Od momentu poznania lokalu w internecie do punktu, gdy mogłem zamawiać nie minęło kilka dni. Byłem pełen nadziei na rewelacyjne smaki serowe - bo powszechnie wiadomo - ser to ja lubię. Kilka uwag negatywnych, które niestety rysą były na nieskazitelnych wrażeniach i doznaniach kulinarnych, a można ich było łatwo uniknąć, zarówno po mojej stronie, jak i stronie lokalu.
Rezerwacja. Wybraliśmy się w porze obiadowej 2 maja, miejsc w lokalu brak, pierwsza wolna rezerwacja na 21:00 Nie oczekiwałem że można wcześniej rezerwować na ten dzień, więc to biorę na klatę. Ale miejsca w ogródku były.
Ogródek. Niestety nie dojechały parasole, więc 90% czasu spędzonego tam siedzieliśmy w otwartym słońcu. Dało się jednak wytrzymać, co prawda dwa dzbanki lemoniady zeszły, ale wytrzymaliśmy. Widok i smaki zrekompensowały niedogodności. Co można poprawić było? Klientom nasłonecznionym zapewnić choćby wodę z cytryną. Gdy okazało się, że na majówkę nie będzie parasoli, wypożyczyć albo zakupić w markecie budowlanym.
Braki. Było za mało kart menu, było za mało misek z wodą dla piesków (chyba jedna miska) Oczywiście żadne to stopery, ale lokal dba o renomę, smak, obsługę a zarysowuje swój obraz takimi drobiazgami. Najgorzej, że zabrakło Raclette na bagietce, to niepowetowana strata i jak na 3 tygodnie od otwarcia i majówkowy dzień duże niedopatrzenie.
Opowieści o jedzeniu. Bardzo przyjemnie posłuchać o smakach, serach i potrawach, które spożywać można tam. Ale nie w chwili, gdy zapachy i widoki jedzenia mam przed nosem, a ślina prawie kapie na talerz. Te opowieści mile widziane przy zamawianiu, by lepiej dobrać to, co chcę zamówić, a nie, gdy chcę już wbić widelec i zęby w potrawy :P
To tyle uwag niepochlebnych, wszystko inne na sam plus. Obsługa zaangażowana na każdym etapie od powitania do opłacenia rachunku. Menu - tak jak oczekiwane, związane z serem. Więc wybory nie były łatwe. Ceny nie są niskie, ale za dobrą jakość można zapłacić dobrą cenę. Jak ktoś się ceni, ale nie odwala maniany, to nie żal wydanych złotówek.
Zupa serowa, kilka gatunków sera, oliwa, marynowana gruszka, o ile konsystencja przypomina sos z taniej zapiekanki serowej, o tyle smak to poezja.
Spaghetti Carbonara - w lokalu serwowane z sera Grana Padano, dla gości z ogródka, widoki te stracone. W smaku przyzwoite, choć nie byłem przyzwyczajony do żółtka. Następnym razem może zamówię bez tego dodatku.
Cordon Blue, salsa z ogórka marynowanego i jalapeno, ziemniak hasselback, purée z groszku - Wszystko tworzy kompozycję na długo pozostającą w pamięci i smaku. Bardzo smaczne. Wszystko razem i osobno.
Polędwica z łososia, szparagi grillowane, kruszonka z orzecha laskowego, ser Ruscello Black Lemon. Ten ser jest znakomity sam w sobie, czarny o posmaku limonki, w takiej formie jeszcze nie jedzony. Bardzo smaczna pozycja.
Do tego były napoje, które ze względu na nasłonecznienie schodziły szybko. Czas podania, na pewno przyzwoity, choć słońce wydłużało oczekiwanie. Lemoniada - cytrynowo pomarańczowa - bardzo intensywny smak, słodka, zimna. Lubię to.
Ogólnie, poza drobnymi kłopotami, bardzo polecam wizytę w tym lokalu, z...
Read moreOd razu zaznaczę, że atmosferze lokalu, kucharzom i dwóm kelnerom (mężczyznom) daję 10/10!
Niestety, jestem zmuszona wystawić 1 gwiazdkę, aby zwrócić uwagę kierownictwa na ten komentarz oraz na kelnerkę, która wczoraj nas obsługiwała.
