HTML SitemapExplore
logo
Find Things to DoFind The Best Restaurants

Queen Mama — Restaurant in Lublin

Name
Queen Mama
Description
Warm restaurant offering up pizzas, pastas & Mediterranean classics, plus a cocktail bar & music.
Nearby attractions
Plac Po Farze
Grodzka 18, 20-400 Lublin, Poland
Regionalne Muzeum Cebularza
Rybna 9, 20-114 Lublin, Poland
Lubelska Trasa Podziemna
Rynek 1, 20-112 Lublin, Poland
Lublin Castle
Zamkowa 9, 20-117 Lublin, Poland
St. John the Baptist Cathedral, Lublin
Królewska 10, 20-109 Lublin, Poland
"Grodzka Gate - NN Theatre"
Grodzka 21, 20-112 Lublin
Cellar under the fortune
Rynek 8, 20-111 Lublin, Poland
Fish Gate in Lublin
Rybna 1, 20-400 Lublin, Poland
MUSÉE JOSEF CZECHOWICZ (LUBLIN)
Złota 3, 20-112 Lublin, Poland
Zamek w Lublinie
Zamkowa 9, 20-400 Lublin, Poland
Nearby restaurants
Restauracja Magia
Grodzka 2, 20-114 Lublin, Poland
Browar Grodzki
Grodzka 15, 20-112 Lublin, Poland
ROZMARYN Restauracja & Pub
Grodzka 8, 20-112 Lublin, Poland
Trybunalska Lublin City Pub
Rynek 4, 20-111 Lublin, Poland
U Fotografa - Craft Beer Pub
Złota 2, 20-112 Lublin, Poland
Trakt Królewski
Grodzka 7, 20-112 Lublin, Poland
Stół i Wół
Bramowa 2, 20-111 Lublin, Poland
Restauracja włoska, Pizzeria ATRIUM
Rynek 2, 20-111 Lublin, Poland
Kawiarnia Akwarela
Rynek 6, 20-111 Lublin, Poland
Queso Mexican Bar
Grodzka 1, 20-112 Lublin, Poland
Nearby hotels
Hotel Grodzka 20
Grodzka 20, 20-112 Lublin
Hotel Alter
Grodzka 30, 20-112 Lublin, Poland
Dom na Podwalu
Podwale 15, 20-117 Lublin, Poland
Trybunalska
Rynek 4, 20-400 Lublin, Poland
Apartments Number 6
Złota 6, 20-112 Lublin, Poland
Hotel Avatary Miasta
Rynek 3, 20-111 Lublin, Poland
Apartamenty Magia
Rybna 1, 20-114 Lublin, Poland
Lublin Old Town Rooms
Kowalska 10/3, 20-115 Lublin, Poland
Boutique Residence - Rynek 16
Rynek 16, 20-111 Lublin, Poland
Apartamenty Centrum RS SUITES Kowalska 12
Kowalska 12, 20-015 Lublin, Poland
Related posts
Keywords
Queen Mama tourism.Queen Mama hotels.Queen Mama bed and breakfast. flights to Queen Mama.Queen Mama attractions.Queen Mama restaurants.Queen Mama travel.Queen Mama travel guide.Queen Mama travel blog.Queen Mama pictures.Queen Mama photos.Queen Mama travel tips.Queen Mama maps.Queen Mama things to do.
Queen Mama things to do, attractions, restaurants, events info and trip planning
Queen Mama
PolandLublin VoivodeshipLublinQueen Mama

Basic Info

Queen Mama

Grodzka 16, 20-112 Lublin, Poland
4.5(1.9K)
Order
delivery
Save
spot

Ratings & Description

Info

Warm restaurant offering up pizzas, pastas & Mediterranean classics, plus a cocktail bar & music.

attractions: Plac Po Farze, Regionalne Muzeum Cebularza, Lubelska Trasa Podziemna, Lublin Castle, St. John the Baptist Cathedral, Lublin, "Grodzka Gate - NN Theatre", Cellar under the fortune, Fish Gate in Lublin, MUSÉE JOSEF CZECHOWICZ (LUBLIN), Zamek w Lublinie, restaurants: Restauracja Magia, Browar Grodzki, ROZMARYN Restauracja & Pub, Trybunalska Lublin City Pub, U Fotografa - Craft Beer Pub, Trakt Królewski, Stół i Wół, Restauracja włoska, Pizzeria ATRIUM, Kawiarnia Akwarela, Queso Mexican Bar
logoLearn more insights from Wanderboat AI.
Website
queenmama.pl

Plan your stay

hotel
Pet-friendly Hotels in Lublin
Find a cozy hotel nearby and make it a full experience.
hotel
Affordable Hotels in Lublin
Find a cozy hotel nearby and make it a full experience.
hotel
The Coolest Hotels You Haven't Heard Of (Yet)
Find a cozy hotel nearby and make it a full experience.
hotel
Trending Stays Worth the Hype in Lublin
Find a cozy hotel nearby and make it a full experience.

