Super miłe miejsce i dobra atmosfera, trochę ciasno, trochę duszno ale jeżeli wybieracie się na piwo i ploteczki to polecam, tu jest na prawdę przyjemnie.
Dwie gwiazdki są przez jedzenie. Dawno nie byłem w miejscu, które ma tak spójnie spaprane smaki. Jedliśmy trzy dania z menu lipcowego, nazw dokładnych nie pamiętam: Zupa, taki a la różowy chłodnik. Zupa była piękna - kolor mnie zachwycił, smak rozczarował kompletne. Wyrazista jedna nuta - płaski i ordynarny smak coś jakby suszonego pomidora z oliwą. W Lidlu mają hummus z taką czerwoną paciają na wierzchu w okrągłych pudełeczkach - to jest mniej-więcej smak tej zupy, to czerwone na wierzchu. Niby coś tam jeszcze w niej pływa, ale nie czuć tych składników. Intensywny, ale tępy, jednostajny i co najgorsze tani smak, który nudzi się po dwóch łyżkach. Konsystencja dobra. Kalafiorki Kluczowy problem, który rzuca się od pierwszego kęsa - aromat wędzenia (a może to harissa?) jest kompletnie źle dobrany bądź przygotowany - nasze kalafory miały posmak jakby były okadzane spalonymi kablami. Byłoby to nawet intrygujące, gdyby pasowało do całości dania. Drugą kluczową skuchą była kruszonka - w teorii zapewne słodka, w praktyce niemal bez smaku - ot, przypalona mąka i to właśnie tej surowej mąki smak dało się co najwyżej w niej wyczuć. To wszystko wykąpane w bełtanej fecie, ale równie dobrze mógłby być to po prostu jogurt naturalny, bo harissa i wędzenie zagłuszają i tak wszystkie smaki. A wymieniona wśród składników mięta? Dwa smętne listki przerwane na pół, rozrzucone na brzegach talerzyka nie miały szans dać chociaż odrobiny świeżości daniu, ponieważ nie były jego częścią, a jedynie smętną ozdobą. Całość smaku to kompletnie nieudana próba budowy kontrastu między harissą a ledwo wyczuwalnym miodem - czerwone smaki jednak zabiły białe i wyszło mdło (plus oczywiście fabryczny swąd). Chałka z pulled porkiem O losie - no żeby zamordować takie danie to trzeba już się postarać. Niedotostowana i mało smaczna chałka to jest detal. Między dwie jej kromki nawalone mięsa (przyzwoitego w smaku) i niemal nic poza tym - dwa mikro plasterki ogórka i mdły majonezowy sos. Wszystkie smaki na jedną nutę - z natury tępy metaliczny smak mięsa dociśnięty tępym białym sosem, zapakowane w mdłą chałkę. To danie (jak i pozostałe) woła po prostu o więcej smaków, bo jest w nim na nie mnóstwo przestrzeni. Warto zaznaczyć, że frytki (węglowodan jako dodatek do dwóch pajd chleba węglowodanu, jak w mcdonaldzie) bardzo dobre, choć do chałki jak pięść do nosa.
Ogółem dania ładniej wyglądają, niż się prezentują. Wszystkie były w taki sam sposób mdłe, kwaśno-metaliczne, jednonutowe i ordynarne. Jak jedzenie posypki z czipsów paprykowych, tylko łyżką prosto z pojemnika w fabryce.
To jakby tylko same pomysły, jak powinna wyglądać kuchnia w takim miejscu, jakie powinny pojawić się składniki w menu, żeby jedzenie wyglądało na nowoczesną wielkomiejską kuchnię z przewagą dań wege, ale wyraźnie stworzone spójnie przez kogoś bez smaku i zrozumienia jak je łączyć.
Ta wizyta to zawód lata i piszę to wszystko z prawdziwym bólem, bo do Butero na obiad wybierałem się od dawna, mieszkam niedaleko i to miało być moje goł-tu miejsce na zjedzenie czegoś fajnego pod domem. Nie ma raczej opcji, żebym tu wrócił na coś więcej niż...
Read moreTheir staff continues to sit on the terrace until 2-3AM, talking loudly and laughing. When asked them on Instagram to keep it quiet, they sarcastically replied that "this is the center of Warsaw, and they'll try." As if being in the center of Warsaw gives them the right to disrupt the order. Several times I have asked them not to make noise in the courtyard of the residential building late at night when everyone is asleep. But they continue to regularly disrupt order. Sometimes they throw parties on Monday (on Mondays this place is closed) until 4 in the morning. Sometimes the music blares loudly, and visitors make noise in the courtyard much later than after 01:00 (although the establishment is open until 00:00). I hope the owners will respond to this disorder and will...
Read moreA lovely restaurant, hidden from the main streets but still very much in the centre of the city, so it’s easy to get to but it has a very quiet cosy vibe. The food is so delicious, the potato cake and kopytka were probably my favourite dishes overall but you can never go wrong with the homemade butters and bread! The winter tea was beautifully served with spices, honey and raspberry jam. The staff were really sweet and and the whole place had a homey atmosphere, it’s also very queer friendly and the menu caters to vegans, vegetarians and the meat eaters alike. If you’re visiting Warsaw and looking for a great place to hang out and eat, cannot...
Read more