Byliśmy wczoraj w restauracji. Mieliśmy ochotę zjeść coś dobrego. Niestety zawód na całej linii. Zamówiliśmy sajgonki jako przystawkę, żeberka w sosie i kurczaka w sosie słodko-kwaśnym. Do tego ryż, surówki i herbata. Pierwsz drobny zawód nas spotkał przy zamawieniu sajgonek. W menu są z mięsem i wegetariańskie. Odpowiednio po 3 i 4 szt. za 22 zł. Pani kelnerka stwierdziła że nie może zrealizować w żaden sposób zamówienia w celu degustacji 2 sajgonki wegetariańskie i 2 z mięsem. No trudno. Wzięliśmy z mięsem. Były całkiem w porządku. Problem zaczął się przy daniu głównym. Żeberka w sosie to po prostu był talerz samych kości. W ogóle brak mięsa, tylko kości powleczone błoną. Góra kości zalana sosem. Te "żeberka" z ledwością nadawałyby się na to żeby z nich zrobić jakiś wywar na zupę. Kurczak w sosie słodko kwaśnym... sos to raczej był koncentrat pomidorowy z dodatkiem soku z ananasa. Dosłownie zero warzyw. W całym talerzu sosu pływał dosłownie jeden kawałek marchwi i piątek cebuli. Totalna porażka! Złożyliśmy reklamacje prosząc o "rozliczenie adekwatne do zaserwowanych dań i tego co zostało zjedzone (tak naprawdę to tylko sajgonki 4 szt.) Po debacie z kucharzem na zapleczu, Pani kelnerka stwierdziła że przyjmuje reklamację żeberek i ich nie policzy, ale kurczsk w sosie słodko kwaśnym jest właśnie w menu opisany jako "sos" a nie sosie z warzywami. Więc wydane zostało zgodnie z opisem. Pani kelnerka policzyła całą resztę: ryż, surówki, herbatę chociaż nie praktycznie w całości zostało przez nas wszystko zwrócone. No ale chyba rozumowanie obsługi jest takie, że mogliśmy przecież zjeść sam ryż i surówki. Bo każdy element dania był zakupiony osobno. Zapłaciliśmy 110 zł. (sic!) A gdybym zamówił dania z dostawą do domu płacąc z góry i dostał górę kości? Zamiast posmakować i zaspokoić głód, pozostał ogromny niesmak. Skorzystaliśmy z usług innej restauracji na Rynku w Gliwicach. Odradzam tę restaurację z całą stanowczością. Porażka totalna na...
Read moreTego dnia zawiodła mnie moja intuicja i rozwaga. Prowadzona nieprzyjemnym uczuciem ssania w żołądku, zasiadłem w restauracji orientalnej bez uprzedniego przeczytania recenzji.
Zamówiłam mohito oraz kurczaka z zielonym curry. Jeśli danie faktycznie nie należało do najgorszych (choć przypuszczam, ze to duża ilość curry uratowała smak całej potrawy), to już z pewnością nie można było powiedzieć tego samego o mohito. Dostałam szklankę wypełniona w całości woda, którą pokrywała warstwa lodu o grubości kciuka oraz limonka z mięta. Na moje pytanie do kelnera czy wie jak należy wykonać mohito usłyszałam nieme zająknięcie oraz przeprosiny w których tłumaczył, ze to nie on przygotowywał napój. Poinstruowałam naszego kelnera, jak należy prawidłowo wykonać drinka lecz bezskutecznie. Nowy drink przyszedł 5 min później z zapewnieniem, ze gdy został przygotowany do ponad 3/4 wysokości szklanki widniał lód. Najwyraźniej próbował mi w ten sposób uświadomić, ze od baru do stolika oddalonych od siebie o 15 m, lód ma prawo się stopić na tyle, iz jest praktycznie niewidoczny.
Raczej już nie warto mi rozpisywać się na temat atmosfery oraz zalkoholizowanej klienteli, którą przyjmują. Na pewno więcej tego miejsca...
Read moreOdwiedziliśmy w sobotę to miejsce, pamiętając je z naszej ostatniej wizyty dwa lata temu jako bardzo smaczne. Na wejściu zapach tłuszczu, no ale lokal jest w „podziemiach”, więc jeszcze jestem w stanie to zrozumieć. Ale jedzenie to tragedia, choć pierożki z krewetkami i sajgonki tego nie zapowiadały. Gdy jednak dostaliśmy kaczkę, pojawiło się pierwsze zdziwienie - za ponad 50 zł osiem plasterków kaczki, bez ryżu, bez surówki, bez czegokolwiek, położonych na cebuli pokrojonej w piórka. Ryż, surówka? Oczywiście, można sobie dokupić. Ale nie oszukujmy się - za taką cenę to jednak oczekuje się czegoś więcej. Tymczasem kaczka była bez smaku i mdła, ryż z mikrofali, a surówka to po prostu posiekana kapusta z marchewką, bez krztyny jakichkolwiek przypraw. Tragedia… Swojego kurczaka nie byłam w stanie dojeść - niesmaczny i słony, jakby komuś wpadło pudełko z przyprawą typu „warzywko”. Zjadłam tylko ryż z „surówką”. I za taką „ucztę”, której nikomu nie życzę, zapłaciliśmy prawie 150 zł. Tragedia. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że za mniej niż połowę tej kwoty zjedliśmy ostatnio mega pysznie „u Chińczyka” w Tarnowskich Górach. Więcej już nie wrócę i...
Read more