Dinning at Karan was a wonderful experience.
We recently had our long-awaited Michelin dinner at Karok, and it was nothing short of memorable!
We were the only ones who chose the kitchen seating, giving us a front-row view of the chefs at work. There was no dress code for patrons, which helped make the experience feel relaxed and approachable.
The service was warm, personal, and deeply accommodating. There was a mix-up with multiple dietary restrictions specifically around the meats my partner and I eat, which we had specifically flagged. The team handled it with grace. Chef Rakel herself stepped in, remade dishes, brought out extra wine pairings, and made sure we were taken care of. She even came out after dinner to shake all of our hands and thank us which was a truly rare and heartfelt gesture.
The kombucha pairings (all made in-house) were some of the most inventive we’ve tried, with flavors like basil, coffee, strawberry, rosemary & black pepper (which oddly tasted like Coca-Cola), and more. Each complemented the courses in unexpected ways. Standout dishes included: Beef carpaccio to start which was luxuriously rich and flavorful. A smoky tomato dish that was bright, acidic, passionate, and incredibly balanced. Mid-bite I thought, “That’s some fantastic cooking.”*A reconstructed onion cake—savory, layered, and clever.Stuffed eggs and fried tomato—salty from tuna, sweet from egg, thoughtful and intentional.Scallop tartare with duck—probably the only misstep for us. Fermented salmon—evoked a nostalgic, almost Japanese flavor profile.Beef (subbed for lamb) with garlic, potato, and pistachio—rich and earthy.Asparagus panna cotta with smoked strawberry jam—bizarre and boundary-pushing. Still not sure if I liked it, but I respected it.A play on Floating Island dessert with lime, mandarin, elderberry—reminiscent of key lime pie.“Mirages” (chocolate, mushroom, and cheese)—challenging but creative.A birthday cake surprise and a group sing-along for our friend.Final bites: three “bargaining chip” cakes—banoffee, citrus, and a standout marzipan on gingerbread.
Karok isn’t just about perfect execution—it’s about sharing perspective through food. It’s deeply personal, daring, and thoughtful. Even with a few hiccups (water refills, dietary mix-ups), the passion and care were undeniable. If you’re open to an experience that challenges expectations while still delivering soul and generosity, Karok is worth the...
Read moreZdecydowaliśmy się odwiedzić tę restaurację, sugerując się wysoką oceną w Google Maps (4,7) oraz wyróżnieniem w przewodniku Michelin – co ostatecznie nas przekonało, mimo iż wcześniej natknęliśmy się na kilka negatywnych opinii dotyczących arogancji i nieprofesjonalizmu szefowej kuchni.
Na początku zostaliśmy serdecznie przywitani i zaprowadzeni do stolika, co na chwilę stworzyło przyjemną atmosferę. Jednak już po pierwszym daniu byliśmy zaskoczeni i szczerze zasmuceni – zamiast dobrego, wyjątkowego, a przede wszystkim smacznego doświadczenia trafiliśmy na kuchnię, która zupełnie nie była nam bliska. Smaki były płaskie, chaotyczne i pozbawione głębi. Mimo to zdecydowaliśmy wspólnie, że spróbujemy zostać i dać temu miejscu jeszcze szansę. Niestety, drugie i trzecie danie również okazały się dla nas nieprzyjemne w odbiorze, o czym spokojnie, nie bez smutku poinformowaliśmy obsługę.
Kelner, nie wiedząc jak rozwiązać sytuację, poprosił o interwencję menedżera. Ten z kolei przekazał sprawę szefowej kuchni, Rachel, która – stojąc kilka metrów od naszego stolika – zaczęła bardzo głośno i w emocjach mówić, że jej kuchnia nigdy wcześniej nie spotkała się z taką opinią, że wszyscy są zawsze zachwyceni, a my nie możemy twierdzić, że jej jedzenie ma płytki smak. Jej reakcja była agresywna, pozbawiona profesjonalizmu i pełna frustracji. My natomiast przekazywaliśmy swoją opinię w sposób kulturalny i spokojny, starając się wyrazić nie rozczarowanie wobec niej jako osoby, lecz wobec samego doświadczenia kulinarnego.
Chcąc znaleźć rozwiązanie, zapytaliśmy, czy moglibyśmy zapłacić tylko za część dań i zakończyć kolację wcześniej. Rachel jednak, w równie nieprzyjemnym tonie, poinformowała nas, że i tak musimy zapłacić za całość, bo menu degustacyjne zostało przygotowane wcześniej. Nie chodziło nam o sam fakt zapłaty – rozumiemy zasady działania degustacji – lecz o formę, w jakiej zostało to powiedziane: chłodno, agresywnie, bez przestrzeni na dialog.
Zdecydowaliśmy się więc zostać do końca. Niestety kolejne dania tylko potwierdzały nasze odczucia: niespójne, smakowo puste i powtarzalne. Wiele potraw zostawialiśmy na talerzu, bo jedzenie ich było dla nas zwyczajnie męczące.
Doceniam pasję i wizję w kuchni, bo jedzenie może być sztuką. Jednak w tym przypadku dania były dla mnie płaskie i pozbawione dobrego smaku. A smak jest podstawą – bez niego cała opowieść kulinarna traci sens.
Po zakończeniu kolacji mój partner spróbował jeszcze raz podejść do szefowej, aby w spokojny sposób wyjaśnić nasze stanowisko i podkreślić, że przykro nam, iż mogła poczuć się dotknięta. Spotkał się jednak z odpowiedzią, że to nie jest jej problem, a nasz. Rachel stwierdziła, że wszyscy zawsze są zadowoleni, więc nasza opinia jest nie na miejscu, a my nie mamy prawa jej oceniać. To było zachowanie nie tylko aroganckie, ale wręcz obraźliwe wobec klientów. Co więcej – zakończyła rozmowę słowami „You are not welcome here”, dając nam jasno do zrozumienia, że nie jesteśmy tam więcej mile widziani. Usłyszeć coś takiego od właścicielki restauracji tylko dlatego, że klient broni swojego prawa do opinii – to doświadczenie naprawdę szokujące.
Podsumowując: przyszliśmy tu z otwartością i oczekiwaniami, a wyszliśmy z poczuciem straconego wieczoru. Sama kuchnia była rozczarowaniem, ale największym problemem okazał się brak profesjonalizmu i nieumiejętność przyjęcia konstruktywnej opinii. Restauracja, która aspiruje do miana miejsca wyjątkowego, powinna nie tylko bronić swojej wizji i zasad, ale również umieć prowadzić spokojny, kulturalny dialog z gośćmi. Tutaj niestety tego...
Read moreWhat an absolutely incredible experience. I don’t typically write online reviews, especially for restaurants that are already highly regarded. Karak, however, is an exception. My entire experience was excellent from start to finish - the ambiance and hospitality were equal matches to the food, all of which were impressive. I opted for the smaller wine pairing (4 larger pours vs. 10 smaller pours) and agreed to a 5th wine a la carte, a Valencian orange wine that ended up being my favorite. Without ruining the surprise by naming any of the dishes, you can look forward to a wide variety of ingredients that are both traditional and unexpected. I opted for a “L” menu and ended up having to take the 2nd full size dessert home as I was perhaps the most full I have ever been in my life by that point. Still, I can’t imagine omitting a single dish. My only disappointment was that the restaurant wasn’t fully booked as they absolutely deserved to be. When - not if, as confirmed after this meal - I’m back in Valencia, I will absolutely...
Read more