Wczoraj przyszliśmy świętować urodziny mojej przyjaciółki. Było nas 6 osób. Przyjaciółka zamówiła na początek wino i deskę serów, a później każdy wybrał swoje danie. Kelnerka poinformowała, że wybranego wina nie ma, i zaczęła bardzo natarczywie polecać inne, jednocześnie sugerując, żebyśmy wzięli od razu 2 butelki, bo jest nas 6 osób. Muszę zaznaczyć, że większość z nas prawie w ogóle nie pije alkoholu i zamówiliśmy wino tylko dla klimatu. Powiedzieliśmy, że jeden z nas weźmie piwo, a jedna butelka wina wystarczy dla pozostałych pięciu osób. Kelnerka jednak znowu zaczęła przekonywać, że jedna butelka to za mało. Dla mnie to już był „czerwony sygnał”, ale powiedzieliśmy stanowczo, że chcemy tylko jedną butelkę na początek.
Przeglądając menu, zauważyliśmy, że kelnerka poleciła jedno z najdroższych win za 500 zł. To nie była szczera rekomendacja – wyglądało to, jakby próbowała nam coś „wcisnąć”. Zawołaliśmy ją i powiedzieliśmy, że chcemy inne wino, wskazując konkretną pozycję w menu. Zamiast przyjąć zamówienie, zaczęła znowu przekonywać, żebyśmy wzięli droższe wino, prawie o 100 zł droższe. Ponownie powiedzieliśmy „nie, prosimy to”, ale znowu próbowała nas przekonać do droższego. W końcu moja przyjaciółka jako solenizantka, chcąc uniknąć dalszych nieprzyjemności, zgodziła się na droższe wino. Kelnerka po raz trzeci wspomniała, że przyniesie od razu dwie butelki, na co odpowiedzieliśmy, że jedna butelka nam wystarczy.
Byłam w szoku. Na początku była miła, a potem zaczęliśmy czuć się jak w jakimś call center, a nie w eleganckiej restauracji. Wyglądało to tak, jakby chodziło tylko o sprzedaż najdroższego produktu, a nie o przyjęcie naszego zamówienia. To było dziwne, ale żeby nie psuć wieczoru, zgodziliśmy się na jedną butelkę, chociaż postanowiliśmy, że na pewno nie zostawimy napiwku.
Potem obsługiwali nas bardzo mili kelnerzy (mężczyźni), którzy byli uprzejmi i nienachalni. Jednak przy rachunku kelnerka poinformowała, że napiwek w wysokości 10% został już doliczony do rachunku. Rachunek nie był mały, a my byliśmy rozczarowani, bo wcale nie chcieliśmy zostawiać napiwku tej dziewczynie. Jej sposób obsługi – ciągłe naleganie i narzucanie droższych pozycji – przypominał bazar, a nie elegancką restaurację.
Od razu zrozumieliśmy, dlaczego tak nachalnie polecała najdroższe wina i nie chciała przyjąć naszego wyboru – chodziło tylko o sprzedaż, a nie o zadowolenie klienta.
Proszę, abyście tak nigdy nie robili. Wszyscy inni pracownicy lokalu zasłużyli na najwyższą ocenę, a ta kelnerka zostawiła po sobie nieprzyjemny niesmak. Nigdy wcześniej nie miałam sytuacji, w której ktoś pięć razy odmawia przyjęcia mojego wyboru i ciągle próbuje sprzedać...
Read moreYou always get ripped off once on holiday and this was the perfect example. We had two drinks, an Aparol Spritz and an “Old Fashioned” 97 pln, or €23 😳 The waiter asked me what whisky I wanted in my old fashioned and said he could recommend a good single malt. I told him “the cheapest” or Christ knows how much we’d have been charged! There was a 9 pln or €2.15 service charge for literally bringing two over priced drinks to the table. I can make no sense of the bill. It looks like I’ve been charged twice for Jamesons? This is a place to avoid if you’re a tourist. They know… they will rip you off.
They have since replied saying that this is the normal price. I have never in all the countries I’ve travelled to paid this much for a whisky. Where I live in Ireland it’s expensive but nowhere near this and no way a bar anywhere in Ireland will charge you over €2 for bringing your drink to the table. That’s literally what you...
Read more