Reviews

Nearby attractions of Queen Mama

Plac Po Farze

Regionalne Muzeum Cebularza

Lubelska Trasa Podziemna

Lublin Castle

St. John the Baptist Cathedral, Lublin

"Grodzka Gate - NN Theatre"

Cellar under the fortune

Fish Gate in Lublin

MUSÉE JOSEF CZECHOWICZ (LUBLIN)

Zamek w Lublinie

Plac Po Farze

Plac Po Farze

4.7

(1.4K)

Open until 12:00 AM
Click for details
Regionalne Muzeum Cebularza

Regionalne Muzeum Cebularza

4.5

(498)

Closed
Click for details
Lubelska Trasa Podziemna

Lubelska Trasa Podziemna

4.3

(640)

Open 24 hours
Click for details
Lublin Castle

Lublin Castle

4.6

(7.7K)

Open 24 hours
Click for details

Things to do nearby

Candlelight: Cztery pory roku Vivaldiego
Candlelight: Cztery pory roku Vivaldiego
Fri, Dec 12 • 6:00 PM
Pałac Czartoryskich, 20 080, Lublin, 20-400
View details
Eskadra Bielika - Lublin 09.12.2025
Eskadra Bielika - Lublin 09.12.2025
Tue, Dec 9 • 3:00 PM
Spokojna 2, 20-074 Lublin, Poland
View details
Kocham Cię! – specjalna karta podarunkowa
Kocham Cię! – specjalna karta podarunkowa
Tue, May 6 • 6:00 PM
Lublin Secret Location, 00000
View details

Nearby restaurants of Queen Mama

Restauracja Magia

Browar Grodzki

ROZMARYN Restauracja & Pub

Trybunalska Lublin City Pub

U Fotografa - Craft Beer Pub

Trakt Królewski

Stół i Wół

Restauracja włoska, Pizzeria ATRIUM

Kawiarnia Akwarela

Queso Mexican Bar

Restauracja Magia

Restauracja Magia

4.5

(1.2K)

$$

Click for details
Browar Grodzki

Browar Grodzki

4.3

(871)

$$

Click for details
ROZMARYN Restauracja & Pub

ROZMARYN Restauracja & Pub

4.3

(605)

$

Click for details
Trybunalska Lublin City Pub

Trybunalska Lublin City Pub

4.2

(1.6K)

Click for details
Get the Appoverlay
Get the AppOne tap to find yournext favorite spots!
Wanderboat LogoWanderboat

Your everyday Al companion for getaway ideas

CompanyAbout Us
InformationAI Trip PlannerSitemap
SocialXInstagramTiktokLinkedin
LegalTerms of ServicePrivacy Policy

