłe, ze smakiem kwaśnej kolendry. W wersji amerykańskiej była "szarpana łopatka". Wersja oryginalna powinna być soczysta i rozpływająca się, na tym polega wolne pieczenie. Ta była tak sucha, że płatki bonito lub niboshi są o wiele soczystsze i wilgotniejsze. Nie wiem, co się stało z tym miejscem, ale jestem pewny, że nasza noga więcej tam nie postanie, co czytającym i zastanawiającym się nad takim krokiem, z całego serca, żołądka i zdrowego...
Read more