Do restauracji wybraliśmy się podczas pobytu w hotelu. Zaprosiliśmy znajomych z Krakowa, aby towarzyszyli nam w odkrywaniu azjatyckich smaków w Tribe Table (W innych hotelach, z tego co się dowiedzieliśmy są kuchnie np. Kalifornijska, Amerykańska, Włoska - Kraków jest pierwszy z azjatycką). Od pierwszych chwil było wiadomo, że to będzie udany wieczór. Na początek każdy stolik otrzymuje popcorn z trzema sosami (teriyaki, sezamowym i szechuan) - świetne czekadełko, pierwszy raz się z takim spotkałem, ale zdecydowanie jest to interesująca propozycja. No, może mogłoby być go lekko więcej (byliśmy w 5 osób). Na start zamówiliśmy kilka przystawek, jednak kilka zasługuje na szczególne wyróżnienie w moich oczach; Bao, Tsukune oraz Spring rolls - absolutna petarda dla podniebienia! Jako danie główne wybraliśmy Korean Fried Chicken, zdecydowanie kilka osób się tym naje. Podawany jest z tymi samymi sosami co popcorn. Trudno było zdecydować się na deser, więc zamówiliśmy każdą pozycję z karty. Smażone lody - pierwszy raz je jadłem, jednak zdecydowanie jest to ciekawy deser, sałatka z liczi (chyba z czerwonym pieprzem?) też się dobrze do nich komponowała. Kokosowe barfi urzekło moich znajomych, jednakże to ostatnia pozycja pozostanie na długo w naszych wspomnieniach - Chocolate Sticky Toffe. No po prostu absolutne niebo w gębie! Podawane na ciepło, rozpływało się w ustach. Koniecznie trzeba wrócić.
Na szczególne wyróżnienie zasługuje obsługa. Tego wieczoru opiekowali się nami Magda, Tymek oraz Damian - fantastyczni, pomocni, uśmiechnięci, z poczuciem humoru i świetnym wyczuciem gości. Potrafili doradzić, szczegółowo opowiedzieć o potrawach, a jednocześnie wprowadzali swobodną atmosferę. Magda znała odpowiedź na każde pytanie. Drinki przygotowane przez Damiana to inny wymiar barmaństwa - a najlepsze jest to, że nawet wersje bezalkoholowe były poezją smaku (Ten brzoskwiniowy - top, niestety nie pamiętam nazwy). Humor Damiana sprawiał, że zwykłe słuchanie na temat drinków stawało się interesującym elementem wieczoru.
Teraz czas na śniadanie. Myśleliśmy, że będzie to klasyczny europejski bufet, ale czekało nas miłe zaskoczenie - kuchnia azjatycka jest tu równie obecna. Oprócz różnego rodzaju serów, pieczywa, czy klasycznej jajecznicy, można tutaj spróbować makaronów z warzywami, czy koreańskich klusek dukboki (?). My się nie ograniczaliśmy, próbowaliśmy wszystkiego po trochu. Makarony były świetne, pancakes z różnymi dżemami również. Do picia - szeroki wybór herbat, kaw, soków i wody. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Niestety nie zapamiętałem imion osób, które były wtedy na zmianie.
Podsumowując - zarówno kolacja, jak i śniadanie były na najwyższym poziomie. Smacznie, różnorodnie (fantastyczna azjatycka kuchnia), z pomysłem, ale także.. z obsługą, która sprawia, że chce się wracać.
Opinia na temat samego w sobie hotelu pojawi się w oddzielnej recenzji, na lokalizacji hotelu Tribe.
Było pięknie i smacznie,...
Read moreNiestety, pomimo wielu pozytywnych opinii, miejsce totalnie nie sprostało oczekiwaniom. Byłyśmy w piątkę i chciałyśmy zamówić sety bitesów do wspólnego próbowania, ale już na miejscu okazało się, że obowiązuje jakaś dziwna zasada, że dania w setach nie mogą się powtarzać. W praktyce oznaczało to, że np. pierożki gyoza (3 sztuki w porcji) nie mogą być zamówione dwa razy, żeby każda z nas mogła spróbować, tylko musimy wziąć każde danie inne. Absurd. Dopiero po dwukrotnych rozmowach z obsługą udało się ustalić, że jednak możemy dobrać np. podwójną porcję pierożków czy dwie bułeczki bao. Rozumiem ideę mixowania smaków i próbowania różnych potraw, ale przy grupach większych niż 2-3 osoby ta zasada jest po prostu nielogiczna ze względu na wielkość porcji. Czy jedną bułeczkę bao i 3 pierożki mamy dzielić na 5 osób?
Jedzenie samo w sobie bardzo przeciętne, kompletnie bez tej głębi azjatyckich smaków, której się spodziewałyśmy. Niektóre rzeczy były wręcz niejadalne, żeberka były tak gumowe i twarde tak, że nie dało się ich pogryźć. Gdy zwróciłam na to uwagę, uzyskałam odpowiedź że „taka jest metoda przygotowania” – ok, ale mięso, którego nie da się zjeść, to jednak błąd, nie styl. Fried chicken, które miało być podobno specjalnością, też rozczarowało – część kawałków była sucha, żołądki gumowe i niejadalne, smak zupełnie nijaki, bardziej przypominało tańszą wersję KFC niż coś w azjatyckim klimacie. Sosy obok nie uratowały sytuacji.
Na plus: ciekawy wystrój miejsca, dobre mocktaile i obsługa sali, która starała się trochę ratować sytuację humorem.
Nie jest to miejsce, do którego wrócę ani które mogłabym polecić. Jak na taką jakość jedzenia i wielkość porcji, ceny są zdecydowanie za wysokie. Szkoda, bo to miało być celebracyjne wyjście urodzinowe, a dziwne zasady zamawiania i słabe jedzenie zepsuły całe doświadczenie, a ostatecznie wyszłyśmy z tego...
Read moreI was at a coffee bar, and the girl working there, Amelia, was very polite and respectful. She was well-mannered, educated, and very good at her job. Thank you, Amelia, for the great service—I really appreciate it.
I come every day to coffe bar as a guest at coffe bar and I met a new girl Ariana she was very kind well educated Thank you Ariana for the great service i really it was good. I will come soon to visit to be guest inTribe hotel and coffe bar. Tribe staff...
Read more