Get the app

© 2025 Wanderboat. All rights reserved.
logo

Reviews of Queen Mama

4.5
(1,915)
avatar
2.0
39w

Stolik zarezerwowaliśmy wcześniej. Tradycyjnie już w przypadku rezerwacji nie mieliśmy co liczyć na miejsce na uboczu albo na górze. Zawsze przy samym wejściu, stolik albo dwa od tabliczki informującej o konieczności poczekania na obsługę daje lekkie odczucie siedzenia w przejściu na dworcu. A że jakoś najczęściej zdarzało nam się bywać u was na jesień / w zimie, to dodatkowo temperatura sprawia, że mega nieprzyjemnie się tam siedzi - albo klimatyzator w trybie „swing” wali ci co 10 sekund gorącym powietrzem po karku, albo zmieniasz miejsce i siedzisz i po prostu po jakimś czasie marzniesz. Raz tylko siedziałam na górze - jak poprosiłam o zmianę stolika i tam było naprawdę przyjemnie, daawno temu. Czekadełko z fasoli smaczne, ale strasznie nudne, jak dostajesz je już od dawna, zawsze takie samo. Carbonara dla dwóch osób - stały punkt naszego zamówienia - tym razem makaron niedogotowany. I nie, nie był al dente, był w środku surowawy, o bardzo nieprzyjemnej teksturze. Ale to, że od ponad roku zawsze dostawaliśmy do carbonary wyszczerbione talerze, te żółte słoneczniki, to jakiś wstyd! Jak to wygląda. Pani kelnerka stara się, miesza pięknie makaron w kole dojrzewającego sera, żeby następnie przełożyć go do misek z obgryzionymi na brzegach płatkami kwiatów. Sam sos tym razem jakby rzadszy, bardziej zupiasty niż zwykle. Kolejna pozycja - pizza o nazwie „hot shot green jalapeño”. Na pizzy w rzeczywistości brak jakiejkolwiek zielonej papryczki, a dopiero po zajrzeniu do menu ponownie, zobaczyliśmy w składzie papryczkę „chilli aji amarillo”. Czerwona, ostra jak diabli. Można zapomnieć o wyczuciu smaku ciasta czy nawet salami. Wszystko zdominowane przez ogień. Zero przyjemności z jedzenia. I ja wiem, że zielone jalapeño z natury jest ostrzejsze niż czerwone, ale jakoś zawsze byliśmy przyzwyczajeni do jego smaku, bo oprócz ostrości da się wyczuć bogatszy smak, świeży i lekko owocowy. Tutaj był sam ogień z tej innej papryczki. I tak jak te dwie pozycje dostaliśmy w mig, tak na kolejną pizzę trzeba było już poczekać dużo dłużej, co samo w sobie nie było problemem, ale różnica w czasie była naprawdę spora i dało się to we znaki. W czasie naszego oczekiwania w chłodzie co kilka chwil kobieta w fartuchu wyglądała zza ściany i się nam przyglądała, co najmniej trzy razy. Dziwne odczucie. Tym razem: „pink pussy”. W boczki pizzy już nie jest wbijana chorągiewka (o ile dobrze pamiętam nazwę?) avpn. Kiedyś boczki były naprawdę puszyste, wyrośnięte, z dużymi dziurami w środku. Dzisiaj po pizzy typu ponton pozostało tylko wspomnienie. Ciężko gryźć, twardsze, bardziej gumiaste. Człowiek żuje i przeżuwa. Poprzednia była bardziej puszysta, sprawiała wrażenie lekkostrawnej. Ta siadała na żołądku. Przypomnę tylko, że w tym żołądku był już niedogotowany makaron i piekielna papryczka. Ser dosyć mdły, taka baza bez żadnego charakteru. I perełka - szynka. Lekko obślizgła, świecąca, wygladała jak taka krojona z najtańszego bloku. To już prosciutto cotto z Biedry wygląda apetyczniej. Lemoniada marakujowa pyszna, nie przesłodzona, chociaż wydaje mi się, że w tej cenie powinien być bardziej wyczuwalny smak świeżego owocu, ja tam bardziej miałam wrażenie, że jest to woda i gotowy syrop, z dodanymi pestkami dla niepoznaki. W toalecie brak papieru toaletowego, woda w kranie lodowata. Na górze wolne stoliki. Już w taksówce do domu mieliśmy nietęgie miny, gdy nagle dopadł nas silny ból brzucha. W domu masakra. Nie wiedziałam, czy mam najpierw korzystać z toalety z powodu niestrawności, czy zwymiotować. Ból żołądka, skurcze...

   Read more
avatar
4.0
2y

Queen Mama is a local speakeasy-type restaurant that's not too obvious when you're walking down the main road in Old Town. Once you walk in the front door you are surrounded in faux foliage from the wall to the ceiling, an unusual decorative design but a nice aesthetic considering the space. It has a selfie station with a chair where you can be "queen mama" for the day. Once inside, the main dining areas are warm and cozy with tables for two or for group. As far as Italian food goes, the food at Queen Mama was excellent and tasty and comes in good proportions. We ordered the Neapolitan- style pizza called Green-go which was made out of mozzarella, basil pesto, burrata, cherry tomatoes, and spinach. For pasta, try their Frutti de Mare and for burgers, try their Burger Muratore. Don't forget to order a plate of fries, too (with Romano Pecorino cheese and truffle mayonnaise). All in all, Queen Mama is a great place to stop and eat while in Old Town Lublin. Great value and friendly and...

   Read more
avatar
4.0
4y

Lokal o bardzo dużej powierzchni, z ogródkiem, pełen zakamarków i boksów. Znaczna część znajduje się na otwartej przestrzeni pod zadaszeniem (chyba) z pleksi, dzieki czemu jest naturalnie doświetlona, choć miejscami jest po prostu duszno. Wystrój, począwszy od wejścia, kojarzy się z hurtownią sztucznych kwiatów, które bogato ozdabiają każdy zaułek. Rezerwacja miejsc online nie udała się - system nie przyjmował liczby osób, najbliższy wolny termin wskazywał za ok.miesiąc. W lokalu okazało się, że jest dużo wolnych miejsc. Jak wynika z informacji maitre de restaurant - 50%stolików przeznaczonych jest do rezerwacji online, druga połowa - dla gości "de la porte". Innymi słowy: jeśli nie udało się zarezerwować stolika przez stronkę, należy sprawdzić osobiście czy są wolne miejsca. Brak takiej informacji na stronie, a wnikliwie zapoznałam się z bogatą instrukcją rezerwacji. Przechodzimy do obsługi, którą stanowią młodziutkie, sympatyczne dziewczyny. Trzeba przyznać, że konsumenci są dopieszczani, a panie kelnerki bacznie czuwają, by klienci byli zadowoleni. Sedno wizyty - dania. Trzy osoby zamówiły różne potrawy i napoje. Najbardziej polecane są pasty, spożywane przez koleżankę po raz kolejny (tym razem z łososiem). Moj kotlet de volaille okazał się być dwupostaciowy z dużą ilością nieco przypalonych frytek ( porcja ogromna). Najmniej polecana jest kaczka pieczona przez 12 godzin (na szczęście nie od chwili zamówienia), która powędrowała do znawczyni kulinarnej tej potrawy. Nie zostawiła suchej lotki na biednej ptaszynie... Potrawy są dosmakowane przez kucharza, na stole nie pojawią sie więc żadne przyprawy. Gusta smakowe mamy widać wspólne z mistrzem kuchni, bo gdyby nie duża porcja de volaille- wszystko zjedzone zostałoby do ostatniego kęsa. Delikatna uwaga: salata chrzęściła nieco w zębach, chyba trafiła mi się odmiana taka bardziej pustynna niż rzymska;-) Spożyte napoje i trunki- piwo white mama, aperol spritz i cos kolorowego z czerwoną porzeczką- bezdyskusyjnie godne polecenia. Czas oczekiwania na realizację zamówienia to 40 minut (z góry byłysmy uprzedzone o takiej opcji). Z pewnością ponowimy swoją wizytę...

   Read more
Page 1 of 7
Previous
Next

Posts

Na FuNa Fu
Stolik zarezerwowaliśmy wcześniej. Tradycyjnie już w przypadku rezerwacji nie mieliśmy co liczyć na miejsce na uboczu albo na górze. Zawsze przy samym wejściu, stolik albo dwa od tabliczki informującej o konieczności poczekania na obsługę daje lekkie odczucie siedzenia w przejściu na dworcu. A że jakoś najczęściej zdarzało nam się bywać u was na jesień / w zimie, to dodatkowo temperatura sprawia, że mega nieprzyjemnie się tam siedzi - albo klimatyzator w trybie „swing” wali ci co 10 sekund gorącym powietrzem po karku, albo zmieniasz miejsce i siedzisz i po prostu po jakimś czasie marzniesz. Raz tylko siedziałam na górze - jak poprosiłam o zmianę stolika i tam było naprawdę przyjemnie, daawno temu. Czekadełko z fasoli smaczne, ale strasznie nudne, jak dostajesz je już od dawna, zawsze takie samo. Carbonara dla dwóch osób - stały punkt naszego zamówienia - tym razem makaron niedogotowany. I nie, nie był al dente, był w środku surowawy, o bardzo nieprzyjemnej teksturze. Ale to, że od ponad roku zawsze dostawaliśmy do carbonary wyszczerbione talerze, te żółte słoneczniki, to jakiś wstyd! Jak to wygląda. Pani kelnerka stara się, miesza pięknie makaron w kole dojrzewającego sera, żeby następnie przełożyć go do misek z obgryzionymi na brzegach płatkami kwiatów. Sam sos tym razem jakby rzadszy, bardziej zupiasty niż zwykle. Kolejna pozycja - pizza o nazwie „hot shot green jalapeño”. Na pizzy w rzeczywistości brak jakiejkolwiek zielonej papryczki, a dopiero po zajrzeniu do menu ponownie, zobaczyliśmy w składzie papryczkę „chilli aji amarillo”. Czerwona, ostra jak diabli. Można zapomnieć o wyczuciu smaku ciasta czy nawet salami. Wszystko zdominowane przez ogień. Zero przyjemności z jedzenia. I ja wiem, że zielone jalapeño z natury jest ostrzejsze niż czerwone, ale jakoś zawsze byliśmy przyzwyczajeni do jego smaku, bo oprócz ostrości da się wyczuć bogatszy smak, świeży i lekko owocowy. Tutaj był sam ogień z tej innej papryczki. I tak jak te dwie pozycje dostaliśmy w mig, tak na kolejną pizzę trzeba było już poczekać dużo dłużej, co samo w sobie nie było problemem, ale różnica w czasie była naprawdę spora i dało się to we znaki. W czasie naszego oczekiwania w chłodzie co kilka chwil kobieta w fartuchu wyglądała zza ściany i się nam przyglądała, co najmniej trzy razy. Dziwne odczucie. Tym razem: „pink pussy”. W boczki pizzy już nie jest wbijana chorągiewka (o ile dobrze pamiętam nazwę?) avpn. Kiedyś boczki były naprawdę puszyste, wyrośnięte, z dużymi dziurami w środku. Dzisiaj po pizzy typu ponton pozostało tylko wspomnienie. Ciężko gryźć, twardsze, bardziej gumiaste. Człowiek żuje i przeżuwa. Poprzednia była bardziej puszysta, sprawiała wrażenie lekkostrawnej. Ta siadała na żołądku. Przypomnę tylko, że w tym żołądku był już niedogotowany makaron i piekielna papryczka. Ser dosyć mdły, taka baza bez żadnego charakteru. I perełka - szynka. Lekko obślizgła, świecąca, wygladała jak taka krojona z najtańszego bloku. To już prosciutto cotto z Biedry wygląda apetyczniej. Lemoniada marakujowa pyszna, nie przesłodzona, chociaż wydaje mi się, że w tej cenie powinien być bardziej wyczuwalny smak świeżego owocu, ja tam bardziej miałam wrażenie, że jest to woda i gotowy syrop, z dodanymi pestkami dla niepoznaki. W toalecie brak papieru toaletowego, woda w kranie lodowata. Na górze wolne stoliki. Już w taksówce do domu mieliśmy nietęgie miny, gdy nagle dopadł nas silny ból brzucha. W domu masakra. Nie wiedziałam, czy mam najpierw korzystać z toalety z powodu niestrawności, czy zwymiotować. Ból żołądka, skurcze brzucha. Dramat.
Anna WAnna W
Lokal o bardzo dużej powierzchni, z ogródkiem, pełen zakamarków i boksów. Znaczna część znajduje się na otwartej przestrzeni pod zadaszeniem (chyba) z pleksi, dzieki czemu jest naturalnie doświetlona, choć miejscami jest po prostu duszno. Wystrój, począwszy od wejścia, kojarzy się z hurtownią sztucznych kwiatów, które bogato ozdabiają każdy zaułek. Rezerwacja miejsc online nie udała się - system nie przyjmował liczby osób, najbliższy wolny termin wskazywał za ok.miesiąc. W lokalu okazało się, że jest dużo wolnych miejsc. Jak wynika z informacji maitre de restaurant - 50%stolików przeznaczonych jest do rezerwacji online, druga połowa - dla gości "de la porte". Innymi słowy: jeśli nie udało się zarezerwować stolika przez stronkę, należy sprawdzić osobiście czy są wolne miejsca. Brak takiej informacji na stronie, a wnikliwie zapoznałam się z bogatą instrukcją rezerwacji. Przechodzimy do obsługi, którą stanowią młodziutkie, sympatyczne dziewczyny. Trzeba przyznać, że konsumenci są dopieszczani, a panie kelnerki bacznie czuwają, by klienci byli zadowoleni. Sedno wizyty - dania. Trzy osoby zamówiły różne potrawy i napoje. Najbardziej polecane są pasty, spożywane przez koleżankę po raz kolejny (tym razem z łososiem). Moj kotlet de volaille okazał się być dwupostaciowy z dużą ilością nieco przypalonych frytek ( porcja ogromna). Najmniej polecana jest kaczka pieczona przez 12 godzin (na szczęście nie od chwili zamówienia), która powędrowała do znawczyni kulinarnej tej potrawy. Nie zostawiła suchej lotki na biednej ptaszynie... Potrawy są dosmakowane przez kucharza, na stole nie pojawią sie więc żadne przyprawy. Gusta smakowe mamy widać wspólne z mistrzem kuchni, bo gdyby nie duża porcja de volaille- wszystko zjedzone zostałoby do ostatniego kęsa. Delikatna uwaga: salata chrzęściła nieco w zębach, chyba trafiła mi się odmiana taka bardziej pustynna niż rzymska;-) Spożyte napoje i trunki- piwo white mama, aperol spritz i cos kolorowego z czerwoną porzeczką- bezdyskusyjnie godne polecenia. Czas oczekiwania na realizację zamówienia to 40 minut (z góry byłysmy uprzedzone o takiej opcji). Z pewnością ponowimy swoją wizytę w tym lokalu.
Anna WróbelAnna Wróbel
Naprawdę świetne miejsce!! Dostępne było menu do zwskanowania przez kod QR, ale tez w fizycznej wersji. Pod względem jedzenia pysznie; zamówiliśmy makarony los pollos hermanos i from sea with love oraz sałatkę tijuana queen. Do tego lemoniadę różaną. Jak zapewne widać na załączonych zdjęciach, wszystkie dania prezentowały się ładnie i miały spore porcje. Każdemu smakowało, wszystko było idealnie przyprawione i fajnie się ze sobą komponowało. Lemoniada tez super - pierwszy raz widziałam fioletową lemoniadę, co mnie zdziwiło, ale po spróbowaniu stwierdzić mogę, ze jest naprawdę dobra:) O wystroju lokalu można by pisać dużo, gdyż jest niezwykle różnorodny; dostępne są stoliki przed restauracją, w środku, patio (przepiękne, jak widać na zdjęciach) i drugie piętro. Wszystkie z wymienionych miejsc cieszą oko, wiec ze spokojem każdy znajdzie coś dla siebie i się nie zawiedzie. (dostrzegalne było także sporo włoskich elementów/akcentów, jak np. rzeźby, plakaty itp., co urozmaicało klimat restauracji). Obsługa również bardzo uprzejma, pani chętnie pokazała stolik i doradziła z wyborem dań, na które mieliśmy czekać do 30 minut - po zapytaniu o czas przygotowywania, lecz dostaliśmy je po może 10. Restauracja nie była wtedy wcale pusta, wiec bardzo sprawnie. Właściwie nie ma co złego powiedzieć o tym miejscu, o czym warto tez jednak wspomnieć to m.in.: dostępna toaleta, przystępne ceny i coś dla młodzieży - możliwość zrobienia ,,instagramowego" zdjęcia z nazwą restauracji i na tronie w ładnym otoczeniu. Szukając dobrej restauracji w Lublinie, zdecydowanie warto dać szansę ,,Queen Mama", my polecamy:)
See more posts
See more posts
hotel
Find your stay

Pet-friendly Hotels in Lublin

Find a cozy hotel nearby and make it a full experience.

Stolik zarezerwowaliśmy wcześniej. Tradycyjnie już w przypadku rezerwacji nie mieliśmy co liczyć na miejsce na uboczu albo na górze. Zawsze przy samym wejściu, stolik albo dwa od tabliczki informującej o konieczności poczekania na obsługę daje lekkie odczucie siedzenia w przejściu na dworcu. A że jakoś najczęściej zdarzało nam się bywać u was na jesień / w zimie, to dodatkowo temperatura sprawia, że mega nieprzyjemnie się tam siedzi - albo klimatyzator w trybie „swing” wali ci co 10 sekund gorącym powietrzem po karku, albo zmieniasz miejsce i siedzisz i po prostu po jakimś czasie marzniesz. Raz tylko siedziałam na górze - jak poprosiłam o zmianę stolika i tam było naprawdę przyjemnie, daawno temu. Czekadełko z fasoli smaczne, ale strasznie nudne, jak dostajesz je już od dawna, zawsze takie samo. Carbonara dla dwóch osób - stały punkt naszego zamówienia - tym razem makaron niedogotowany. I nie, nie był al dente, był w środku surowawy, o bardzo nieprzyjemnej teksturze. Ale to, że od ponad roku zawsze dostawaliśmy do carbonary wyszczerbione talerze, te żółte słoneczniki, to jakiś wstyd! Jak to wygląda. Pani kelnerka stara się, miesza pięknie makaron w kole dojrzewającego sera, żeby następnie przełożyć go do misek z obgryzionymi na brzegach płatkami kwiatów. Sam sos tym razem jakby rzadszy, bardziej zupiasty niż zwykle. Kolejna pozycja - pizza o nazwie „hot shot green jalapeño”. Na pizzy w rzeczywistości brak jakiejkolwiek zielonej papryczki, a dopiero po zajrzeniu do menu ponownie, zobaczyliśmy w składzie papryczkę „chilli aji amarillo”. Czerwona, ostra jak diabli. Można zapomnieć o wyczuciu smaku ciasta czy nawet salami. Wszystko zdominowane przez ogień. Zero przyjemności z jedzenia. I ja wiem, że zielone jalapeño z natury jest ostrzejsze niż czerwone, ale jakoś zawsze byliśmy przyzwyczajeni do jego smaku, bo oprócz ostrości da się wyczuć bogatszy smak, świeży i lekko owocowy. Tutaj był sam ogień z tej innej papryczki. I tak jak te dwie pozycje dostaliśmy w mig, tak na kolejną pizzę trzeba było już poczekać dużo dłużej, co samo w sobie nie było problemem, ale różnica w czasie była naprawdę spora i dało się to we znaki. W czasie naszego oczekiwania w chłodzie co kilka chwil kobieta w fartuchu wyglądała zza ściany i się nam przyglądała, co najmniej trzy razy. Dziwne odczucie. Tym razem: „pink pussy”. W boczki pizzy już nie jest wbijana chorągiewka (o ile dobrze pamiętam nazwę?) avpn. Kiedyś boczki były naprawdę puszyste, wyrośnięte, z dużymi dziurami w środku. Dzisiaj po pizzy typu ponton pozostało tylko wspomnienie. Ciężko gryźć, twardsze, bardziej gumiaste. Człowiek żuje i przeżuwa. Poprzednia była bardziej puszysta, sprawiała wrażenie lekkostrawnej. Ta siadała na żołądku. Przypomnę tylko, że w tym żołądku był już niedogotowany makaron i piekielna papryczka. Ser dosyć mdły, taka baza bez żadnego charakteru. I perełka - szynka. Lekko obślizgła, świecąca, wygladała jak taka krojona z najtańszego bloku. To już prosciutto cotto z Biedry wygląda apetyczniej. Lemoniada marakujowa pyszna, nie przesłodzona, chociaż wydaje mi się, że w tej cenie powinien być bardziej wyczuwalny smak świeżego owocu, ja tam bardziej miałam wrażenie, że jest to woda i gotowy syrop, z dodanymi pestkami dla niepoznaki. W toalecie brak papieru toaletowego, woda w kranie lodowata. Na górze wolne stoliki. Już w taksówce do domu mieliśmy nietęgie miny, gdy nagle dopadł nas silny ból brzucha. W domu masakra. Nie wiedziałam, czy mam najpierw korzystać z toalety z powodu niestrawności, czy zwymiotować. Ból żołądka, skurcze brzucha. Dramat.
Na Fu

Na Fu

hotel
Find your stay

Affordable Hotels in Lublin

Find a cozy hotel nearby and make it a full experience.

Get the Appoverlay
Get the AppOne tap to find yournext favorite spots!
Lokal o bardzo dużej powierzchni, z ogródkiem, pełen zakamarków i boksów. Znaczna część znajduje się na otwartej przestrzeni pod zadaszeniem (chyba) z pleksi, dzieki czemu jest naturalnie doświetlona, choć miejscami jest po prostu duszno. Wystrój, począwszy od wejścia, kojarzy się z hurtownią sztucznych kwiatów, które bogato ozdabiają każdy zaułek. Rezerwacja miejsc online nie udała się - system nie przyjmował liczby osób, najbliższy wolny termin wskazywał za ok.miesiąc. W lokalu okazało się, że jest dużo wolnych miejsc. Jak wynika z informacji maitre de restaurant - 50%stolików przeznaczonych jest do rezerwacji online, druga połowa - dla gości "de la porte". Innymi słowy: jeśli nie udało się zarezerwować stolika przez stronkę, należy sprawdzić osobiście czy są wolne miejsca. Brak takiej informacji na stronie, a wnikliwie zapoznałam się z bogatą instrukcją rezerwacji. Przechodzimy do obsługi, którą stanowią młodziutkie, sympatyczne dziewczyny. Trzeba przyznać, że konsumenci są dopieszczani, a panie kelnerki bacznie czuwają, by klienci byli zadowoleni. Sedno wizyty - dania. Trzy osoby zamówiły różne potrawy i napoje. Najbardziej polecane są pasty, spożywane przez koleżankę po raz kolejny (tym razem z łososiem). Moj kotlet de volaille okazał się być dwupostaciowy z dużą ilością nieco przypalonych frytek ( porcja ogromna). Najmniej polecana jest kaczka pieczona przez 12 godzin (na szczęście nie od chwili zamówienia), która powędrowała do znawczyni kulinarnej tej potrawy. Nie zostawiła suchej lotki na biednej ptaszynie... Potrawy są dosmakowane przez kucharza, na stole nie pojawią sie więc żadne przyprawy. Gusta smakowe mamy widać wspólne z mistrzem kuchni, bo gdyby nie duża porcja de volaille- wszystko zjedzone zostałoby do ostatniego kęsa. Delikatna uwaga: salata chrzęściła nieco w zębach, chyba trafiła mi się odmiana taka bardziej pustynna niż rzymska;-) Spożyte napoje i trunki- piwo white mama, aperol spritz i cos kolorowego z czerwoną porzeczką- bezdyskusyjnie godne polecenia. Czas oczekiwania na realizację zamówienia to 40 minut (z góry byłysmy uprzedzone o takiej opcji). Z pewnością ponowimy swoją wizytę w tym lokalu.
Anna W

Anna W

hotel
Find your stay

The Coolest Hotels You Haven't Heard Of (Yet)

Find a cozy hotel nearby and make it a full experience.

hotel
Find your stay

Trending Stays Worth the Hype in Lublin

Find a cozy hotel nearby and make it a full experience.

Naprawdę świetne miejsce!! Dostępne było menu do zwskanowania przez kod QR, ale tez w fizycznej wersji. Pod względem jedzenia pysznie; zamówiliśmy makarony los pollos hermanos i from sea with love oraz sałatkę tijuana queen. Do tego lemoniadę różaną. Jak zapewne widać na załączonych zdjęciach, wszystkie dania prezentowały się ładnie i miały spore porcje. Każdemu smakowało, wszystko było idealnie przyprawione i fajnie się ze sobą komponowało. Lemoniada tez super - pierwszy raz widziałam fioletową lemoniadę, co mnie zdziwiło, ale po spróbowaniu stwierdzić mogę, ze jest naprawdę dobra:) O wystroju lokalu można by pisać dużo, gdyż jest niezwykle różnorodny; dostępne są stoliki przed restauracją, w środku, patio (przepiękne, jak widać na zdjęciach) i drugie piętro. Wszystkie z wymienionych miejsc cieszą oko, wiec ze spokojem każdy znajdzie coś dla siebie i się nie zawiedzie. (dostrzegalne było także sporo włoskich elementów/akcentów, jak np. rzeźby, plakaty itp., co urozmaicało klimat restauracji). Obsługa również bardzo uprzejma, pani chętnie pokazała stolik i doradziła z wyborem dań, na które mieliśmy czekać do 30 minut - po zapytaniu o czas przygotowywania, lecz dostaliśmy je po może 10. Restauracja nie była wtedy wcale pusta, wiec bardzo sprawnie. Właściwie nie ma co złego powiedzieć o tym miejscu, o czym warto tez jednak wspomnieć to m.in.: dostępna toaleta, przystępne ceny i coś dla młodzieży - możliwość zrobienia ,,instagramowego" zdjęcia z nazwą restauracji i na tronie w ładnym otoczeniu. Szukając dobrej restauracji w Lublinie, zdecydowanie warto dać szansę ,,Queen Mama", my polecamy:)
Anna Wróbel

Anna Wróbel

See more posts
See more posts